Od dziś na platformie Netflix możecie oglądać film "Żywy czy martwy", trzecią część serii "Na noże". Tym razem detektyw Benoit Blanc próbuje rozwiązać zagadkę kryminalną w prowincjonalnej parafii. U boku Daniela Craiga wystąpili m.in. Josh O'Connor, Josh Brolin i Glenn Close. Czy reżyser Rian Johnson utrzymał wysoki poziom cyklu? Film recenzuje Bartosz Czartoryski.
Josh O’Connor jest znakomity jako wielebny Jud, jeszcze po omacku poruszający się po shierachizowanym świecie, którego wilcze doły chciałby zasypać miłością bliźniego, zwłaszcza zderzony ze starym wygą i cynikiem Wicksem granym przez Josha Brolina, pisze Bartosz Czartoryski w swojej recenzji. Reżyser Rian Johnson to przekora i jest on doskonale świadomy tego, co robi, czyniąc z bożego piekielnika figurę fascynującą mimo oczywistych przywar.
Johnson wykorzystuje klasyczny wariant zagadki zbrodni będący mokrym snem bodaj każdego, kto zjadł zęby na kryminale – czyli mord w zamkniętym pokoju. Za jej pośrednictwem dokonuje swoistej analizy przyczyn i konsekwencji toksycznego zgorzknienia, które przeżarło nie tylko Wicksa, ale i bliskich mu ludzi. Oczywiście reżyser nie ma ambicji opowiadać o pokoleniowych traumach, tudzież o czysto ludzkiej potrzebie wspólnotowości, ale nie obawia się zarzucić przynęt tu i tam, licząc, iż coś akurat się złapie.
Trup, zgodnie z założeniem, ożywia akcję, a Johnson puszcza swój film samopas jak zabawkowego bączka, który obija się od jednej przeszkody do drugiej, pisze dalej Czartoryski. Galeria postaci zgromadzona na planie, od zrzędliwej, wyrastającej niespodziewanie spod ziemi gosposi granej przez upiornie stoicką Glenn Close, aż do przeżywającego twórczy regres pisarza fantastyki, w którego wciela się cudownie neurotyczny Andrew Scott, nareszcie nie tłoczy się na ekranie, nie przepycha i nie podstawia sobie nóg, co było bolączką poprzednich odsłon serii.
Ale przy całej tej rozrywkowości, humorze, to sztubackim, to zmyślnym, przypatrywaniu się oryginałom nierzadko z pogranicza Burtonowskiej dziwności, nie brakuje tu zaskakującej powagi, dodaje w swojej recenzji Czartoryski.
Całą recenzję autorstwa Bartosza Czartoryskiego przeczytacie TUTAJ.
Błyskotliwy i ekscentryczny detektyw Benoit Blanc ma na swoim koncie już niemałe sukcesy: rozwiązał sprawę morderstwa patriarchy skłóconej, pełnej nienawiści rodziny, wniknął w zagmatwany świat technologicznego milionera, by odkryć piętrzące się oszustwa i zdrady, prowadzące do ujawnienia zabójcy. Teraz Benoit Blanc staje przed swoim najtrudniejszym wyzwaniem – idzie do kościoła!
"Żywy czy martwy": Najlepsza część "Na noże"?
Josh O’Connor jest znakomity jako wielebny Jud, jeszcze po omacku poruszający się po shierachizowanym świecie, którego wilcze doły chciałby zasypać miłością bliźniego, zwłaszcza zderzony ze starym wygą i cynikiem Wicksem granym przez Josha Brolina, pisze Bartosz Czartoryski w swojej recenzji. Reżyser Rian Johnson to przekora i jest on doskonale świadomy tego, co robi, czyniąc z bożego piekielnika figurę fascynującą mimo oczywistych przywar.
Johnson wykorzystuje klasyczny wariant zagadki zbrodni będący mokrym snem bodaj każdego, kto zjadł zęby na kryminale – czyli mord w zamkniętym pokoju. Za jej pośrednictwem dokonuje swoistej analizy przyczyn i konsekwencji toksycznego zgorzknienia, które przeżarło nie tylko Wicksa, ale i bliskich mu ludzi. Oczywiście reżyser nie ma ambicji opowiadać o pokoleniowych traumach, tudzież o czysto ludzkiej potrzebie wspólnotowości, ale nie obawia się zarzucić przynęt tu i tam, licząc, iż coś akurat się złapie.
Trup, zgodnie z założeniem, ożywia akcję, a Johnson puszcza swój film samopas jak zabawkowego bączka, który obija się od jednej przeszkody do drugiej, pisze dalej Czartoryski. Galeria postaci zgromadzona na planie, od zrzędliwej, wyrastającej niespodziewanie spod ziemi gosposi granej przez upiornie stoicką Glenn Close, aż do przeżywającego twórczy regres pisarza fantastyki, w którego wciela się cudownie neurotyczny Andrew Scott, nareszcie nie tłoczy się na ekranie, nie przepycha i nie podstawia sobie nóg, co było bolączką poprzednich odsłon serii.
Ale przy całej tej rozrywkowości, humorze, to sztubackim, to zmyślnym, przypatrywaniu się oryginałom nierzadko z pogranicza Burtonowskiej dziwności, nie brakuje tu zaskakującej powagi, dodaje w swojej recenzji Czartoryski.
Całą recenzję autorstwa Bartosza Czartoryskiego przeczytacie TUTAJ.
"Żywy czy martwy: Film z serii 'Na noże'" – zwiastun
O czym opowiada "Żywy czy martwy: Film z serii 'Na noże'"?
Błyskotliwy i ekscentryczny detektyw Benoit Blanc ma na swoim koncie już niemałe sukcesy: rozwiązał sprawę morderstwa patriarchy skłóconej, pełnej nienawiści rodziny, wniknął w zagmatwany świat technologicznego milionera, by odkryć piętrzące się oszustwa i zdrady, prowadzące do ujawnienia zabójcy. Teraz Benoit Blanc staje przed swoim najtrudniejszym wyzwaniem – idzie do kościoła!

















