To pierwsza książka Anny Fryczkowskiej, jaką przeczytałam, ale wcześniej słyszałam wiele dobrego o twórczości tej pisarki – i w pełni rozumiem, skąd wzięła się jej dobra sława. Autorka ma bardzo plastyczny, wyrazisty styl, który przenosi nas do Polski sprzed stu lat i pozwala wyobrazić sobie każdą scenę. Język jest stylizowany, ale nie na tyle, by utrudniał czytanie. Dobrze wypada także fabuła i konstrukcja książki. Poznajemy nie tylko perspektywę Józki, ale również jej teściowej Ludki i córki Iny, co poszerza horyzont czytelnika i pozwala dostrzec, jak zmieniało się podejście kobiet do własnego miejsca w społeczeństwie. interesujące i realistyczne jest to, iż żadna z bohaterek nie „nawraca” pozostałych na swój punkt widzenia – nie ma tu jednej słusznej drogi, każda z nich musi czegoś się nauczyć.