Dzieci Płocka zwiedziły niemal każdy zakątek świata. Na kanwie tych podróży powstał niezwykły film, gdzie oprócz wypowiedzi nauczycieli i wychowanków, pokazano archiwalne nagrania i fotografie, które przywołują mnóstwo wspomnień. I to wszystko przeplatane dźwiękami polskiego folkloru. Film miał swoją premierę w sobotę, 25 października, w Mediatece eMKa w Płocku.
Z okazji premiery filmu Tadeusz Milke, dyrektor Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Dzieci Płocka” im. Druha Wacława Milke napisał poruszające słowa nie tylko o podróżach czy historii zespołu, ale także o swoim wspaniałym dziadku. A zresztą przeczytajcie…
„Jak myślicie, czy w 23 minuty da się opowiedzieć historię ludzkiego życia? A co jeżeli na tą historię ma się składać kilka tysięcy opowieści o najpiękniejszym okresie życia człowieka – o latach młodzieńczych? Zadanie wydaje się niemal niemożliwe i niezwykle karkołomne. Ograniczenie czasu telewizyjnego reportażu w zderzeniu z ogromem ludzkich doświadczeń. Rok 1946 i pierwsze powojenne wyjazdy do Berlina czy Budapesztu to symboliczny początek naszej podróży, w której osobiste wspomnienia splatają się z historią Europy odbudowującej się po katastrofie wojny. Każda z życiowych podróży pierwszego pokolenia mogłaby być samodzielnym rozdziałem, ale w krótkim metrażu stała się refleksją nad całą generacją, która uczyła się żyć na nowo.
Tak to wszystko się zaczęło
Pozostała część artykuły pod zdjęciem
… a później ruszyliśmy w naszą podróż dalej i dalej … nie tylko przez kraje i kontynenty, ale przede wszystkim przez życie. Przemierzając krwioobieg torowisk, dróg i lotnisk pokonując tysiące kilometrów zawsze na końcu każdej podróży czekało na nas spotkanie z drugim człowiekiem. Zespół dla wielu Płocczan stał się szkołą gotowości na nowe wyzwania, poszerzał horyzonty, budował otwartość i tolerancję. Kształtował ludzi, którzy posiedli umiejętność spotkania z innymi kulturami, tradycjami i sposobami myślenia. Wychowankowie Dzieci Płocka potrafili doceniać i próbować zrozumieć odmienność, a nie poddawać ją bezrefleksyjnej ocenie.
Z czasem okazało się, iż uczestnictwo w Zespole to pewne etapy: od beztroskiej zabawy, przez przyjaźnie, które realizowane są pomimo upływu czasu aż po doświadczenia, które kształtują nas jako ludzi dorosłych. Na ostatnim etapie uczestnictwa w Zespole, człowiek zaczyna rozumieć, iż nie trzeba przemierzać tysięcy kilometrów, by poczuć duchowość miejsca czy dostrzec ślady dawnych wierzeń. Okazuje się, iż mistyka, którą tak często odnajdujemy w egzotycznych kulturach, jest również głęboko zakorzeniona w naszych własnych obrzędach i tradycjach. Czasem wystarczy wsłuchać się w pieśń, spojrzeć na układ tańca czy zapach dymu ogniska – i zrozumieć, iż nasze dziedzictwo też opowiada o tym, co niepojęte i ponadczasowe. To odkrycie bywa najcenniejszą częścią całej podróży.
Od samego początku istnienia
… zespołowe podróże miały na celu kształtowanie hartu ducha, nie były to wygodne wakacje ale często stawały się wymagającymi wyprawami, które naprawdę pozwalały poznać świat – nie ten z folderów, ale ten tworzony przez ludzi i ich historie. gwałtownie przekonaliśmy się, iż podróż ma to do siebie, iż nigdy nie można być czegoś w 100 proc. pewnym. Uczy pokory – bo pomimo najlepszego planu, życie potrafi zaskoczyć. I trzeba być przygotowanym na różne scenariusze.
Kiedy uczestniczyliśmy w paradzie otwarcia słynnego Oktoberfestu w Monachium nagle przeszła rzęsista ulewa, która sprawiła, iż wszyscy wyglądaliśmy jak po kąpieli i żeby stroje były gotowe na późniejsze koncerty suszyliśmy się przy wywiewach z metra. To może być całkowite zaskoczenie jakim była wiadomość, iż na scenie japońskiego teatru No nie powinniśmy występować w obuwiu i błyskawiczna konieczność kupna takich samych skarpetek.
Problemy w trakcie podróży potrafią zaskoczyć – od zabawnych i niegroźnych, po sytuacje, które wymagają zimnej krwi i szybkiej adaptacji. Czasem są to drobnostki, jak plaga biedronki azjatyckiej, które to owady podczas wędrówek po górskich szlakach Ałtaju wpadały nam do ust, oczu, uszu, skutecznie utrudniając śpiew i marsz. Ale bywają też chwile znacznie poważniejsze i nagle wszystko – trasa, logistyka, musi zostać przeorganizowane.
Takie doświadczenia kształtują pokorę, elastyczność i przypominają, iż w podróży, jak w życiu – trzeba być gotowym na wszystko, to uczy radzenia sobie ze stresem i świadomości tego, iż takie zdarzenia dzieją się niezależnie od nas i zamiast narzekać i załamywać ręce, musimy je po prostu przyjąć i z tym sobie poradzić. Im więcej podróżujemy, tym więcej w nas pokory, tym bardziej mamy świadomość tego, iż świat może być różny, iż wciąż przed nami wiele do poznania.
