ALICJA JONASZ • Baśń o tym, jak czart Olbina podźwignął puszczę

osme-pietro.pl 1 miesiąc temu
— Wypiękniała mi ta puszcza, oj, wypiękniała! Zdaje się z dnia na dzień… — westchnął w zachwycie czarcik Olbina, wylegując się na niewielkiej polanie pośród kniei, którą był sobie upodobał jeszcze w czasach, kiedy obrastające ją drzewa sięgały mu ledwie pasa, a słońce, niezasłonięte ich koronami, przyjemnie łaskotało go po kostropatym pysku. — Rozrosła się, rozkwitła, aż coś w piersiach łomoce niby ptak skrzydłami, kiedy zrywa się do lotu — dodał ze wzruszeniem i zerwawszy garść kraśnych jagód brusznicy, których tego roku cała obfitość pokrywała gęsto płożące się po ziemi krzewinki, począł się nimi objadać, a mlaskał przy tym, a mruczał tudzież mrużył z rozkoszy ślepia, jakby nie leśne owoce smakował, ale jakieś marcepany.
Miało diablisko powody, by się pysznić. W istocie, puszcza nigdy dotąd nie jawiła się piękniejsza ani też bardziej strojna niż tego właśnie roku. Gdzie byś nie spojrzał, tam mnóstwo dobra wszelakiego.
— I sam Lucyfer nie ma lepiej ode mnie — terkotał nasz wisus, mamlając jagody.
Czasem się skrzywił, rozgniótłszy zębem owoc niedojrzały, by po chwili znowuż się uśmiechnąć, błogo i słodko, a ptaki tak mu śpiewały, iż nie wypowiem, ale ty, drogi czytelniku, sam wiesz bez moich słów nijakich, jaki to potrafi być cudny trel, jaki przepyszny koncert, kiedy, porzuciwszy codzienny zgiełk, siadasz w leśnej filharmonii i na skrzydłach ptasiej melodii przenosisz się w inny świat, gdzie nie dosięże cię ani smutek, ani ludzka zawiść, ani żadna inna zgryzota.

Statystyki: autor: Alicja Jonasz — 15 lis 2024, 19:52


Idź do oryginalnego materiału