60 lat i nikomu nie jestem potrzebna? To najlepsze, co mnie spotkało

polregion.pl 1 dzień temu

Dziś skończyłem sześćdziesiąt lat i ktoś powiedział mi: „Już nikomu nie jesteś potrzebny”. A ja się tylko uśmiechnąłem, bo to najlepsze, co mnie w życiu spotkało.

Zawsze słyszałem, iż dla mężczyzny przychodzi wiek, gdy świat go odpisał na straty. Gdy dzieci mają swoje sprawy, wnuki odwiedzają coraz rzadziej. Wielu się o to miota, udowadnia, iż jeszcze coś znaczy. Ja nie. Ja nie walczę. Bo nie tracę – zyskuję.

Nazywam się Witold Nowak, mieszkam w Poznaniu, w małym mieszkanku, które urządziłem po przejściu na emeryturę. I wiecie co? Nie cierpię. Cieszę się życiem. Nikt nie dzwoni do mnie dziesięć razy dziennie z prośbami, nie ciągnie mnie na siłę do wnuków, nie pożycza pieniędzy. To nie samotność. To wolność.

Przez lata byłem „tym wygodnym”. Słuchałem narzekań, wpadałem w cudze dramaty, pożyczałem, choć sam ledwo wiązałem koniec z końcem. Ludzie przychodzili nie dlatego, iż chcieli mnie zobaczyć, ale bo wiedzieli – nie odmówię. Byłem „awaryjnym lądowiskiem”, portem, w którym można się zatrzymać. Ale gdy sam potrzebowałem pomocy – cisza. Żadnego „trzymaj się”, żadnego „jestem z tobą”. Tylko pustka.

W pewnym momencie zrozumiałem: dość. Nie chcę już być potrzebny wszystkim. Chcę być potrzebny sobie.

Teraz mam dzień, który należy tylko do mnie. Wstaję i nie biegę nikomu pomagać. Idę na spacer, czytam książki, majsterkuję w warsztacie. Pieczę chleb nie dlatego, iż ktoś kazał, ale bo mam na to ochotę. Hoduję pomidory na balkonie i nie tłumaczę się, dlaczego wydaję złotówki na ziemię zamiast na „coś pożytecznego”. Żyję tak, jak chcę.

Mam wnuka, Franka. To wspaniały chłopiec. Widujemy się w weekendy. Uwielbiam go. Ale nie jestem darmową opieką. Nie jestem „dziadkiem na żądanie”. Jestem mężczyzną, który zaczyna nowy rozdział.

Tak, nie otacza mnie tłum. Ale ci, którzy przychodzą, robią to z własnej woli. Nie po pomoc, nie po pieniądze – po prostu chcą być blisko. Bo ze mną jest dobrze.

Nie boję się samotności. Nie jestem sam. Otaczają mnie cisza, spokój i… ja sam. Wreszcie nauczyłem się być ze sobą. I to jest najważniejsza lekcja – iż czasem mniej znaczy więcej.

Idź do oryginalnego materiału