AI wskazało najsmutniejszy film w historii. Płacze na nim każdy

natemat.pl 5 godzin temu
Co sprawia, iż film łamie nam serce? Tragiczna miłość? Śmierć bohatera? A może ten moment, kiedy wiesz, iż nic nie da się już naprawić? Poprosiliśmy sztuczną inteligencję o wskazanie najsmutniejszego filmu w historii. Oto co wybrała. Przygotujcie chusteczki, bo to prawdziwy emocjonalny nokaut.


Smutek w kinie to sprawa bardzo subiektywna. Dla jednych najbardziej poruszająca będzie śmierć Mufasy, dla innych – ostatnia scena "Przed północą", a jeszcze ktoś inny wskaże "Requiem dla snu". ChatGPT wytypowało jednak film, który – jego zdaniem – jest najsmutniejszy w historii.

Najsmutniejsze filmy w historii według AI


Chodzi o "Grobowiec świetlików" z 1988 roku. Według AI to właśnie japońska animacja Isao Takahaty z wytwórni Ghibli jest najsmutniejszym filmem w historii kina. Opowiada o dwójce dzieci – Seicie i jego młodszej siostrze Setsuko – które próbują przetrwać w zrujnowanej przez wojnę Japonii. I innego wyboru naprawdę być nie mogło – "Grobowiec świetlików' to emocjonalna bomba.

"Bez patosu i ckliwości – po prostu surowa, piękna i brutalna prawda o tym, iż wojna to nie tylko żołnierze i bitwy, ale też głodne dzieci i pękające serca. Ten film rozkłada emocjonalnie choćby największych twardzieli. A fakt, iż to animacja, tylko potęguje kontrast między formą a treścią. Dla wielu to jedno z tych dzieł, których nie da się obejrzeć drugi raz – nie dlatego, iż jest złe. Przeciwnie. Jest zbyt dobre, zbyt prawdziwe i zbyt bolesne" – oceniła sztuczna inteligencja.

AI wymieniło też dwa, równie łzawe "wyróżnienia". Drugim najsmutniejszym filmem została łamiąca serca "Tajemnica Brokeback Mountain" z 2005 roku w reżyserii Anga Lee. "Miłość, która nie miała prawa zaistnieć w czasie i miejscu, gdzie bycie sobą było zbyt niebezpieczne. Historia Enniego i Jacka pokazuje, jak bardzo społeczne normy mogą zniszczyć człowieka – i jak głęboko może boleć niespełniona miłość" – odpowiedział nam ChatGPT.

Na podium znalazł się także przejmujący "Manchester by the Sea" z 2016 roku – dramat w reżyserii Kennetha Lonergana, z oscarową rolą Caseya Afflecka. To bez wątpienia jeden z najsmutniejszych filmów wszech czasów. Tragiczna historia głównego bohatera porusza do głębi, a reżyser umiejętnie przeplata ją czarnym humorem, co daje intrygujący, wprost znakomity efekt.

"To film o żałobie, winie i niemożności przebaczenia – także samemu sobie. Casey Affleck gra mężczyznę, którego życie złamała tragedia, a teraz musi wrócić do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. Jest cicho, jest surowo – ale ból wylewa się z każdego kadru" – pisze AI. Słowem... oglądacie te trzy tytuły na własną odpowiedzialność.

Idź do oryginalnego materiału