Jest cały katalog podróży,
… które chociaż wydawały się karkołomne sprawiały, iż wracaliśmy z nich cali, szczęśliwi, bogatsi o bezcenne doświadczenia i wspomnienia, których nie da się kupić ani zaplanować. To właśnie te wyjazdy często okazują się najpiękniejszymi rozdziałami w podróżniczej historii zespołu. Nasze podróże to nie tylko setki odwiedzonych miejsc – od pól namiotowych, internatów i hosteli po hotele w samym sercu Tokio.
Najbardziej zapadają jednak w pamięć te chwile, gdy mogliśmy być blisko ludzi – mieszkać w ich domach, dzielić z nimi codzienność, zasiąść przy wspólnym stole. Czasem były to maleńkie domki w miejscowościach, które do niedawna były białymi plamami na mapie świata – jak Czkałowo w Kazachstanie czy polska wieś Styrcza w Mołdawii. Choć świat się zmienia w zawrotnym tempie, a granice kultur coraz częściej się zacierają, te spotkania pozostają dla nas najcenniejsze – bo pokazują, iż prawdziwe poznanie zaczyna się tam, gdzie jest ludzka bliskość. To właśnie mieszkanie u ludzi pozwala nam doświadczyć autentyczności i zbudować relacje, które zostają na długo po powrocie.
W trakcie naszych podróży
… wielokrotnie przekonaliśmy się, iż „koniec świata” nie istnieje – iż choćby najbardziej odległe miejsca potrafią stać się bliskie, jeżeli łączy nas historia, pamięć i emocje. Tak właśnie było podczas przypadkowej wizyty w Kokszetau w Kazachstanie, dokąd trafiliśmy na zaproszenie tamtejszej Polonii. Dla nas wszystko w tym miejscu wydawało się obce – język, krajobraz, kultura – aż do chwili, gdy podczas spotkania na ekranie pojawiły się obrazy … niezwykle znajome. Zobaczyliśmy nasz Płock, nasze sale, naszych bliskich – bo okazało się, iż kilka lat wcześniej to właśnie tamtejsza Polonia gościła w naszym zespole. Nikt z nas nie zdawał sobie z tego sprawy, bo w spotkaniu uczestniczyła starsza grupa, a wspomnienia tej wizyty – starannie przechowane przez Polaków – stały się dla nas jednym z najbardziej wzruszających i symbolicznych momentów całej wyprawy.
W podróży nigdy nie wiesz, kto będzie twoim towarzyszem drogi. Często trafialiśmy do środowisk polonijnych, gdzie przyjmowano nas z otwartym sercem, jako tych, którzy przywożą cząstkę ojczyzny, tęsknoty i wspomnień. Tak było choćby w Adampolu w Turcji, w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Stanach Zjednoczonych czy podczas koncertów dla Polaków na Wschodzie Ale w naszej historii bywało też tak, iż koncertowaliśmy dla Pary Cesarskiej Japonii, występowaliśmy przed księżną Anną a w pamięci wielu z nas zachowało się też spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. To spotkania z ludźmi z różnych miejsc od wiejskich świetlic po znane sale koncertowe jak Royal Albert Hall – i każde z tych miejsc pozostawia w nas swój ślad.
Warto również uzmysłowić sobie
… iż zespół to dla wielu osób swoista podróż w czasie – żywa opowieść trwająca przez pokolenia. Często zdarza się, iż w występach biorą udział całe rodziny: dziadkowie, rodzice i dzieci, zwłaszcza podczas jubileuszy, gdy wspólnie stają na scenie. W garderobie zespołu wciąż wiszą kostiumy, w których tańczyły trzy pokolenia – te same stroje ale inne twarze, inne czasy, a emocje niezmiennie te same.
Każdy z nas Dzieci Płocka ma własną podróż
… własne zespołowe wspomnienia. Może właśnie dlatego poruszające były słowa założyciela zespołu Druha Wacława, który pod koniec życia, będąc już bardzo chorym, mówił, iż pomimo tego, iż zmuszony jest leżeć na łóżku i patrzeć w sufit ma to szczęście, iż wyobraża sobie tam kinowy ekran i widzi niczym film przesuwające się obrazy z kolejnych podróży i etapów życia, jakie przeżył, a znaczna jego część była razem z kolejnymi pokoleniami Dzieci Płocka.
Druh często powtarzał, iż „to czego doznasz, co zobaczysz – nikt Ci nie zabierze”. Doskonale wiedział, co mówi. Jego słowa nie były pustym frazesem, ale głębokim przekonaniem człowieka, który przeszedł przez piekło obozu koncentracyjnego i zrozumiał, iż najcenniejsze w życiu są doświadczenia, wspomnienia, spotkania z ludźmi i chwile, które budują nas od środka. To one stają się wewnętrznym kompasem, skarbem, który pozostaje z nami choćby wtedy, gdy wszystko inne zostaje nam odebrane. Dla nas to stało się mottem podróży i wszelkich działań”.
A potem była premiera…
Pozostała część artykułu pod zdjęciem
Wyjątkowe wydarzenie w historii zespołu, czyli premiera filmu „W 80 lat dookoła świata …”, który wyreżyserował Paweł Pochwała odbyła się w Mediatece eMKa w Płocku. Tadeusz Milke składa głębokie podziękowania całej ekipie zaangażowanej w produkcję.
Warto podkreślić, iż obraz zrealizowano dzięki Fundacji „Fundusz Grantowy dla Płocka”. Środki finansowe na tegoroczny konkurs grantowy pochodzą od: ORLEN S.A. oraz Basell Orlen Polyolefins Sp. z o.o.
I wisienka na torcie… cały film „W 80 lat dookoła świata”
Fot. Harcerski Zespół Pieśni i Tańca Dzieci Płocka.















