W 2025 roku mija 20 lat od premiery filmu "Karol - człowiek, który został Papieżem". Rola w filmie o Janie Pawle II była niewątpliwie punktem zwrotnym w karierze Piotra Adamczyka. Chwilę przed swoimi 53. urodzinami aktor udzielił wywiadu, w którym opowiedział o tym, co spotkało go po tym, jak zagrał Karola Wojtyłę. Niektóre z przytoczonych sytuacji mogą wydawać się naprawdę absurdalne.
REKLAMA
Zobacz wideo Adamczyk: Liznąłem doświadczeń w amerykańskim kinie i zacząłem je stosować na polskim gruncie
Piotr Adamczyk 20 lat temu zagrał Jana Pawła II. Szokujące kulisy. "Chcieli mnie traktować jako reinkarnację"
Choć Adamczyk zagrał mnóstwo ról w polskim kinie, a następnie wyruszył do Hollywood, aby i tam spróbować podbić branżę filmową, wielu widzom już zawsze będzie kojarzyć się głównie z brawurowo zagraną rolą Jana Pawła II w filmie "Karol - człowiek, który został Papieżem". Jako iż od premiery filmu minie niebawem ćwierć wieku Adamczyk w rozmowie z Eska Rock na chwilę cofnął się w czasie do dnia, kiedy udał się do Meksyku, by promować produkcję w reżyserii Giacoma Battiata. Okazuje się, iż aktor nie ma wyłącznie miłych wspomnień związanych z tym okresem. - To, co mnie spotkało w Meksyku, to było coś niezdrowego, bo mnie chcieli traktować jako reinkarnację Jana Pawła II - zaczął.
W dalszej rozmowie ujawnił przerażające kulisy promocji filmu. - Kiedy pojechałem tam promować film, to byłem wielokrotnie w takich sytuacjach, kiedy tłum napierał. Dzieci sobie podawano na rękach, żeby mnie dotknęły i wracały do rodziców uświęcone. Albo w momencie, kiedy starałem się podać komuś rękę, to on mi ją przekręcał. No przecież papież w ten sposób się witał z tłumem, a nie "dzień dobry" -zademonstrował, unosząc dłoń i kontynuował: Siostry zakonne, które nagle żegnały się na mój widok, klęczały na ulicach. Takie dziwne momenty mnie spotykały. Jakaś pani na świętym obrazku, żeby coś jej podpisać - wspominał w Eska Rock.
Piotr Adamczyk musiał się tłumaczyć z roli papieża. "Szał był niezdrowy, trudny"
W dalszej części rozmowy aktor dodał, iż wielokrotnie próbował wytłumaczyć zgromadzonym, iż jest aktorem i jedynie odegrał rolę papieża, jednak spełzło to na niczym. - Musiałem się bardzo długo tłumaczyć i to było jakby kompletnie niezrozumiałe. Mówiłem: "Ale ja jestem aktorem". "Ja wiem, panie Piotrusiu, ja wiem". Ale ten szał był niezdrowy, był trudny, bardzo mi było trudno się w tym zachować i to moje bycie aktorem wcale nie było żadnym argumentem - podsumował.