Nikt nie spodziewał się, iż wiele lat po rozstaniu Anety Zając i Mikołaja Krawczyka, temat ich związku znów będzie rozpalał media.
Aktorzy byli parą przez 7 lat i doczekali się razem dwóch synów - Roberta i Michała. Związek pary rozpadł się w burzliwy sposób, a później rozpoczęła się sądowa batalia o prawa do opieki nad dziećmi oraz alimenty. Najwidoczniej, pomimo upływu lat, emocje wciąż pozostają silne.
Aneta Zając i prowokacyjne zdjęcie
W połowie marca 2025 aktorka znana z "Pierwszej miłości" podzieliła się zaskakującą metamorfozą. Udostępniła dwa zdjęcia, na których pokazała swoją przemianę. Reklama
"Marzec 2025 vs. styczeń 2025. Dwa zdjęcia - ta sama postać, ten sam serial... ale ja - trochę inna" - napisała.
Jak wyjaśniła w dalszej części instagramowego posta, swoją odmieniona sylwetkę zawdzięcza pomocy lekarskiej i odpowiedniemu leczeniu. Jej przemiana nie uszła uwagi Mikołaja Krawczyka, który w przeciwieństwie do fanów nie wyraził zachwytu. Jego słowa zaszokowały wielu:
"Może wreszcie znajdzie jakiegoś faceta i odczepi się ode mnie. Szczerze tego życzę, po co tuszuje prawdę i gubi się w tym, co mówi" - napisał.
Od tego momentu internauci żyją kolejnymi komentarzami w tej sprawie. Swoje uczucia wyraziła m.in. Urszula Dębska, która jasno napisała, co sądzi o takich słowach kierowanych do Anety Zając. Jednak to nie wszystko.
Mikołaj Krawczyk nie ma kontaktu z dziećmi?
Aktor ponownie wdał się w dyskusję z użytkownikami TikToka. Tym razem jednak rozmowa dotyczyła kontaktów z synami, bo jak twierdzi Krawczyk, dzieci są alienowane przez matkę.
Jak udało się ustalić "Faktowi", Aneta Zając otrzymała postanowienie sądowe mówiące, iż za każde niezrealizowane spotkanie może zapłacić karę wysokości 500 zł. Jednak na próżno szukać informacji, ze aktorka faktycznie uiściła takie opłaty, o czym prawdopodobnie Mikołaj Krawczyk niechybnie by poinformował.
Plotek także kontaktował się w tej sprawie z Anetą Zając, ale ona od początku medialnego szumu twardo odmawia wszelkich komentarzy, argumentując to dobrem swoich dzieci.
"Sprawy sądowe, które dotyczą moich dzieci, traktuję jako prywatne. Zależy mi, by nasi synowie byli chronieni przed publicznymi dyskusjami na ich temat" - przekazała.