Życie go nie rozpieszczało, mama była jego aniołem stróżem. Mało kto wie, jaki prywatnie jest reżyser kultowych hitów

viva.pl 4 dni temu
Zdjęcie: Szymon Szcześniak


Radosław Piwowarski w szczerej rozmowie z magazynem VIVA! opowiedział o relacjach z dziećmi, wpływie rodziny na życie zawodowe i przeszłości pełnej emocji. Reżyser znany m.in. z takich hitów jak: „Złotopolscy”, „Ciemna strona Wenus”, „Pociąg do Hollywood” zdradza kulisy ojcostwa, wspomina własnych mistrzów i dzieli się refleksjami o współczesnym świecie.

Radosław Piwowarski o relacjach z dziećmi i rodzinie. Wywiad VIVY!

– Masz dobre relacje z dziećmi?
Radosław Piwowarski: Bardzo dobre. Moja córka Karinka jest doskonałym rysownikiem, przez wiele lat pracowała dla „Przekroju”. Kordian zaś jest reżyserem. Myślę, iż choćby lepszym ode mnie, tylko żyje w gorszych czasach dla filmowców. Napisał powieść „Nagie dusze” o Stanisławie Przybyszewskim, która być może zostanie sfilmowana na Zachodzie. Komponuje muzykę i dla „Pani od polskiego” zrobił fantastyczną oprawę muzyczną. Młodszy Cyprian jest adiunktem w łódzkiej szkole filmowej i uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów od efektów specjalnych w filmie. Jest kreatywny i odpowiedzialny. Korzystam z jego inspirujących uwag. Gdy jesienią miałem ciężkie zdjęcia w Kotlinie Kłodzkiej, obaj przyjechali do mnie, żeby mnie wspomóc: „Tata, mamy dla ciebie ciepłą kurtkę”. Przez trzy dni robili wszystko, żebym nie umarł z wyczerpania i zimna. Co może być szczęśliwszego dla ojca niż to, iż ma przy sobie takie dzieci.

– Łatwiej być dobrym ojcem niż dobrym reżyserem?
Czy ja wiem? Moi synowie wychowali się w domu, gdzie wszystko kręciło się wokół filmu, szacunku dla tradycji i dla wartości. Dla sztuki. Chyba byli skazani na ścieżkę artystyczną, mimo iż Kordian studiował filozofię w Salamance, a Cyprian poszedł na studia operatorskie, żeby uniknąć mojego losu. Więc jak pytasz, czy łatwiej być dobrym ojcem, czy dobrym reżyserem, to nie wiem.

TYLKO U NAS: Miała wszystko, a u szczytu popularności zniknęła na 10 lat. Pietrucha ujawnia, co ją do tego zmusiło

– Przynajmniej wiesz, ile masz dzieci.
No tak (śmiech). Przynajmniej tym różnię się od Mickiewicza. Przyjaciele filomaci w Wilnie mówili do Adasia: „Jak wychodzisz na miasto, to weź garść cukierków dla dzieci, bo połowa z nich jest twoja”.

– Jesteś z siebie zadowolony?
Nie. Ale… Moja mama przez całą ciążę modliła się, żebym miał szczęście. I mam. Bez szczęścia reżyser jest jak kolarz bez roweru. Mama zawsze była moim aniołem stróżem. jeżeli coś mi się teraz udaje, to podejrzewam, iż ona w niebie moich spraw bardzo pilnuje. Zresztą chodzę na cmentarz i ją o to proszę.

– Byłeś maminsynkiem?
Nie wiem. Hala, moja żona, twierdzi, iż tak. Ale ona tak samo się zachowuje wobec naszych synów. Wyszedłem z kochającego się domu, choć życie nas nie rozpieszczało. Ojciec miał tylko dwa marzenia: żeby zarobić na węgiel na zimę i żeby starczyło na wakacje dla dzieci. Ciężką pracą te marzenia spełniał. To były biedne czasy, choć ciekawe, co teraz doceniam. Myślę jednak, iż sztuka skręca w złą stronę. Świat się zmienia.

– Gdzie się widzisz w przyszłości?
Nie myślę o przyszłości. Jeszcze mogę dogonić autobus 116. Od pewnego czasu nie oglądam polityki w telewizji. Szkoda na to czasu. Cieszę się ze swojej pracy z młodzieżą w Warszawskiej Szkole Filmowej. Różnica jest taka, iż kiedyś młodzi mieli swoich mistrzów, a dzisiaj ich mistrzem jest telefon. To, co było wczoraj, dziś ich nie interesuje. Wyobraź sobie, iż moi studenci reżyserii nie znają moich filmów. Ale mam u nich „szacun”, bo przyjeżdżam na wykłady rowerem.

– Dla reżyserów po siedemdziesiątce wzorem powinien być Luis Buñuel, który w „Mrocznym przedmiocie pożądania” pokazał język całemu światu. W tym wieku nie ma się już nic do stracenia, można być szczerym.
To, iż pada takie nazwisko w rozmowie, to już mi się podoba. Ale też Jurek Hoffman, Andrzej Wajda, Kuba Morgenstern zasuwali do końca. Reżyser, jeżeli gwałtownie nie umrze, to dosyć długo jest młody i chętny do pracy. Widocznie dlatego zostałem reżyserem. Miałem kiedyś okazję poznać Michelangela Antonioniego. Był już stary i schorowany. Pocałowałem go w rękę, a on ją przytrzymał i tak mnie przeszył wzrokiem, jakby o mnie wszystko wiedział. Ale jestem skromnym facetem od „Złotopolskich”, „Jana Serce” i „Pani od polskiego”. Drogie panie, idźcie do kina, zobaczcie „Panią od polskiego”, zobaczcie bohaterkę. Ojczyzna trwa dzięki kobietom.

Rozmawiała Elżbieta Pawełek

Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Warszawskiej Szkole Filmowej.

Najnowszy numer magazynu VIVA! z całym wywiadem dostępny od czwartku - 3 lipca 2025 roku. W sprzedaży do 23 lipca.

TYLKOW VIVIE!: Był ojcem sukcesu wielu gwiazd, tak wspomina ukochaną aktorkę Polaków. Wzruszające słowa

Idź do oryginalnego materiału