Została niesłusznie oskarżona i trafiła za kratki. O tej sprawie mówi się od lat

swiatseriali.interia.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


"Sprawa Amandy Knox" ukazuje dramatyczne kulisy jednego z najgłośniejszych procesów XXI wieku. Chociaż serial nie wyjaśnia wszystkich wątpliwości, pozwala lepiej zrozumieć tragiczne losy bohaterki. Wśród twórców znalazła się sama Knox, a scenariusz oparto o jej autobiografię.


Sprawa Amandy Knox odbiła się szerokim echem na całym świecie. We włoskich mediach została okrzyknięta pseudonimem "Foxy Knoxy". Wykreowano obraz wyrachowanej i nieokrzesanej młodej kobiety, skupiając się bardziej na jej życiu prywatnym niż na faktach. Amerykańska prasa z kolei często przedstawiała ją jako ofiarę medialnej nagonki i błędów wymiaru sprawiedliwości. Choć od tragicznych wydarzeń mija już 18 lat, sprawa wciąż budzi skrajne emocje. Mimo wskazania sprawcy, do dziś istnieje grono osób kwestionujących jego wyłączną winę.


Amanda Knox, wówczas dwudziestoletnia studentka z Seattle, przyjechała w 2007 roku na wymianę do włoskiej Perugii. Wynajmowała mieszkanie razem z innymi studentkami, w tym z Brytyjką Meredith Kercher. 1 listopada 2007 roku Kercher została brutalnie zamordowana w ich wspólnym domu. Tragedia natychmiast stała się tematem międzynarodowych nagłówków. Knox i jej ówczesny chłopak, Raffaele Sollecito, zostali aresztowani i oskarżeni o współudział w zbrodni. Proces toczył się latami, pełen był kontrowersji i wątpliwości co do dowodów. Knox najpierw skazano w 2009 roku, dwa lata później uniewinniono, następnie w 2014 znów uznano za winną, by ostatecznie w 2015 roku włoski Sąd Najwyższy ją oczyścił. Odpowiedzialnością obarczono Rudy’ego Hermanna Guede. Otrzymał obniżony po apelacji wyrok 16 lat pozbawienia wolności.Reklama


Do tej pory powstało wiele produkcji na ten temat, w tym głośny dokument Netfliksa z 2016 roku. Najnowszy serial fabularny "Sprawa Amandy Knox" oparto na autobiografii samej Knox, wydanej w 2013 roku, i przedstawiono głównie z jej perspektywy. Co istotne, Knox pełni tu rolę współproducentki wykonawczej, dzięki czemu miała realny wpływ na to, jak opowiedziano jej historię. W gronie producentów znalazła się również Monica Lewinsky, postać, która podobnie jak Knox doświadczyła intensywnej medialnej nagonki.
Ośmioodcinkowy serial "Sprawa Amandy Knox" jest już dostępny na platformie Disney+. Oceniamy, czy warto poświęcić mu swój czas.


"Sprawa Amandy Knox": czy warto obejrzeć serial?


Zanim sięgnęłam po "Sprawę Amandy Knox", miałam już ogólne pojęcie o wydarzeniach w Perugii i rzeczywiście w tej warstwie kilka było dla mnie nowych informacji. Po obejrzeniu ośmiu odcinków wciąż trudno jednoznacznie przesądzić o jej winie lub niewinności, ale sposób, w jaki przedstawiono przebieg procesów, może niejednego widza zszokować i sprawić, iż choćby w najmniejszym stopniu zaczyna się współczuć tej kobiecie (choć tutaj myślę, iż to akurat celowy zabieg twórców).


W serialu cała uwaga skupia się na Amandzie (w tej roli Grace Van Patten). Fakt, iż sama Knox współtworzyła produkcję, można interpretować dwojako. Z jednej strony mogła wiernie oddać przebieg wydarzeń, bo sama ich doświadczyła. Z drugiej to także idealna okazja, by wybielić swój wizerunek tam, gdzie tylko było to możliwe. Niestety, "Sprawa Amandy Knox" praktycznie nie przybliża sylwetki ofiary. Meredith Kercher pozostaje w cieniu, a centrum narracji zajmuje Amanda, jej rodzina i Raffaele Sollecito.
Najbardziej wstrząsające są odcinki ukazujące przesłuchania Knox. Choć znała nieco język włoski, bariera komunikacyjna wielokrotnie okazywała się nie do przeskoczenia. Policjanci, w tym także kobiety, nie mieli jednak zamiaru tego ułatwiać. Serial pokazuje, jak podczas przesłuchań Amanda była poddawana ogromnej presji. Pod jej wpływem powtarzała oskarżenia, które idealnie wpisywały się w narrację prokuratury. Sami funkcjonariusze mieli wiele za uszami i gdyby nie ich poważne niedopatrzenia m.in. na miejscu zbrodni, być może uwaga nie zostałaby zwrócona w stronę Knox w tak dużym stopniu. Równie mocno akcentowany jest wpływ mediów, które stworzyły obraz "perwersyjnej Amerykanki", zdolnej do najgorszych czynów. Tymczasem w rzeczywistości Amanda była dwudziestoletnią studentką, która nie zawsze zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji i momentami zachowywała się po prostu... dziwnie, a choćby irracjonalnie.
Twórcy spisali się świetnie, jeżeli chodzi o casting. W roli Amandy obsadzono młodą aktorkę, Grace Van Patten, która wyglądem faktycznie bardzo przypomina kobietę,. jeżeli chodzi o umiejętności aktorskie, to wypada bardzo w porządku. Warto docenić fakt, iż odgrywa rolę w języku angielskim i włoskim.


"Sprawa Amandy Knox" jest serialem nierównym. Produkcja utrzymuje dobre tempo w odcinkach poświęconych samej sprawie i toczącym się postępowaniom, ale wyraźnie zwalnia, gdy Amanda trafia do więzienia i czeka na kolejne ruchy prawników. Ostatnie dwa odcinki wydają się zbędne. Pokazują życie bohaterki po powrocie do Stanów Zjednoczonych, ale mogło to zostać zawarte w 15-minutowym epilogu ostatniego odcinka. Poza tym momentami klimat serialu zahacza o tony niemal bajkowe, które nie pasują do poważnej tematyki produkcji. Można przypuszczać, iż twórcy chcieli w ten sposób ukazać kontrast między życiem przed i po zabójstwie lub bezbronność Amandy, jednak w efekcie całkowicie spłycili warstwę psychologiczną bohaterki do wniosku "była zbyt młoda".
Uważam, iż osoby dobrze zaznajomione ze sprawą Amandy Knox nie znajdą w serialu nic nowego. Produkcja jest raczej skierowana do widzów, którzy nie znają szczegółów albo jedynie słyszeli o tej sprawie. Technicznie serial stoi na dobrym poziomie, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych tytułów z gatunku true crime.
Czytaj więcej: Gwiazda "Chirurgów" w kryminale. Miał być hitem, a wypada bardzo kiepsko
Idź do oryginalnego materiału