Zdałam sobie sprawę w ubiegłym tygodniu, iż oto nadszedł ten czas w roku, kiedy mój zegarek w aucie pokazuje prawidłową godzinę. Nieprawidłową pokazuje za to zegarek w kuchence, ale jego nie przestawiam, bo to jakiś algorytm, który jak ktoś chce może sobie wyliczyć. Trzeba dodać 11 godzin i odjąć 46 minut? Czy coś takiego, czego nikt się nie podejmuje, więc tak jakby zegarka nie było.
Jest ciepło, ale JUŻ zapowiedziano spore ochłodzenie. W tym tygodniu mamy 35 rocznicę runięcia muru berlińskiego (9.11), a MY tydzień mamy krótki, bo wybieramy się na wakacje! Jest więc akcje dojadanie i domykanie wszystkiego co można. Projektów, zadań i poprawek sprawdzianów. Ach, no i początek listopada to już konkretne myślenie o świętach! Widzieliście
rolkę Mariah Carey? 😀
<><>
Z cyklu do domu kupiłam dziś wagę. Na listopad. NIE potrzebowaliśmy jej, ale czasem jest nam potrzebna i wtedy robi się problem. W moim rodzinnym domu system był taki, iż rzeczy wędrowały. Wiertarka, wkrętarka, drabina, itp ciągle u kogoś były. Pierwszy wyłamał się mój brat już parę lat temu i teraz zaczęłam wykruszać się z tej wspólnoty przedmiotów ja. Miałam wziąć wagę łazienkową od moich rodziców, bo nie miałam jak nadać paczki. Mamy zwrot bluz (kupiłam dzieciakom na zimę i tylko jedna została zaakceptowana) i nie byłam w stanie stwierdzić, czy to waży do 2,5 kg czy np. 3. A potrzebowałam wydrukować etykietę. Panny się mnie wczoraj wieczorem zapytały czy przywiozłam od dziadków (jak oddamy to zamówimy inne ;), a ponieważ nie przywiozłam (bo zapomniałam) pojechałam dziś do sklepu kupić. Taką najprostszą, nie po to by się ważyć i podliczać, ale by jej brak nas nie blokował.