„Song For My Mother” jest trzydziestym szóstym tytułem wytwórni AC Records (ACR 036).
Wydana niedługo przed wystawą Audio Video Show 2025 została przez nas odegrana na niej zarówno z wersji czarnej, przezroczystej, jak i test pressu. Jak się można było przekonać, a co i ja widziałem po reakcjach tych, którzy poświęcili nam godzinę ze swojego napiętego grafiku, płyta jest doskonała; więcej → TUTAJ.
Wydawca pisze o niej:
Nagranie powstało w trakcie mojej kwietniowej podróży po USA, w Kalifornii (2025). Wspólnie z Marcinem Wądołowskim i Darkiem Oleszkiewiczem stworzyliśmy trochę inny niż zwykle klimat. Mniej jazzowy, bardziej nastrojowy, choćby z elementami „country”. Do nagrania zaprosiliśmy dwie wybitne postaci światowej muzyki. To Alan Pasqua i Bob Sheppard. Utwór tytułowy, tak jak i cała płyta „Song for my Mother” jest poświęcona mojej niedawno zmarłej Mamie.
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”, AC Records

ADAM CZERWIŃSKI „Song For My Mother”
Wydawca:
AC Records ACR 036
Format: Long Play – Black, Clear
Premiera: 24 października 2025
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
Jakość dźwięku: B:LACK – 10/10 || C:LEAR – REFERENCJA
Wyróżnienie: ˻ BIG RED BUTTON ˺
→ ACRECORDS.pl
W OFERCIE AC RECORDS, wydawnictwa założonego i prowadzonego przez Adama Czerwińskiego, perkusistę jazzowego, znajdziemy kilka typów nagrań. Są w nim rejestracje z przeszłości, poddane na nowo procesowi a to miksu, a to masteringu. Są również nagrania współczesne. Znajdziemy w niej tytuły z Adamem Czerwińskim, jak i – nieliczne – innych wykonawców. Wszystkie je łączy jedno: praca w analogowym systemie nagraniowym, mikserskim i masteringowym wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe.
▌ Muzycy
˻ PERSONEL ˺ Adam Czerwiński – perkusja, Darek Oleszkiewicz – kontrabas, Marcin Wądołowski – gitary (elektryczna, akustyczna), Alan Pasqua – fortepian, Bob Sheppard – saksofony.
Song For My Mother jest płytą nową, wymyśloną przez Adama, który też na niej zagrał, zrealizowaną w hybrydowym systemie – cyfrowo-analogowym. To wydawnictwo w kodzie SPARS noszące symbol D|A|A; więcej → TUTAJ.
Kościec zespołu stanowiła trójka muzyków, z którymi w AC Records spotykamy się dość często: Darek Oleszkiewicz, Marcin Wądołowski oraz sam Adam Czerwiński. Będący producentem albumów AC Records perkusista dobiera do nich gości, którzy w tym przypadku grają w kilku utworach na saksofonie i fortepianie.
Bob Sheppard jest amerykańskim muzykiem jazzowym grający na saksofonie, klarnecie i flecie. Sheppard zaczął grać profesjonalnie, gdy jeszcze mieszkał w Filadelfii, gdzie dorastał. Kontynuował naukę w college’u, pracując w różnych miejscach, choćby w cyrku, ale niedługo zaczął grać koncerty towarzyszące gigantom branży, takim jak Tony Bennett, Sammy Davis Jr. i 5th Dimension. Jak czytamy na w jego oficjalnym bio, „stałe miejsce w orkiestrze Chucka Mangione zapewniło mu ważne doświadczenie edukacyjne”. I dalej:
Gdy jego reputacja rosła, Sheppard podjął istotną decyzję o przeprowadzce do Los Angeles. Przeprowadzka opłaciła się natychmiast, gdy rozpoczął pracę z legendą trąbki Freddiem Hubbardem. kooperacja trwała kilka lat. „Granie na tej samej scenie co Freddie było zapierającym dech w piersiach i przerażającym doświadczeniem” – mówi Sheppard. „Podobnie jak trening przetrwania w jazzie, ujawniło to wszystko, co dobre i złe w mojej grze i zainspirowało mnie do cięższej pracy. Jakie to szczęście, iż mogłem być tak blisko jego talentu”.
⸜ Bob Sheppard – Bio, → www.BOBSHEPPARD.net, dostęp: 30.10.2025.
