28 lat później – recenzja filmu. Memento mori, memento amoris

popkulturowcy.pl 4 godzin temu

Danny Boyle i Alex Garland po 23 latach powracają do Wysp Brytyjskich pełnych zombie. Jednak czy jest to powrót udany? 28 lat później to blockbuster, który zaskoczy choćby największych fanów umarlaków.

Na sam początek napiszę całkiem kontrowersyjną opinię, która może wkurzyć niektórych. Albowiem bardzo nie lubię filmów z serii 28 Later. 28 dni później, choć posiadał bardzo interesujący koncept z opustoszałym Londynem, nie wzbudził we mnie żadnych emocji, zaś 28 tygodni później to jeden wielki bełkot fabularny, gdzie żaden wątek nie został napisany z sensem, co wręcz śmieszy podczas seansu. Dlatego też do 28 lat później podchodziłem bardzo negatywnie, ale dalej z nadzieją, bo przecież Garland rozwinął się jako scenarzysta i mógł zaoferować wreszcie godną uwagi historię. Finalnie wyszedłem z sali… zachwycony! Nowy obraz Boyle’a to zjawiskowy blockbuster, jakiego próżno szukać we współczesnych wysokobudżetówkach.

Jak można się spodziewać – fabuła dzieje się 28 lat po rozpoczęciu apokalipsy zainfekowanych, która wyniszczyła Wyspy Brytyjskie w znacznym stopniu. Reszta Europy zaś ustanowiła wprowadzić stan kwarantanny, dopóki zagrożenie samo się nie wyniszczy (np. z w powodu braku pożywienia przez zainfekowanych). Jednakże na Wyspach dalej są osoby, które zdołały zostać przy życiu i próbują utrzymać cywilizację. Jedną z tych osób jest Spike – 12-letni chłopak, nieznający świata przed zainfekowanymi. Zostajemy świadkami, jak protagonista musi pierwszy raz w życiu wyruszyć na ląd. Albowiem mieszka w wiosce znajdującej się na małej wysepce, gdzie jedyną jedyną drogą na ląd jest grobla, co gwarantuje bezpieczeństwo przed krwiożerczymi potworami. Spike wraz z ojcem zostawia chorą matkę i cały dzień spędzają na lądzie. Ta podróż na zawsze zmieni chłopca i jego postrzeganie otaczającej go rzeczywistości.

Muszę przyznać, iż kocham, jak bardzo Garland rozwija świat, który mimo wszystko mało co został ukazany przez poprzednie filmy. Bardzo przyjemnie się ogląda, jak mała społeczność radzi sobie w ekstremalnie trudnych warunkach i mimo wszystko pomaga sobie wzajemnie. Do tego jestem wielkim fanem tego, jak ukazano tutaj umarlaków. Albowiem w 28 lat później działają niczym wataha wilków – w grupie, zaś największy – Alfa – rządzi wszystkimi i decyduje, kogo i kiedy atakować. Nie chcę zbytnio zdradzać wszystkiego, ale jestem zachwycony, jak bardzo Garland bawi się i nieraz tworzy wręcz absurdalne sceny, przez które szczęka wam opadnie.

Fot. Kadr z filmu

A jak wypada sama fabuła? Powiedziałbym, iż wręcz bardzo dobrze. Wreszcie mamy bohaterów, których los nas po prostu interesuje. Spike, jak i jego rodzice, są świetnie napisani. Relacje między są na tyle dramatyczne i głębokie, iż potrafią wzbudzić w widzu wiele emocji. Co ciekawe, pierwsza połowa filmu i a druga to dwie różnego typu podróże. Każdą oglądamy z przyjemnością i prócz niektórych krótkich momentów, trudno czuć nudę. Jednak co ważniejsze, 28 lat później potrafi naprawdę przestraszyć widza. Danny Boyle i Alex Garland perfekcyjnie ukazali, jakim niebezpieczeństwem mogą być zainfekowani i dlaczego tak rzadko mieszkańcy wioski wychodzą na ląd.

Warto również docenić z pewnością obsadę aktorską, która odwaliła świetną robotę. Wiem, iż niejedna osoba poszła na film specjalnie dla Aarona Taylor-Johnsona, który sprawdza się tu naprawdę znakomicie, choć daleko mu do tytułu najlepszej roli. Albowiem niejednego oglądającego może zaskoczyć fakt, iż Alfie Williams – grający Spike’a – zalicza tu aktorski debiut. Już w swoim pierwszy filmie pokazuje wielkie umiejętności, dostarczając zdecydowanie najciekawszą postać z całej trylogii. Oczywiście nie można zapomnieć o jakże znakomitej Jodie Comer, serwująca szalenie dobrą kreacją i pokazująca ponownie, iż jest jedną z najciekawszych aktorek jej pokolenia. Co ciekawe, w filmie zobaczymy również Ralpha Fiennesa, całkiem krótko, ale obiecuję jedno – kradnie każdą scenę.

Fot. Materiały promocyjne

I tu dochodzimy to najciekawszej rzeczy, czyli kwestii wizualnych. Kocham po prostu to, jak zmontowany jest 28 lat później. Jest to styl typowy dla Boyle’a, czyli typowy również dla lat 2000. Więc oczekujcie nadmiernego, chaotycznego, ale dobrego montażu. Naprawdę jest to odświeżające, patrząc na inne blockbustery ostatnich lat. Jak widać na zdjęciu powyżej, Boyle nakręcił parę scen kilkoma Iphone’ami NARAZ, tworząc niebywale dobre sceny niczym z Matrixa. Brytyjski reżyser tutaj po prostu się bawi, kreatywnie tworząc najwyższej jakości doświadczenie kinowe, które po prostu trzeba obejrzeć na wielkim ekranie.

Nie można zapominać o udźwiękowieniu, które jest tutaj wprost znakomite. Wszelkie dźwięki wypuszczanych strzał czy przerażające ryki zainfekowanych bosko słychać na kinowych głośnikach. Do tego fenomenalnie zastosowane Boots Rudyarda Kiplinga do teraz budzi ciarki. jeżeli chodzi natomiast o ścieżkę dźwiękową, to nie zawodzi. Oczywiście niebywale smuci brak In the House – In a Heartbeat w soundtracku, ale Young Fathers wykonali świetną robotę, komponując wysokiej jakości utwory, idealnie wpasowujące się do danych momentów w filmie.

Fot. Kadr z filmu

Niezwykle interesujący rok. Nie minęło choćby parę miesięcy od Grzeszników, a widzowie dostają kolejny znakomity blockbuster, bardzo eksperymentalny w swej wizualnej i fabularnej formule, który ma być czymś więcej niż typowym popkorniakiem. 28 lat później to bardzo dobry obraz, który kompletnie mnie zaskoczył. Fajnie, iż Boyle oraz Garland rozwinęli swe umiejętności i razem stworzyli film po prostu warty obejrzenia.

Ogólnie film posiada najbardziej absurdalny finał, jaki widziałem od dawna, dzięki czemu nie mogę się doczekać kolejnej części. The Bone Temple ma mieć swoją premierę 17 sierpnia 2026 roku, a za kamerą stanęła tym razem Nia Dacosta, co jest niezłym zaskoczeniem. Nie daję kontynuacji kredytu zaufania, patrząc na poprzednie obrazy z serii, ale mają moje zainteresowanie. Lećcie do kina i pomóżcie Brytyjczykom zarobić na trzecią część!


Źródło obrazka głównego: materiały prasowe (Sony Pictures)

Idź do oryginalnego materiału