Żeby uniknąć wstydu, zgodziła się żyć z mężczyzną garbatym ale gdy szepnął jej prośbę do ucha, przysiadła
Waciu, to ty, synku?
Tak, mamo, ja! Wybacz, iż tak późno
Głos matki, drżący od niepokoju i zmęczenia, dobiegł z przydymionej sieni. Stała w wytartym szlafroku, z latarką w ręce jakby czekała na niego całe życie.
Waciusiu, złotko moje, gdzie ty się włóczyłeś aż do nocy? Niebo już czarne, gwiazdy świecą jak oczy leśnych zwierząt
Mamusiu, z Darkiem siedzieliśmy nad książkami. Nauka, powtórki Zwyczajnie czas mi umknął. Przeprasz