Kiedy rzucimy okiem na jego dyskografię, zobaczymy, iż część związana z jego własnymi projektami jest wielokrotnie mniejsza niż ta w której znalazły się płyty w których uczestniczył jako sideman. Dlatego też, choć nazwisko nie wszystkim może się kojarzyć, jego nazwisko znajdzie się na wielu, wielu płytach i opisach koncertów, w filmie i telewizji.
Na fortepianie zagrał z kolei Alan Pasqua. Urodzony w 1952 roku muzyk jest amerykańskim pianistą rockowym i jazzowym. Studiował na Indiana University i New England Conservatory of Music.
Jak czytamy w Wikipedii, w 2008 roku jego album Standards z perkusistą Peterem Erskine był nominowany do nagrody Grammy. Jako muzyk sesyjny koncertował i nagrywał z Bobem Dylanem, Santaną, Cher, Michaelem Bublé, Eddiem Money, Allanem Holdsworthem, Joe Walshem, Pat Benatar, Rickiem Springfieldem i Johnem Fogerty. Jest współkompozytorem oryginalnego motywu przewodniego CBS Evening News.
Debiutował w 1994 roku płytą Milagro (Postcards) i do tej pory jego nazwisko znalazło się na dwudziestu dwóch płytach i czterech kolejnych jako jeden z liderów. Z ciekawostek dodajmy, iż w 2017 roku Pasqua zapewnił niepodpisany akompaniament fortepianowy „w tle” do nagranego przemówienia Dylana przesłanego do Sztokholmu w dniu wręczenia literackiej Nagrody Nobla.
▌ Nagranie
Płyta Song For My Mother została nagrana cyfrowo w kwietniu 2025 roku w → TRITONE RECORDING STUDIO w Kalifornii przez Talleya Sherwooda.
To niewielkie studio, należące do Sherwooda, z dość prostym systemem nagrywającym, w którym swoje płyty rejestruje zaskakująco wielu klientów z listy „A”. Dysponuje ono pięcioma pomieszczeniami, z czego jedno jest reżyserką, jedno główną salą – tutaj stała perkusja Czerwińskiego – oraz trzema małymi „Iso boothami”, czyli izolowanymi pomieszczeniami. Pozwala to na jednoczesną grę wszystkich muzyków, jak w przypadku płyty Song For My Mother, z dobrą izolacją między ścieżkami.
System rejestrujący jest bardzo prosty i opiera się o komputer Apple Mac Pro Intel Quad Core 3.66 GHz 16MB RAM z programem Protools Ultimate 2020 HD. Nie znalazłem nigdzie informacji o tym, w jakiej rozdzielczości płyta Adama Czerwińskiego została nagrana. Sygnał zamieniany jest na cyfrę w przetwornikach Lynx Technologies Aurora 16VT (A/D D/A) oraz Mackie Onyx (A/D).
Nie widać nigdzie stołu mikserskiego, najwyraźniej więc wszystkie ścieżki są kładzione w bardzo prostym torze, z urządzeniami z racka w roli kontrolerów. Sherwood korzysta z odsłuchów Dynaudio Acoustics BM15A i Adam Audio A7. W studiu jest też fortepian Yamaha C6 Grand Piano, na którym grał w tym przypadku Alan Pasqua.
Materiał został następnie przywieziony do Polski, gdzie został zmiksowany i zmasterowany w lipcu 2025 roku przez Piotra Łukaszewskiego w Custom 34 Studio w Gdańsku, w pełnym systemie analogowym i zgrany na analogową taśmę ¼” bez redukcji szumów Dolby.
Lakier został nacięty z ¼” taśmy „master” przez Hendrika Paulera w Pauler Acoustics. Pauler jest wielkim fanem techniki DMM Cutting, czyli nacinania nie plastikowego lakieru, a miedzianej matrycy, i jest w tym znakomity.
»«
▲ Kilka prostych słów…
ADAM CZERWIŃSKI
muzyk, producent
Płyta została nagrana w kwietniu 2025 w Tritone Recording Studio, Burbank, California. Poleciałem tam z Marcinem Wądołowskim i byliśmy gośćmi mojego przyjaciela Darka Oleszkiewicza.
Całe nagranie to krótka próba, i praktycznie jeden dzień nagraniowy (większość materiału to pierwsze „tejki”). W kilku utworach grają Bob Sheppard (Chick Corea, Herbie Hancock, Steely Dan, Stevie Wonder, Joni Mitchell, James Tylor….) oraz Alan Pasqua (Santana, Cher, Bob Dylan, Tony Williams, Peter Erskine).
