Adrian Tchaikovsky „Dzieci czasu”

horror-buffy1977.blogspot.com 1 dzień temu
Główna naukowiec i administrator Projektu Wywyższenia Brin 2 doktor Avrana Kern wraz ze swoim zespołem szykuje się do zasiedlenia terraformowanej egzoplanety oddalonej o dwadzieścia lat świetlnych od umierającej Ziemi genetycznie zmodyfikowanymi małpami. W wyniku sabotażu nanowirus zdeterminowanej naukowczyni infekuje inne formy życia na planecie nazywanej przez nią Światem Kern, a wszyscy uczestnicy wyprawy, włącznie z małpami, giną. Wszyscy, poza doktor Avraną Kern, uwięzioną w kapsule ratunkowej z komorą hibernacyjną, w której spędzi tysiące lat, zanim na orbicie Świata Kern pojawi się następny pojazd kosmiczny zbudowany na jej rodzimej planecie i przewożący niezwykle cenny ładunek. Statek-arka Gilgamesz, który może być ostatnią nadzieją na przetrwanie ludzkości. Ziemia jest już niezdatna do zamieszkania, a najlepsze miejsce na odrodzenie cywilizacji człowieka jest zazdrośnie strzeżone przez osobowość ostatniej przedstawicielki Starego Imperium Avrany Kern zespoloną ze sztuczną inteligencją Elizą. Cybernetyczne bóstwo dominującego, zmodyfikowanego genetycznie gatunku w Świecie Kern: Portia labiata.

Okładka książki. „Dzieci czasu”, Vesper 2024

Mający polskie korzenie Adrian Tchaikovsky (właściwie Adrian Czajkowski) urodził się w 1972 roku w Woodhall Spa w angielskim hrabstwie Lincolnshire. Studiował psychologię i zoologię na University of Reading, ale koniec końców zdobył wykształcenie prawnicze. Do 2018 roku pracował w kancelarii prawnej w Leeds w hrabstwie West Yorkshire w dziale rozwiązywania sporów handlowych. Jego opowiadania publikowano już w drugiej połowie lat 90. XX wieku na łamach Xenos Magazine, a jego debiutancka powieść pojawiła się w 2008 roku - „Empire in Black and Gold”, otwarcie serii fantasy Shadows of the Apt. Siedem lat później światową premierę miała historia zrodzona z miłości Tchaikovsky'ego do owadów i pajęczaków, pierwszy tom trylogii science fiction uhonorowanej prestiżową Nagrodą Hugo, później odrzuconą przez autora ze względu na kontrowersje wokół głosowania i organizacji 81. Światowego Konwentu Science Fiction (World Science Fiction Convention) w Chinach – w tamtym czasie ponad stu autorów podpisało się pod listem otwartym do organizatorów wydarzenia z prośbą o przeniesienie konwentu z uwagi na nieprzestrzeganie praw człowieka w tym kraju.

