Znamy ją jako Alutkę z kultowego serialu. Nie miała szczęścia w miłości

swiatseriali.interia.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Niegdyś uznano ją za najpiękniejszą polską aktorkę lat 80., a później zyskała sympatię widzów w serialu "Rodzina zastępcza". W życiu prywatnym nigdy nie miała tyle szczęścia, co w zawodowym. Dziś uznana aktorka kończy 60 lat.


Gdy trafiła do "Rodziny zastępczej", była już aktorką z dorobkiem


Joanna Trzepiecińska kończy 60 lat! Uznana aktorka przyszła na świat w 1965 roku w Tomaszowie Mazowieckim. Jej rodzice nie byli związani z aktorstwem, ale ona gwałtownie uzyskała solidne wykształcenie artystyczne, które pozwoliło jej debiutować już na drugim roku studiów. Ukończyła państwową szkołę muzyczną w klasie fortepianu i fletu, a także w 1988 roku została absolwentką PWST w Warszawie.
Pierwszy raz pojawiła się na małym ekranie w serialu TVP1 "Rzeka kłamstwa" opartym na motywach cyklu Ewy Szelburg-Zarembiny. Reżyserował Jan Łomnicki. W tym samym roku mogliśmy oglądać też jej debiut teatralny. W "Bezimiennym dziele" Stanisława Ignacego Witkiewicza zagrała służącą. Po ukończeniu studiów związała się zawodowo z warszawskim Teatrem Studio.Reklama


Na przełomie lat 80. i 90. przyszedł czas na rozwijanie kariery w filmie. Zagrała m.in. w "Sztuce kochania" Jacka Bromskiego, "W środku Europy" Piotra Łazarkiewicza oraz "Stanie strachu" Janusza Kijowskiego. W roku 1990 wystąpiła też jako Klara w spektaklu "Zemsta" w reżyserii Gustawa Holoubka.
Zanim Joanna Trzepiecińska otrzymała rolę w serialu Polsatu, pojawiła się także w filmie Andrzeja Barańskiego "Nad rzeką, której nie ma dziś". Za rolę Marty była nominowana do Złotych Lwów. Zagrała też w "Obywatelu świata", "Pannach i wdowach", "Papierowym małżeństwie" i "Prowokatorze".


Często słyszy: "O, nasza pani Alutka!"


Pod koniec lat 90. na ekranach w Polsce debiutował serial "Rodzina zastępcza", który był trampoliną do sławy dla wielu nowych twarzy. W tamtym czasie Joanna Trzepiecińska była już uznaną aktorką w branży, ale choćby ona tak zaskarbiła sobie sympatię widzów Polsatu, iż wielu z nich kojarzy ją właśnie z rolą Alutki z "Rodziny zastępczej".


"Na ogół w mediach społecznościowych zdarza się, iż ktoś chcąc mi zrobić przyjemność, mówi: 'O, nasza pani Alutka, o, jakże miło widzieć panią Alutkę'. I to jest dla mnie też miłe spotkanie, dlatego iż ja lubiłam ten serial, lubiłam tę rolę, lubiłam tę ekipę, z którą tam pracowałam. I to jest rola, która przyniosła mi wielką sympatię ze strony publiczności, tak iż traktuję to zawsze jako komplement" - wyznała w jednym z wywiadów aktorka.
Akcja serialu toczyła się wokół perypetii rodziny Kwiatkowskich z Warszawy. Trzepiecińska wcielała się w rolę Alicji Kossoń aż do zakończenia serialu w 2009 roku. "Ja dopiero właśnie teraz po latach to oglądam, bo w trakcie produkcji tego raczej nie oglądałam. I momentami jestem mile zaskoczona, bo po prostu nie pamiętam tych odcinków, nie pamiętam tego, co tam nagrywałam, więc wielokrotnie oglądam to jak premierowy pokaz. I wydaje mi się, iż to był polski serial pisany z dużym talentem, bo to przecież nie był żaden format, to był serial pisany przez polskich twórców. I dzięki temu są tam atrakcyjne role do zagrania, bo przecież w końcu nie tylko moja rola była atrakcyjna, ale każdy tam miał coś fajnego do zagrania" - dodała gwiazda.