Ważne dla mnie było to, iż bębny na których grałem są własnością Joe’go LaBarbery. Najbardziej znany jest z nagrań i występów na żywo z triem Billa Evansa w ostatnich latach kariery pianisty. Bębny o których mowa to jego najlepszy Gretsch, na którym grał z Billem Evansem i Chuckiem Mangione. Ten zestaw wypożycza tylko mnie, cudowny instrument! » ACz
»«
▌ Wydanie
Nowa płyta Adama została wydana w dwóch formach: na czarnym winylu i winylu przezroczystym. Obydwie są numerowane, a nakład całości wynosi zaledwie siedemset egzemplarzy; każdy jest własnoręcznie numerowany przez muzyka. Wersja przezroczysta nosi nazwę „Colour Edition”, ponieważ początkowo w jej ramach wydawane były płyty na winylu o różnym kolorze, a to czerwonym, a to niebieski,, zielonym i innych. Od jakiegoś czasu Adam Czerwiński zrezygnował jednak z barwienia winylu uznając, iż najlepsze efekty daje zastosowanie tego materiału w stanie surowym (winyl jest oryginalnie przezroczysty, aby nabrał czarnej barwy dodaje się odpowiedniego barwnika).
Kolejną zasadą, której wydawnictwo się trzyma, jest podwójna okładka, tak zwany gatefold. Wykonana ze sztywnego, lakierowanego kartonu nosi projekt graficzny Kuby Karłowskiego, który jest również autorem większości zdjęć. I to projekt znakomity. Piszemy o tym za każdym razem, podobnie jest i teraz.
Na płytę jest nasuwane obi, czyli pasek papieru z dodatkowymi informacjami i opisem w języku japońskim. Znajdziecie tam państwo logo High Fidelity Masters, którym oznaczamy płyty o wyjątkowym dźwięku.
Płyta została wytłoczona w polskiej tłoczni X-Disc. Nie bez problemów – przezroczysta wersja wymagała wykonania aż pięciu matryc, aby wszystko brzmiało tak, jak sobie Adam Czerwiński wymyślił.
Dodajmy, iż album ten jest również dostępny na taśmie magnetofonowej ¼” – kopii taśmy „master”.
▌ Dźwięk
Płyta to jest piękna w swojej śpiewności. Nie da się inaczej tego określić nie upuszczając po drodze części jej głębokiej, wpisanej w samą jej strukturę melodyjności, płynności i piękna. Bo to również piękna płyta, po prostu. I płyta o niespiesznym pulsie.
Ton nadaje jej rozpoczynający całość ˻ A-1 ˺ Wichita Linemann, utwór Jimmy’ego Webba, amerykańskiego autora tekstów, kompozytora i piosenkarza, który osiągnął sukces w młodym wieku, zdobywając nagrodę Grammy za piosenkę roku w wieku 21 lat. Już tutaj, już w tym spokojnie, leniwie toczącym się utworze słychać, jak genialne to jest również nagranie dźwiękowo.
W nastrój utworu wprowadza gitara elektryczna Marcina Wądołowskiego, umieszczona przy miksie nieco po lewej stronie, a także mocny gęsty, i – powtórzę się, ale co tam – mocy kontrabas pośrodku. Skontrastowana z ich ciepłym brzmieniem gitara akustyczna, dograna przez Wądołowskiego później, jest wyraźnie jaśniejsza, ale i ona nie jest jasna sama w sobie.
Dużą rolę w budowaniu atmosfery narań pełni akustyka studia. Podczas rejestracji muzycy grali wspólnie, w tym samym czasie, ale byli pozamykani w swoich pomieszczeniach, z perkusją w głównym studiu. Chodziło o to, aby maksymalnie odseparować ich mikrofony od mikrofonów kolegów. To kompromis pomiędzy tym, co robił Rudy Van Gelder czy Roy DuNann, czyli wszyscy w tej samej akustyce, ze „słyszącymi się” mikrofonami (tzw. bleeding), a współczesnymi nagraniami ścieżkowymi, w których zapisuje się poszczególne ścieżki jedna po drugiej.
