Kto o tym napisze, jak ja nie? Chyba muszę. O „Seksmisji”. W swoim czasie film kultowy. Dziś, okazuje się, antyfeministyczny. Czy jakoś tak. Bynajmniej obrażanie się feministek nie jest chyba największym (czy jakimkolwiek) problemem. Uświadomiłem sobie, iż minęło kilka czasu – i szlaban. Nikt, a raczej (optymistycznie?) „nikt”, nie rozumie „tych czasów”. Mało kto, jak mi się widzi, czy jak mi się czyta recenzje, rozumie. Sęk w tym, iż nie tylko chodzi o dany film.