Jasmine Mooney jest kanadyjską aktorką znaną m.in. z filmu "American Pie: Księga miłości". w tej chwili pracuje dla marki skupiającej się wokół zdrowego trybu życia, którą ma siedzibę w Los Angeles. Jak informuje "People", aktorka, napotkała problemy ze swoją wizą pracowniczą. 3 marca chciała przekroczyć granicę USA z Meksyku, ale nie tylko odmówiono jej wstępu do kraju, ale też została zatrzymana przez ICE (Urząd ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł). Mooney spędziła w areszcie 12 dni. W rozmowie z dziennikarzami opisała warunki zatrzymania jako "nieludzkie".
REKLAMA
Zobacz wideo Co dalej z jego decyzjami?
Jasmine Mooney przerażona warunkami aresztu po zatrzymaniu na granicy
Jasmine Mooney udało się wydostać z aresztu i wrócić do Kanady 15 marca. Aktorka na lotnisku udzieliła krótkiego komentarza dziennikarzom. Mooney spędziła 12 dni w kilku różnych zakładach zamkniętych znajdujących się na południu Stanów Zjednoczonych. Jak powiedziała w rozmowie z CTV News, nikt nie mówił jej, dlaczego dokładnie została zatrzymana ani ile czasu spędzi w areszcie. - Nie spałam od jakiegoś czasu i adekwatnie nic nie jadłam - mówiła dziennikarzom na lotnisku. Zdaniem Mooney do jej uwolnienia przyczynił się m.in. fakt, iż jej sprawa przyciągnęła uwagę kanadyjskich mediów. - Wciąż przez cały czas nie wierzę, iż jestem w domu. Moi przyjaciele, rodzina i media są powodem, dla którego tu jestem - mówiła.
19 marca na łamach "The Guardian" ukazał się felieton, w którym Mooney opisała ze szczegółami, co ją spotkało. "Nie było żadnego wyjaśnienia, żadnego ostrzeżenia. W jednej minucie byłam w biurze imigracyjnym (...), a chwilę później kazano mi położyć ręce na ścianie jak przestępczyni i zatrzymano w areszcie bez możliwości porozmawiania z prawnikiem" - pisze aktorka. Gdy próbowała uzyskać jakiekolwiek informacje, dlaczego została zatrzymana i kiedy będzie mogła opuścić areszt, nikt nie udzielał jej informacji.
"Zabrano mnie do maleńkiej, zimnej celi z cementu z jasnym światłem fluorescencyjnym i toaletą. Pięć innych kobiet leżało na matach owiniętych aluminiowymi płachtami, wyglądały jak zwłoki" - relacjonuje Mooney. "Miałam wrażenie, iż wszystkie zostałyśmy porwane i wrzucone do jakiegoś chorego eksperymentu psychologicznego, który miał na celu odarcie nas z siły i godności" - dodaje. Aktorka wspomina również, iż gdy wciąż dopytywała strażników o to, co z nią będzie, jeden z nich odpowiedział, aby przygotowała się na spędzenie w areszcie wielu miesięcy.
Jasmine Mooney podała agentom numer do swojej przyjaciółki i udało jej się z nią skontaktować. Po kilku dniach aktorka otrzymała wiadomość, iż jej historia przyciągnęła ogromną uwagę mediów. Niedługo później wypuszczono ją na wolność. "Aby spojrzeć na to z innej perspektywy: miałam kanadyjski paszport, prawników, zasoby, uwagę mediów, przyjaciół, rodzinę, a choćby polityków, którzy mnie wspierali. Mimo to przez cały czas przebywałam w areszcie przez prawie dwa tygodnie. Wyobraźcie sobie, jak ten system wygląda dla pozostałych osób" - dodała na łamach "The Guardian".
Areszt Jasmine Mooney to pokłosie polityki Donalda Trumpa
Podczas rozmowy z dziennikarzami na lotnisku Jasmine Mooney została zapytana, czy uważa, iż to, co ją spotkało, ma związek z zaostrzoną polityką Donalda Trumpa wobec imigrantów. Aktorka przyznała, iż nie jest tego pewna. - Nie mam pojęcia. Nie chcę wskazywać nikogo palcem. Naprawdę nie wiem, ale oczywiście ludzie mogą spekulować, co chcą - powiedziała. "People" ustalił jednak, iż istotnie to zmiany wprowadzone przez prezydenta USA miały na to wpływ. W rozmowie z magazynem informację tę potwierdził rzecznik ICE. Jak przekazał, Mooney nie miała adekwatnych dokumentów, dlatego została potraktowana zgodnie z zarządzeniem Trumpa nazwanym "Securing Our Borders" ("strzeżmy naszych granic"). - Wszyscy cudzoziemcy naruszający amerykańskie prawo imigracyjne mogą zostać aresztowani, zatrzymani, a - jeżeli na mocy ostatecznego postanowienia zostanie to ustanowione za konieczne - wydaleni z USA niezależnie od narodowości - przekazał rzecznik ICE.