I to dobry kompromis. Mamy bowiem zachowaną energię grania na scenie, swego rodzaju „flow”, którego nie da się uzyskać przy nagraniach krok po kroku. A z drugiej strony, jak w ˻ A-2 ˺ The Honeymoon Darka Oleszkiewicza, można ładnie wszystko odseparować. Ta separacja nie jest przy tym przesadnie głucha. I choćby jeżeli kontrabas słychać z lekkim wzmocnieniem wyższej części basu, gdzie odzywa się małe pomieszczenie, to nie jest to nic złego Tym bardziej, iż selektywność tego instrumentu, zaskakując już w pierwszym solo w pierwszym utworze, jest znakomita.
Wspaniale brzmi również perkusja. To płyta zaplanowana i wyprodukowana przez perkusistę. Naturalną tendencją byłoby więc eksponowanie tego instrumentu. Adam Czerwiński nie jest jednak tego typu muzykiem, raczej wspomaga, raczej wspiera, raczej podpiera niż dominuje. choćby gdy słychać go mocniej, jak w kończącym drugi utwór fragmentem tylko z jego instrumentem i kontrabasem, gdzie dialogują, a nie przekrzykują się.
Song For My Mother jest płytą dla Adama nietypową o tyle, iż sporo w niej odniesień do muzyki country. Sygnalizuje to gitara otwierająca ˻ A-3 ˺ J.P.W., utwór jego autorstwa poświęcony Janowi „Ptaszynowi” Wróblewskiemu, przypominająca brzmieniem gitarę slide. Nie jest to nachalne, ani też długie, ale pozostawia na podniebieniu posmak kurzu z prerii. A kiedy nagle się zatrzymuje, a mikser dodaje do niego długi pogłos rezonujący w prawym kanale, robi się niezwykle przestrzennie.
I znowu mamy tu dość długie solo kontrabasu. W tych momentach instrument ten jest bardziej mięsisty i nieco bliżej nas niż kiedy gra z innymi. I jest też ciepły. Zresztą to, tak w ogóle ciepłe brzmienie. Wspaniale rozdzielcze i znakomicie selektywne, ale nacechowane światłem ciepłego słońca, a nie sztucznie podgrzewane w mikrofali.
Nie mówiłem tego jeszcze, ale energia tej płyty jest doskonała, jak sądzę – przez połączenie ciepła i selektywności. I słychać to choćby w tak wyciszonych utworach, jak kończący pierwszą stronę ˻ A-4 ˺ Embarcadero, kolejnej na tej płycie kompozycji Darka Oleszkiewicza. Dynamika jest bardzo „analogowa”, to znaczy odbieramy instrumenty w bardzo naturalny sposób, mimo iż przecież w rzeczywistości wszystkie brzmią jaśniej i bardziej dobitnie. Ale to granie na żywo. Rejestracja i odtworzenie to zupełnie inny sposób projekcji muzyki, wymagający wiedzy technicznej i artystycznego zmysłu. I słyszę to tutaj – i jedno, i drugie.
˻ B-1 ˺ Joy, utwór napisany przez Marcina Wądołowskiego, rozpoczyna się jasnym, wyrazistym brzmieniem jego gitary, gitary akustycznej. Ma ona długi pogłos i jest odsunięta od nas na sporą odległość. Kiedy muzyk zaczyna grać rytmicznie, robi się gęściej, ale prawdziwa gęstość pojawia się, kiedy wkracza cały zespół, z gitarzystą już na gitarze elektrycznej. Słychać, iż to montaż, iż solowe intro nagrano osobno, ale to fajne połączenie. To szybki, ciepły w swojej euforii kawałek, w którym jest i niespieszność i pęd, nasycenie i jakieś takie „napowietrzenie” gry i dźwięku.
I ponownie mamy świetnie brzmiące solo kontrabasu, który urasta do głównego instrumentu tej płyty. Nie jest on nadmiernie dogięty w stronę pudła, ale też nie jest wychudzony, Słyszalne co jakiś czas zaczerpnięcie powietrza przez Oleszkiewicza zdradza mały „booth” w którym grał instrument, ale to po prostu „smaczek”.
Umieszczony przez Adama Czerwińskiego, producenta płyty, zaraz potem utwór tytułowy ˻B-2 ˺ Song For My Mother nie jest wcale smutny, jak można by przypuszczać. Jest za to nostalgiczny. Są tu długie frazy saksofonu Boba Shepparda, łagodne zakończenia całostek przez perkusję itd. Ale jest to naznaczone jakąś taką pogodą, dobrem.
To utwór bazujący na grze Alana Pasqua na fortepianie, z saksofonem w roli „skrzydłowego”, a całość ma gładki, płynny charakter. Słychać, iż nie chodziło o podkreślanie podziałów rytmicznych – Adam gra zresztą w inny sposób niż w poprzednich utworach, bardziej urozmaicony, zmienny rytmicznie – a o nadanie całości rytmu spokojnego życia.
