Znana architektka miażdży Mirucia. Tak ostro jeszcze nie było

gazeta.pl 2 godzin temu
Agnieszka Konieczna znów wzięła pod lupę popularny program "Zgłoś remont". Tym razem architektka nie zostawiła na Krzysztofie Miruciu suchej nitki.
Agnieszka Konieczna, znana architektka, która prowadzi na platformie YouTube kanał "O gustach się dyskutuje", po raz kolejny wzięła się za analizę programu "Zgłoś remont" z Krzysztofem Miruciem. W omawianym odcinku uczestnicy nie chcieli wydawać na zmiany więcej niż 70 tys. złotych. Niestety, zdaniem Koniecznej metamorfoza ich mieszkania zdecydowanie przekroczyła budżet. Oberwało się Miruciowi.


REKLAMA


Zobacz wideo Celebryci masowo przenoszą się do Hiszpanii. Miruć wyjaśnia


Krzysztof Miruć nie umie projektować niskobudżetowo? Architektka nie gryzła się w język
Konieczna przeanalizowała cały odcinek. Jej zdaniem efekty końcowe pozostawiły w kwestii budżetu wiele do życzenia. - To nie jest projektowanie niskobudżetowe - grzmiała. - W tym konkretnym odcinku zostało pokazane olanie tematu moim zdaniem. Może gdzieś za kulisami była jakaś rozmowa, iż oni mają dwa razy więcej pieniędzy i chętnie je wydadzą. Nie wiem, ale to, co widzę, to to, iż została wydana połowa budżetu na cztery rzeczy i nie mogę być do tego neutralnie nastawiona, bo to jest ten wizerunek architektów wnętrz, który idzie w świat. Mam nadzieję, iż wiecie, iż to nie jest standardowe, iż się olewa budżet klienta, tylko iż się da zrobić niskobudżetowe wnętrza - tłumaczyła architektka.
Konieczna zwróciła również uwagę na to, iż Miruć poszedł na łatwiznę i zamiast pogodzić gusty małżeństwa (żona chciała wystrój nowoczesny, ciepły, a mąż industrialny), to postanowił wybrać tylko jeden z nich - industrialny. - Uważam, iż zgłosili się do złego programu, o ile chcieli, żeby ktoś godził ich gusty. Po prostu wybrano jeden z tych gustów i tyle - mówiła rozżalona.


Agnieszka Konieczna rozlicza Krzysztofa Mirucia
Architektka wyliczała produkty i rozwiązania, na których jej zdaniem można było zaoszczędzić. - Nie widziałam żadnych decyzji niskobudżetowych. Baterie podtynkowe zamiast natynkowe - drogie. Płytki 120x60 cm zamiast 60x60 cm - drogie. Robienie elektryki znowu od nowa - drogie. Blat z konglomeratu - drogi - tłumaczyła. Jej zdaniem cały remont zdecydowanie przekroczył budżet. - Podejrzewam, iż realizacja przekroczyła spokojnie 100 tys. złotych. Przeraża mnie to, iż do programu zgłaszają się ludzie, którzy potrzebują tanio i mówimy im, iż się podejmiemy, a potem wybieramy rzeczy albo drogie, albo średniobudżetowe - mogliśmy usłyszeć.
Idź do oryginalnego materiału