W trakcie grania w "Rodzinie zastępczej" aktorkę mogliśmy zobaczyć też w innych produkcjach, m.in. "Plebanii", "Na dobre i na złe" czy "Aniele stróżu". Rozwijała swoją karierę również w dubbingu. Podkładała chociażby głos Dory w filmie "Gdzie jest Nemo?". Aktorka śpiewa oraz koncertuje. Wielokrotnie występowała na scenie z własnymi recitalami oraz w projekcie Janusza Szroma "Straszni Panowie Trzej". Nagrała także słuchowiska na podstawie książek mistrzyni polskiego kryminału, Joanny Chmielewskiej.
W ostatnich latach była jedną z jurorek-detektywów w programie "Mask Singer". "Jak napisał Mark Twain: 'Ludzie nie dlatego przestają się bawić, iż się starzeją, ale starzeją się, bo przestają się bawić' No to się bawimy!" - mówiła przed startem show.


Joanna Trzepiecińska była kochanką i żoną. Później wychowała synów sama


Pomimo sukcesów zawodowych w życiu prywatnym aktorka nie miała tyle szczęścia. Jej burzliwe relacje często kończyły się rozstaniami, co doprowadziło do tego, iż synów musiała wychować sama.
Serialowa Alutka z "Rodziny zastępczej" dopiero zaczynała swoją karierę z aktorstwem, gdy poważnie zauroczyła się starszym reżyserem - Krzysztofem Zaleskim. Przyjaciele odradzali jej ten romans, ale zakochanym nie przeszkadzała spora różnica wieku (17 lat), ani fakt, iż na mężczyznę w domu czekała żona - aktorka Maria Pakulnis. Zaleski początkowo wyprowadził się do kochanki, ale już po kilku tygodniach wrócił do żony, a Joanna skończyła ze złamanym sercem.


Jakiś czas później Trzepiecińska związała się ze starszym o 16 lat Januszem Andermanem. Nie potrafiła ukryć tego, iż była w nim bezgranicznie zakochana. "Jego przewaga doświadczenia, lat, intelektu, była inspirująca. Nigdy się z nim nie nudziłam. Uwielbiałam nasze wieczorne rozmowy" - opowiadała w "Gali".
Para wzięła ślub, ale niedługo pojawiły się pierwsze kłopoty. gwałtownie okazało się, iż założenie rodziny jest dla aktorki sporym obciążeniem. Trzepiecińska musiała odstawić na bok swoje plany związane z rozwojem kariery aktorskiej i skupić się na prowadzeniu domu, podczas gdy jej mąż oddawał się sztuce. Anderman wpadł w nałóg i wdał się w romans. Zraniona aktorka rozwiodła się z mężem.
Była dwa lata po rozwodzie, gdy los postawił na jej drodze Mirosława Konarowskiego, z którym grała w spektaklu "Dobrze zaplanowany zbieg okoliczności". Plotkarskie media huczały o potencjalnym romansie, ale aktorka utrzymywała, iż łączy ich tylko przyjaźń. Nie chciała angażować się w nowy związek. Po bolesnym rozstaniu Trzepiecińska starała się zapewnić swoim dzieciom wszystko, czego potrzebują.
"Macierzyństwo to jest akurat najtrudniejszy obszar mojego życia, ponieważ ja moich chłopców wychowuję sama, bo tak się potoczyły losy z ojcem dzieciaków, iż nie chciał się nimi zajmować. Człowiek, któremu zaufałam, człowiek, który był ojcem moich dzieci, nie stanął na wysokości zadania" - mówiła.
Dziś jej synowie, Wiktor i Karol, są już dorośli.
Zobacz też: "Wichrowe wzgórze": ile odcinków ma serial? Sprawdzamy
Idź do oryginalnego materiału