Zdobywczyni Nagrody im. Arthura C. Clarke'a 2016 za najlepszą powieść science fiction, oryginalna wizja przyszłości zapalonego gracza RPG i entomologa-amatora inspirację czerpiącego z dorobku artystycznego Gene'a Wolfe'a, Stevena Eriksona, Chiny Miéville'a, Naomi Novik, Mervyna Peake'a, Scotta Lyncha i Alana Campbella; arachnomorficzna historia brytyjskiego pisarza w swojej twórczości najchętniej zgłębiającego takie tematy, jak słabości ludzkiej natury, sztuczna inteligencja: szanse i zagrożenia, hipotetyczna świadomość obcych form życia i potencjalnie „problemogenne” pojęcie czasu. Pierwsza część pajęczej sagi kosmicznej, prawa do ekranizacji/adaptacji której zostały sprzedane w 2017 roku Peterowi Kangowi, dyrektorowi ds. produkcji Lionsgate Films/Summit Entertainment. W tym samym roku wydawnictwo Rebis wypuściło pierwszą polskojęzyczną edycję „Dzieci czasu” (oryg. „Children of Time”), a w 2024 roku ten doceniony przez krytyków utwór Adriana Tchaikovsky'ego ukazał się w Vesperowej serii Wymiary, w tłumaczeniu Roberta Lipskiego. Standardowo w twardej oprawie z arcydziełem sztuki współczesnej na froncie – autorstwa Michała Loranca. Drugi tom cyklu Children of Time, uhonorowana BSFA Award powieść „Children of Ruin” swoją światową premierę miała w roku 2019, a trzy lata później ukazał się prawdopodobnie ostatnia część tej monumentalnej historii kosmicznej, „Children of Memory”. W datowanej na 2024 rok przedmowie do nowego wydania „Dzieci czasu” zatytułowanej „Nieuzasadniona sympatia do pająków”, autor zdradza, że podwaliny pod tę trylogię położyły badania nowozelandzkiej naukowczyni, doktor Fiony Cross; badania nad zdolnościami poznawczymi gatunku zaliczanego do najmądrzejszych stawonogów świata Portia labiata, pająków z rodziny Salticidae, nazywanych eight-legged cats z powodu lwiej wszechstronności ich strategii łowieckich. „Mierzy pół metra od końca szczękoczułków po kądziołki przędne – istny koszmar arachnofoba” - tak Adrian Tchaikovsky opisuje przodkinię jednego ze skakunów przypadkowo zainfekowanych nanowirusem doktor Avrany Kern ze starej rasy człowieka. Naszej rasy, która wyginęła lata po pozornie udaremnionym Projekcie Wywyższenia Brin 2 na terraformowanej planecie pozasłonecznej, nieoficjalnie nazwanej Światem Kern. „Koszmar arachanofoba” okazuje się jednak całkiem sympatycznym żyjątiem. W tym i w przyszłych postaciach. Dla ułatwienia identyfikacji z pajęczymi bohaterami - adekwatnie głównie bohaterkami - w następnych pokoleniach autor używa tych samych imion, wyraźnie dając do zrozumienia, uprzedzając, iż to nie są ich prawdziwe personalia. Portia, Bianca, Fabian, Viola to nazwy robocze, umowne; konieczne ustępstwo na rzecz czytelnika, czy raczej zasadniczy element ambitnego planu powieściopisarza marzącego o poszerzeniu zdolności poznawczych Homo sapiens, znacznym rozwinięciu empatii międzygatunkowej, wyjściu poza percepcję ludzką, opanowaniu nie tak znowu trudnej sztuki przyjmowania perspektywy niebliźnich. Gdyby tak zwany człowiek rozumny wykształcił w sobie umiejętność multigatunkowego postrzegania świata, to najprawdopodobniej spowolniłoby wymieranie gatunków na planecie Ziemia. Już samo zwiększenie rozumienia (że pozwolę sobie użyć terminu z pajęczej cywilizacji w Świecie Kern) entomologicznego w populacji ludzkiej, mogłoby zmienić przyszłość człowieka. Na lepsze, bo bez owadów (nieustannie zwalczanych przez ponoć najinteligentniejszy gatunek w Układzie Słonecznym) nie ma życia na Ziemi. Czego nie można powiedzieć o rodzaju ludzkim.

Materiał promocyjny © Vesper

Zbliża się koniec czasów, kres dziejów, chwila, w której jeden wielki cykl historyczny przechodzi w drugi, a przy tym miażdży wszystko na swojej drodze. Nadchodzą ludzie.”

