ACCUSER - Rebirthless (2024)

powermetal-warrior.blogspot.com 3 godzin temu

Już dawno straciłem rachubę do ilości wydanych płyt przez niemiecki Accuser, który jest na rynku muzycznym od 1986r. Najnowszy album zatytułowany "Rebirthless" to już album nr 13, a najlepsze jest to iż zespół nie stracił na atrakcyjności czy jakości. Kto kocha agresywny, dynamiczny, pełen wigoru i dobrych melodii ten gwałtownie odnajdzie się w muzyce Accuser. Nie trzeba znać poprzednich dokonań by pokochać ich styl. Ta niemiecka machina uderza z podobna siłą co Sodom czy Destruction. Nie biorą jeńców.

Co imponuje od samego początku to bogata w detale okładka i ostre niczym brzytwa brzmienie, które po prostu rozrywa na strzępy. Kocham taki typ brzmienie, gdzie wszystko nabiera drapieżności. Prawdziwa eskalacja mocy. Accuser to przede wszystkim charyzmatyczny lider Frank Thomas, którego głos dodaje całości charakteru i agresji. Idealny głos do tego typu muzyki. Mimo swoich lat wciąż dostarcza sporo emocji i oddaje w pełni to co najlepsze w thrash metalu. Warto pochwalić też duet gitarowy tworzony przez Franka i Sascha Stange, który dołączył do Accuser w 2023r. Panowie dają czadu i stawiają na dynamikę, agresję i szybkość. Nie ma tutaj miejsce na niepotrzebne smęty.

Odpalając płytę to już na dzień dobry atakuje nas killer w postaci "Violent Vanity" i od razu wiadomo co nas czeka. Prawdziwy pokaz mocy i agresji. Kocham taki typ thrash metalu, a niemieckie zespoły potrafią dostarczyć agresywny i taki nieokiełznany thrash metal. W podobnym tonie utrzymany jest "Ghost Of Disease". Klimat nowej płyty w pełni oddaje tytułowy "Rebirthless" , który zachwyca dynamiką i przebojowością. Mocna rzecz. Troszkę bardziej stonowany i mroczny jest "Painted Cruelty", który dodaje troszkę urozmaicenia płycie. Nie do końca przemawia do mnie przekombinowany i bez mocy "When Desperation Scoms". Kolejny killer na płycie z mocnym riffem to "Fear Denied". Można zachwycać się świetną pracą gitar i mocarnym brzmieniem. Całość wieńczy najdłuższy na płycie "Damned By The Flood" i nie ma tutaj progresywności,a kolejny popis agresji.

Jest w tym wszystkim jeden minus. Całość troszkę zagrana na jedno kopyto i troszkę zaczyna się to zlewa w całość po 4 pierwszych utworach. Mocne brzmienie, soczyste riffy, zadziorny wokal to jedno, ale szkoda iż gdzieś nie dopracowano samych kompozycji. Troszkę urozmaicenia by się przydało.

Ocena:7.5/10
Idź do oryginalnego materiału