Żona zmarłego filmowca zrezygnowała z chemioterapii. „Nie mogę sobie na to pozwolić”

wprost.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: Arkadiusz Tomiak Źródło:Newspix.pl / Jerzy Stalega


Żona Arkadiusza Tomiaka podjęła istotną decyzję. Stwierdziła, iż inwazyjne leczenie zdewastuje jej organizm, a ona musi mieć siłę.


Śmierć Arkadiusza Tomiaka zdruzgotała jego najbliższych oraz współpracowników, w tym m.in. Borysa Szyca, który wygłosił na pogrzebie filmowca przemowę. Wiadomo, iż aktor włączył się też w nagłośnianie zbiórki dla rodziny cenionego operatora, która znalazła się w trudnej sytuacji. Żona Arkadiusza Tomiaka walczy bowiem z rakiem.


Żona Arkadiusza Tomiaka


Arkadiusz Tomiak zginął tragicznie 10 czerwca tego roku. Gdy był w drodze na festiwal w rodzinnym Koszalinie, jego auto zostało zepchnięte przez uderzenie BMW na drugi pas i wpadło pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Operator zginął na miejscu, zostawiając w żałobie dwie córki oraz żonę Agnieszkę, która – jak się okazało – walczy ze złośliwym rakiem piersi.


„Ich rodzina została już raz ciężko doświadczona przez los, kiedy musieli stoczyć heroiczny bój o życie Agnieszki. Żona Arka od lat walczy ze złośliwym rakiem piersi, a jej leczenie pochłonęło oszczędności Tomiaków. Agnieszka wciąż potrzebuje regularnych i kosztownych konsultacji oraz kontroli lekarskich. Dlatego sytuacja Agnieszki i córek jest wyjątkowo trudna i delikatna. Śmierć Arka jest nie tylko ogromną tragedią, ale wpłynie również na ich byt i sytuację finansową” — podali w opisie zbiórki przyjaciele Arkadiusza Tomiaka.


Okazało się, iż już kilka lat temu Agnieszka Tomiak opowiadała o przebiegu swojej choroby w rozmowie z fundacjami, które pomagały jej w zebraniu środków na leczenie. Kobieta usłyszała druzgocącą diagnozę bowiem w 2017 roku. – Zgodnie z zaleceniami lekarzy jak najszybciej poddałam się operacji oszczędzającej, polegającej na wycięciu guzka wraz z bezpiecznym marginesem. Kolejnym etapem leczenia według lekarzy powinna być chemioterapia – inwazyjna metoda, która zwiększałaby szanse na powstrzymanie nawrotu choroby – mówiła fundacji „Kawałek nieba”.


– Od samego początku jednak byłam sceptycznie nastawiona do chemioterapii. Ta metoda wyniszcza nie tylko raka, ale także cały organizm chorego. A ja nie mogę sobie na to pozwolić. Jestem matką dwójki dzieci, muszę mieć siłę! – dodała z kolei w rozmowie z fundacją „Życie z rakiem” żona Arkadiusza Tomiaka.


Finalnie, szukając alternatywnego leczenia, trafiła do kliniki w Niemczech. – Od września 2017 r. leczę się w klinice doktora Janusa R. Vorreitera w Niemczech. Ze względu na wysokie ryzyko odnowy choroby zostałam tam poddana terapii odkwaszającej, odtruwającej, regulującej i wzmacniającej układ immunologiczny. Terapia jest intensywna, ale niestety też kosztowna – opowiadała. Miejmy nadzieję, iż pomoże jej w dalszej walce z chorobą.
Idź do oryginalnego materiału