W „Dzieciach czasu” Adriana Tchaikovsky'ego dość równomiernie przeplatają się dwie równorzędne linie fabularne – sporadycznie zaglądamy do kapsuły Elizy-Avrany, „sztucznej inteligencji i obłąkanej istoty ludzkiej”, osobowości niekonwencjonalnie/hipernowocześnie rozszczepionej – nadzwyczaj długie dzieje (tysiące lat ziemskich) między innymi załogi podstawowej statku-arki o nazwie Gilgamesz oraz wielopokoleniowa historia Portia labiata na egzoplanecie zainfekowanej rewolucyjnym nanowirusem. Powiązane osie fabularne, z rzadka bezpośrednio przenikające się, ale nieuchronnie zmierzające do tego samego, potencjalnie katastrofalnego, krytycznego punktu. Narracja w całości trzecioosobowa – dzieje ludzkości przedstawione w czasie przeszłym, a dzieje pająków w czasie teraźniejszym. Najbardziej wyeksponowaną postacią na Gilgameszu jest klasycysta doktor Holsten Mason, najbliższe stosunki utrzymujący z główną inżynier Isą Lain, którą poznajemy jako jedną z najbardziej zaufanych ludzi dowódcy Vrie Guyena, wybranego na to niezwykle ważne stanowisko ze względu na wyjątkowo rozwinięte myślenie perspektywiczne. Wydaje się, iż w „Dzieciach czasu” Tchaikovsky próbował udowodnić swoją teorię o „postrzeganiu czasu leżącym u podstaw wielu obecnych problemów”, w tym zmian klimatycznych, ale w niniejszym dziele skupił się na czynniku stricte ludzkim. Działanie hamujące lub stymulujące rozwój człowieka, w zależności od efektywności w pokonywaniu bariery czasu. Holsten Mason w momencie rozpoczęcia ostatniej misji dominującego gatunku na zamordowanej Ziemi, wysłania gwiezdnej floty na poszukiwanie choćby jednego miejsca w bezkresnym wszechświecie zdatnego do odrodzenia cywilizacji ludzkiej, był najstarszą osobą na Gilgameszu, ale aktywniejsi towarzysze podróży koniec końców go przegonili. Bo spędzali mniej czasu w komorach hibernacyjnych. Klasycysta nie został wcielony do załogi podstawowej, teoretycznie powinien więc „przespać” całą podróż do „Ziemi Nieobiecanej”, ewentualnie podnieść statystykę ładunku straconego, tak się jednak złożyło, iż stał się kluczową postacią w pertraktacjach z samozwańczą właścicielką planety wyimaginowanych małp. Relikt przeszłości zachowany najpierw dzięki komorze hibernacyjnej, a potem już tylko technologii AI. Wieloraka osobowość makiaweliczno-paranoiczna, na swój specyficzny sposób fascynująca strażniczka jeszcze bardziej fascynującej społeczności budującej się na naszych oczach. Mizantropka zafiksowana na swoim wielkim projekcie naukowym, której pierwotna budowa anatomiczna wyraźnie różniła się od budowy „małpoludów z Gilgamesza”. W każdym razie Avranie-Elizie przybysze nie wyglądają na ludzi, ale nie ma wątpliwości, iż to istoty rozumne, i iż ich macierzystą planetą jest wymarła Ziemia. Zniszczyli jedną planetę i chcą zabrać się za drugą? Niedoczekanie! Posłanniczka ma dwie opcje: spalić migrantów albo przesłać im namiary na inny sterraformowany glob. Tymczasem w „raju utraconym” zanosi się na pierwszą wojnę światową, najinteligentniejszego gatunku na planecie ziemiopodobnej (gdzie życie ewoluuje nienaturalnie), dziwnie nieprzerażających pająków z mrówkami. Śmiem twierdzić, iż „Dzieci czasu” Adriana Tchaikovsky'ego powinny zostać włączone do terapii poznawczo-behawioralnej (CBT) dla ludzi dotkniętych arachnofobią. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek tak rozczulała się nad tymi, fakt faktem (a lęk lękiem), pożytecznymi stworzeniami; tak zapamiętale kibicowała populacji pająków. Personifikacja stawonogów, odpersonifikowanie/odhumanizowanie boga tudzież deifikacja człowieka i technologii w wykonaniu arachnomorficznych osobowości, mających znikome pojęcie o tym pierwszym i zerowe o sztucznej inteligencji. Za to są interesujące wszechświata, nie brakuje im sprytu i odwagi, mają mnóstwo czasu w naukę oraz godną pozazdroszczenia zdolność do przekazywania zgromadzonej wiedzy obecnym i przyszłym pokoleniom. Prędzej czy później najpewniej dowiedzą się wszystkiego, co wiedzieć powinny o Homo sapiens, obcym gatunku inwazyjnym(?) i jego „cudownych wynalazkach”. Zbudują podobną cywilizację (nie identyczną, wystarczy choćby spojrzeć na te lepkie pajęczyny, ale przede wszystkim przyjrzeć się ustrojowi wprowadzonemu przynajmniej na początek: zamiast patriarchatu matriarchat z autentycznymi kanibalkami), ale czy powtórzą największe błędy ludzkości? Czy pajęcza natura - co ważne zmodyfikowana genetycznie przez człowieka i manipulowana psychologicznie przez sztuczną inteligencję i prawdziwą głupotę:) - jest równie autodestrukcyjna jak natura ludzka? Tak czy inaczej, w moim poczuciu pająki ratują honor mieszkańców świata przedstawionego w „Dzieciach czasu” - wytchnienie od „papierowych postaci” dzielnie przemierzających bezkresny Kosmos w słabnącej nadziei na znalezienie drugiego takiego miejsca, jak Świat Kern, najlepiej bez tych wszystkich „potworów” z ośmioma odnóżami

Wspaniała, soczyście zielona, dynamiczna rzeczywistość zróżnicowanych charakterologicznie nano-pająków i trochę dłużąca się, bezbarwna historia ludzi bezdomnych, skazanych na wieczną tułaczkę międzygwiezdną. Taka sobie odyseja kosmiczna i elektryzująca ekspansja stawonogów na bliźniaczce Ziemi. Zachwycający, niezabetonowany Świat Kern Adriana Tchaikovsky'ego; udana kampania arachnologiczna brytyjskiego powieściopisarza specjalizującego się w fantasy i science fiction. Dostatecznie atrakcyjny początek powieściowego cyklu oswajającego ludzi z pająkami. „Dzieci czasu” szczególnie mocno polecam zatem osobom panicznie bojącym się tych „małych paskud”, bystrych drapieżników tkających misterne sieci.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Idź do oryginalnego materiału