Agnieszka Holland kręci „Zieloną granicę II”, z Tuskiem w roli głównej

patrzymy.pl 6 miesięcy temu

Filmy w służbie ludowej ojczyzny? Tak było w czasach PRL-u, ale i w czasach III RP politycy z układu liberalno-lewicowego liczyli na twórców filmowych, chociaż zwykle się przeliczali. Kilkukrotnie premiery filmowe miały zmienić losy wyborów, tak było z „Tylko nie mów nikomu” Tomasza Sekielskiego, z „Klerem” Wojciecha Smarzowskiego, „Polityką” Patryka Vegi i „Zieloną Granicą” Agnieszki Holland.

Ze wszystkich wymienionych „dzieł” od strony artystycznej najgorzej wypadła „Polityka”. W przypadku „Zielonej granicy” Donald Tusk i jego otoczenie dostawali amnezji, po czym uciekali od tej produkcji jak najdalej, chociaż w czasie kampanii mówili niemal tym samym fałszywym głosem, którym mówiła Agnieszka Holland. Po przejęciu władzy wszystko się zmieniło, nowy rząd musiał wziąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo polskiej granicy z Białorusią i żołnierzy pełniących tam wartę. Skończyły się słodziutkie historie o kocie wędrującym pieszo przez tysiące kilometrów, „uchodźczyniach” w ciąży i dzieciach, które piekły na ognisku żaby, żeby przeżyć.

Nowy minister MSWiA Marcin Kierwiński zapierał się, iż nie klaskał na filmie Agnieszki Holland, reszta ekipy Donalda Tuska także udawała, iż nigdy nie wspierałą obrzydliwych ataków celebrytów i „autorytetów, w gatunku: Barbary Kurdej-Szatan, Mai Ostaszewskiej, Macieja Stuhra, Władysława Frasyniuka, Franka Sterczewskiego, czy nieodłącznej pary Joński i Szczerba. Dziś rząd, z Tuskiem na czele, mówi o wzmacnianiu granicy, budowaniu fos i naturalnych zapór w postacie bagien, ale też o prawie do użycia siły wobec agresywnych „uchodźców”.

Nowa rzeczywistość całkowicie zaskoczyła niedawną gwiazdę i patronkę „Uśmiechniętej Polski”, jaką niewątpliwie była Agnieszka Holland. Po zmianie kursu przez Donalda Tuska, reżyserka biega od mediów do mediów i robi Tuskowi rozpaczliwe sceny:

Donald Tusk kilka miesięcy przed wyborami mówił dokładnie takim tekstem, jak ja mówię teraz. (…) Dziś jednak mówi językiem, który wtedy bardzo gwałtowanie krytykował. (…) Jak widać jednak, lepiej władzy sprzedaje się taka demagogiczna propaganda, która podgrzewa ludzi do nacjonalistycznych, ksenofobicznych, rasistowskich zachowań. Upatrywałam nadzieję w Donaldzie Tusku, i w innych politykach tej formacji. Przed wyborami mówili innym głosem, niż mówią teraz, czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pewien rodzaj wygodnictwa czy hipokryzji, boję się bardzo, iż ukarze tę formację, która jest mi bliższa, niż poprzednia – Agnieszka Holland w Polsat News.

W rozmowie z Jackiem Żakowskim Holland wykazała się choćby artystyczną kreatywnością i z telefonu puściła starą wypowiedź Tuska, dokładnie taką, o jakiej mówiła w Polsat News. Mamy wojnę w rodzinie, jednak zwycięzcę w tej chwili ciężko wskazać. Wprawdzie Holland bez wątpienia należy do elity III RP i ma swoje miejsce na świeczniku, ale prawda etapu możne zmieść prawdę ekranu.

Z ideowej przodownicy na linii partyjnego przekazu, Agnieszka Holland bardzo gwałtownie może stać się elementem wywrotowym wpisującym się w kremlowską narrację. Z kolei Tuska z europejskiego junaka łatwo da się przerobić na „pisowski ciemnogród”. Ostateczny wynik będzie zależał do tego, jaką siłą dysponują mocodawcy Tuska i Holland, ale już sama awantura w „Uśmiechniętej Polsce” osłabia jednych i drugich, z czego wypada się tylko i wyłącznie cieszyć.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału