Taka sytuacja. Jedziemy z przyjaciółką samochodem. Rozmawiamy o milionie spraw. Ja jak zawsze z głową niestety zaśmieconą tysiącem myśli nagle przypominam sobie, iż miałam wysłać SMS-a, czy maila, czy zadzwonić. To akurat najmniej istotne. Przyjaciółka mówi: – Nie odkładaj niczego na później – patrzę na nią zaskoczona, a ona dodaje: – Czytam o motywacji, jestem na drugim punkcie, to właśnie ten. Oczywiście śmiałyśmy się jak wariatki z treningu motywacji i z tego ile punktów jesteśmy w stanie przejść, ale prawda jest taka, iż wtedy w tym samochodzie w ciągu pięciu minut umówiłam się na dwa zaległe wywiady i zadzwoniłam do znajomej, której coś tam obiecałam. Straciłam na to trzy wcześniejsze dni. Bo za każdym razem, kiedy myślałam „muszę to zrobić”, to nigdy nie zrobiłam, bo jeszcze kawa, a jeszcze jeden tekst do przeczytania i w efekcie ta myśl wracała po 22:00, gdy na kontakt było już zdecydowanie za późno.
I kiedy tuż przed zaśnięciem naszła mnie refleksja o tej sytuacji, pomyślałam, iż tego, czego nam w życiu brak, gdzie mamy ogromne deficyty, to właśnie motywacja. Znajoma coach mówi: – Motywacja jest w tobie, musisz ją w sobie odnaleźć. Jednak wiem, iż nim uda się ją wydobyć, musimy przejść kilka istotnych etapów. Przede wszystkim:
- polubić siebie,
- zaakceptować swoje słabości,
- mieć świadomość swoich słabych i mocnych stron,
- znaleźć w sobie chęć bycia dobrą dla siebie,
- uwierzyć, iż mam prawo do szczęścia,
- wiedzieć, co w życiu jest dla mnie ważne,
- wiedzieć, czego tak naprawdę chcę.
Bez tego wszystkiego ani rusz. Bo jak znaleźć motywację w sobie, jeżeli same sobie nie chcemy dać nic dobrego, jeżeli uważamy, iż nie zasługujemy na szczęście, jeżeli naszym życiem nieustannie kieruje ktoś inny, a my mu na to pozwalamy. No nie ma szans nagle wyrwać się z tego kieratu i ruszyć do przodu.
- POLECAMY: A czy ty wiesz, iż trawa nie będzie bardziej zielona, jeżeli schudniesz albo w końcu się zakochasz?
A co jest naszą największą bolączką? To, iż nie brak nam pewności siebie, iż nieustannie w siebie wątpimy:
- ja się do tego na pewno nie nadaję?
- a co, jak okaże się, iż jestem przeciętna?
- i tak brak mi silnej woli, więc po co próbować?
- a jak się nie uda? Wszyscy będą mnie wytykać palcami…
- lepsze to co złe, ale znane, niż to co dobre, ale nieznane…
Bronimy się rękami i nogami przed własnym szczęściem, przed sięganiem po to, co jest dla nas ważne. Umniejszamy nieustannie siebie w naszych oczach. A ja cały czas zastanawiam się dlaczego? Czy potrzeba bezpieczeństwa jest tak silna, iż ogranicza nasze działania, iż nie pozwala nam wyjść poza strefę komfortu, choćby na milimetr? Wolimy tkwić w tym co tu i teraz, niż podjąć próbę? Czy tak naprawdę ważna jest dla nas opinia innych? Czy wolimy się nią zasłaniać niż cokolwiek zrobić. Czy tak trudno jest nam powiedzieć: „Hej, wiem, iż jestem w tym dobra, iż stać mnie na więcej, jak ktoś tego nie docenia, jego strata”.
Pomyśl, co takiego strasznego się stanie, gdy spróbujesz:
- zacząć biegać, czy ćwiczyć,
- odchudzać się,
- prosić szefa o podwyżkę,
- nauczyć swoich dzieci większej samodzielności, żeby siebie odciążyć od obowiązków,
- powiedzieć otwarcie mężowi, o co masz żal i pretensje,
- zadzwonić do przyjaciółki z prośbą o pomoc,
- powiedzieć teściowej, żeby masz dość jej wtrącania się w wasze życie,
- zacząć odkładać kasę na wymarzone wakacje,
- wysłać CV na ogłoszenie, które ci się spodobało,
- pofarbować włosy na inny kolor niż zwykle.
Jeśli jest choćby najbardziej błaha rzecz w twoim życiu, której boisz dzisiaj się zrobić, a która wniesie nową jakość, da powiew świeżości i obudzi potrzebę zmian, zrób to. Po prostu. Chcesz kupić świeże kwiatu do wazonu, ale twój mąż uzna to za fanaberię? To jego problem nie twój. Ty tego chcesz, to sprawi, iż rano się uśmiechniesz, a te kwiaty wprawią cię w lepszy humor. Tak mało nam potrzeba. Tak kilka możemy sobie dać, a tak wiele zyskać.
- ZOBACZ TEŻ: A co, jeżeli intuicja pcha cię ku niepewnym brzegom?
Bądźmy dobre dla siebie. Zróbmy rachunek sumienia pytając siebie: co dzisiaj zrobię, co przybliży mnie do bycia szczęśliwą. MNIE SAMĄ, a nie wszystkich wokół. Ja już wiem, a wy?