Rodzice chcieli wyprawić córce huczne urodziny. Wybór padł na lokal, w którym można było nie tylko zjeść, ale również pobawić się na sali pełnej atrakcji oraz skorzystać z usług animatora. "Nie jesteśmy rozrzutni. Zdecydowaliśmy się jednak na ten wydatek, bo nasza córka jest dobrą dziewczynką i po prostu na to zasłużyła" - zaczęła kobieta w swoim wpisie na portalu Reddit.com.
REKLAMA
Impreza wymknęła się spod kontroli
Kobieta zaproponowała, aby córka zaprosiła piątkę dzieci ze swojej klasy. Ponadto dodatkowo wraz z mężem zamierzali zaprosić kilka znajomych dzieciaków z rodziny. Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. "Córka poprosiła, by była to jednak szóstka dzieci z klasy. Zgodziłam się. Niestety, ostatecznie jedynie dwoje dzieci potwierdziło swoją obecność" - przyznała matka.
W dniu imprezy dwójka dzieci zrezygnowała z udziału w zabawie. "Pomyślałam, iż to nic wielkiego. Najwyżej będą dwa dodatkowe miejsca, jakby jacyś goście jednak przyszli. I faktycznie, przyszło dodatkowe dziecko od naszych znajomych" - stwierdziła. Po chwili do lokalu wkroczyła jeszcze jedna mama, która nie potwierdziła uczestnictwa swojego dziecka w zabawie. Mało tego, zamiast jednej zaproszonej dziewczynki, przyprowadziła aż troje swoich dzieci.
Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica"
"Powiedziałam mężowi, iż nigdy więcej nie zaproszę tej rodziny"
W lokalu obowiązywały karty pełniące funkcję kuponów do gier i zabaw. "Oczekiwała, iż za zapłacimy również za niezaproszone dzieci. I zrobiliśmy to. Gości było więcej niż przedstawiliśmy to w rezerwacji, więc musieliśmy płacić podwójnie" - zauważa rozdrażniona kobieta. To jednak nie koniec kosztów, bo rodzice solenizantki dopłacili także za dodatkowe napoje i pizze. Wszystko byłoby tańsze, gdyby goście na czas potwierdzili swoją obecność, ponieważ lokal zawierał zniżki dla grup.
"Powiedziałam mężowi, iż nigdy więcej nie zaproszę tej rodziny, a on zgodził się ze mną w stu procentach. Nic jednak nie chciałam mówić, bo te dzieciaki chodzą z moją córką do klasy. W każdym razie uważam, iż takie zachowanie było bardzo niegrzeczne. W przypadku tego typu uroczystości płacimy od osoby, a nie od wynajmu lokalu" - dodała.
"Nie rozumiem takich oczekiwań"
Kobieta jest zdenerwowana, ponieważ ostatecznie zapłaciła za nieznajome dzieci, które choćby nie były zaproszone. Fakt, iż nie wszyscy potwierdzili swoją obecność, a część wzięła ze sobą "dodatkowych gości" kosztował rodzinę dodatkowo 100 dolarów (około 370 zł).
Pod wpisem pojawiły się liczne komentarze od innych rodziców. Potępili zachowanie osób, które nie potwierdziły udziału w zabawie, narażając rodzinę na dodatkowe koszty. "Wyjaśniłbym, iż płacimy tylko za zaproszone dzieci i inne owszem, mogą uczestniczyć w zabawie, ale już na własny koszt", "Nie rozumiem, dlaczego niektórzy oczekują, iż na przyjęcie urodzinowe zaprosisz całą rodzinę. Przecież niektórych dzieciaków solenizant może choćby nie znać", "Ci ludzie są bardzo nieuprzejmi! Raz znalazłam się w sytuacji, gdy na urodziny zaproszono tylko mojego starszego syna. Nie miałam z kim zostawić młodszego, więc wzięłam go na imprezę. Zapłaciłam jednak za wstęp i kupiłam dwa prezenty" - pisali.
A Ty co zrobiłbyś na miejscu rodziców? A może znalazłeś się w podobnej sytuacji? Napisz na [email protected]. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.