Gęściej robi się za to w ˻ B-3 ˺ Good Angels, utworze Wądołowskiego. To nagranie przypominające niektóre płyty Pata Metheny’ego z wytwórni ECM. A to przez swoiście amerykańskie rozumienie czasu. To znaczy z jednej strony wiemy, iż mamy go mnóstwo, nie ma się gdzie spieszyć, przestrzenie są ogromne, a z drugiej jest w tym wszystkim jakaś wewnętrzna nerwowość, coś napiętego, co te rozłożone w czasie dźwięki unerwia i szykuje do skoku.
Płytę kończy kompozycja Johny’ego Greena ˻ B-4 ˺ Body and Soul, najlepiej chyba znana z interpretacji Billie Holiday (Verve Records, 1957). Zaczynamy więc i kończymy płytę spokojnymi standardami. I to tutaj słychać głębię dźwięku, którą się ten krążek charakteryzuje. Jest wspaniała! No i Adam, który gra tu miotełkami, ale potrafi uderzyć w blachę, nie usypia, a nadaje rytm.
» BLACK VERSION
To wszystko, co napisałem odnosi się do brzmienia wersji przezroczystej. Jest ona bliższa temu, co słyszę z test pressu. Ma jaśniejszą górę i jest bardziej dynamiczna. Jest również bardziej rozdzielcza. Ale zrozumiem tych, którzy wybiorą wersję na czarnym winylu. Brzmi oa w bardziej bezpośredni sposób, a instrumenty są bliżej nas. Jakby wszystko zostało przesunięte w naszym kierunku. Pogłosy są krótsze, mniej otaczają instrumenty, z kolei średni bas brzmi mocniej, bardziej punktowo. Daje to bardziej namacalny dźwięk, dźwięk bliższy temu, co znamy z płyt CD na złotym nośniku.
Przez chwilę może się wydawać, iż to czarna wersja jest jaśniejsza, ponieważ mocniej słychać z nią blachy perkusji, a gitara jest mniej nasycona w środku pasma, a bardziej w jego niższym zakresie. To złudzenie. W rzeczywistości blachy są tu cieplejsze. Ale przez to, iż całość jest bliżej nas wydają się bardziej prominentne, dźwięczniejsze. Dlatego też w kontrabasie wyraźniej słychać jego wyższy zakres, a nie średni i niski, jak z wersją clear.
▌ Podsumowanie
To jedno z najlepszych wydawnictw Adama Czerwińskiego, zarówno muzycznie, jak i brzmieniowo. Ale i graficznie (jest pięknie!). Ciepłe analogiem i równocześnie rozdzielcze jak cyfra. Ma znakomite bary i rytmikę. Rozdzielczość, jak mówię, referencyjna. Także i tłoczenie obydwu wersji płyty jest bardzo dobre, szczególnie wersji przezroczystej.
Szum przesuwu jest minimalny, podobnie jak trzaski. W przeszłości różnie to bywało, ale wydaje się, iż Adam i tłocznia X-Disc, z którą muzyk jest związany od kilku lat, wypracowali jakiś kompromis. Teraz tylko jeszcze próba na 200-gramowym, jednostronnym winylu (jakaś wersja specjalna by „High Fidelity”?) i mamy spełnienie wszystkich marzeń.
Ale i bez tego, jak zwykle marudzę i mieszam, Song For My Mother jest płytą wspaniałą. Czy z czarnego, czy z przezroczystego winylu – daje mnóstwo euforii i pozwala przetestować system pod każdym kątem. Jest rozdzielcza, selektywna, ciepła, nasycona i energetyczna. To przykład na to, iż dobre realizacje cyfrowe, byle dobrze zmiksowane i zmasterowane, brzmią znakomicie. Od nas więc wyróżnienie ˻ BIG RED BUTTON ˺. I to tyle w tym temacie, czas posłuchać jej raz jeszcze. » WP
» Jakość dźwięku:
-
Color Version: REFERENCJA
-
Black Version: 10/10
»«
JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty słuchane były na gramofonie Rega P8 z wkładką Denon DL-103R i z przedwzmacniaczem RCM Audio. Sygnał przesyłany był do lampowego przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris Evo i wreszcie do wzmacniacza mocy Soulution 710 oraz kolumn Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.













