Adrianna Biedrzyńska jeszcze podczas studiów na łódzkiej filmówce w 1983 roku zadebiutowała na teatralnych deskach. Przez kolejne lata była związana z Teatrem Nowym w Warszawie. Jak przyznawała w wywiadach, najlepiej czuła się w rolach komediowych, chociaż była gotowa podołać każdemu aktorskiemu wyzwaniu. Po raz pierwszy na ekranie pojawiła się w 1983 roku w epizodycznej roli w filmie Zbigniewa Kuźmińskiego "Coraz bliżej nieba". Rok po telewizyjnym debiucie doczekała się głównej roli w filmie "Miłość z listy przebojów" Marka Nowickiego, co poniekąd było jej przepustką do kariery.
REKLAMA
Największą popularność przyniosła jej jednak rola w serialu TVP2 "Barwy szczęścia", gdzie od lat wciela się w Małgorzatę Marczak. O ile w życiu zawodowym aktorki bardzo dobrze się wiodło, to jej życie prywatne nie układało się równie pomyślnie. W jednym z wywiadów gorzko podsumowała swoje nieudane małżeństwa i bolesne doświadczenia związane z miłosnymi zawodami.
Zobacz wideo Anna Wendzikowska przyznaje, iż dla dzieci jest mamą i tatą. "Jak miałam partnera też nie miałam pomocy"
Adrianna Biedrzyńska przeżyła ogromny zawód miłosny. "Byłam załamana"
Adrianna Biedrzyńska jeszcze podczas studiów w szkole filmowej zakochała się w Macieju Robakiewiczu. Kiedy dostała się na wydział aktorski łódzkiej filmówki, on był już po pierwszym roku studiów. Para bardzo gwałtownie się w sobie zakochała i wspierała się w budowaniu kariery. Wydawało się, iż tworzą idealny związek. Zakochani na zaproszenie Bożeny Walter pojawili się w programie "Czar par" gdzie czytali listy miłosne napisane przez uczestników programu. Po ślubie, kiedy aktorka była u szczytu sławy, zakochani zdecydowali się na powiększenie rodziny. W 1994 roku przyszła na świat ich córka Michalina. Jak się okazało, Robakiewicz jeszcze kiedy Biedrzyńska dochodziła do siebie po narodzinach dziewczynki, postanowił odejść.
Dziesięć dni po urodzeniu dziecka usłyszałam od ojca Michaśki, iż nie jest już mną zainteresowany. Ani mną, ani naszą córką (...) Byłam załamana
- wyznała aktorka w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim". W tym samym czasie zmarł także jej tata, więc był to dla niej wyjątkowo trudny czas. Biedrzyńska i Robakiewicz ostatecznie się rozwiedli. Sam proces sfinalizowania ich związku ciągnął się aż przez trzy lata. Kiedy już do tego doszło, Robakiewicz miał całkowicie zniknąć z życia aktorki i przestać utrzymywać kontakty ze swoją córką.
Drugie małżeństwo Adrianny Biedrzyńskiej także skończyło się rozstaniem, które poprzedził skandal
Po rozwodzie z Robakiewiczem Adrianna Biedrzyńska związała się z Marcinem Miazgą, którego jej córka nazywała swoim tatą. Ich relacja także zakończyła się rozstaniem, do którego doszło po głośnej aferze finansowej, w jaką zaangażowany był partner aktorki. Miazga został oskarżony o oszustwa, a Biedrzyńskiej zarzucono, iż o tym wiedziała i nie zrobiła nic, aby go powstrzymać. Drugi rozwód aktorki był szczególnie trudny dla jej córki, która traktowała drugiego męża swojej mamy jak ojca i długo nie mogła się pogodzić z rozpadem rodziny.
Michalina Robakiewicz poszła w ślady swojej sławnej mamy i także jest aktorką. Można ją było oglądać w takich produkcjach jak m.in. "Klan", gdzie wcielała się w postać Kamili Chojnickiej. Po latach córka Biedrzyńskiej odnowiła kontakt z biologicznym ojcem. Chociaż w wywiadach nie porusza tego tematu i nie wypowiada się na temat ich relacji, to co jakiś czas wstawia zdjęcia ze swoim tatą w mediach społecznościowych.
Adrianna Biedrzyńska podsumowała swoje miłosne porażki. "Nikt nigdy nie kochał Ady"
W jednym z wywiadów Adrianna Biedrzyńska podzieliła się smutnymi wnioskami dotyczącymi jej romantycznych relacji, które w jej życiu nie należały do najbardziej udanych. Podkreśliła, iż dziś jest niezależna i skupiona na sobie. "Gdy analizuję swoje życie, to dochodzę do wniosku, iż nikt nigdy nie kochał Ady, tylko aktorkę Adriannę Biedrzyńską, która była popularna, zawsze dawała sobie radę w życiu i dużo zarabiała. Ale nikt tak naprawdę mnie, Ady, nie kochał. [...] Nareszcie pracuję tylko na siebie. Nikt mi niczego nie zarzuca, nie narzuca, nie muszę nikogo utrzymywać ani nikt... to podkreślam albo drukowanymi literami powiem, nikt nie musi mnie utrzymywać za moje ciężko zarobione pieniądze' - wyznała w rozmowie z magazynem "Viva!".