Zmarł Jacek „Koń” Śliwczyński, były basista T.Love, związany z zespołem w latach 1982–1989.
Muzyk był jednym z filarów wczesnej historii grupy, działającej początkowo pod nazwą T.Love Alternative. Grał na basie na trzech pierwszych koncertowych albumach zespołu – „Nasz Bubelon”, „Chamy idą i Miejscowi – live”, a także na debiutanckiej płycie studyjnej „Wychowanie”.
Informację o jego śmierci w środę wieczorem przekazał fotograf Wiesław Radzioch. Śliwczyński miał 59 lat, a przyczyna zgonu nie jest znana.
Wieści o odejściu muzyka potwierdził również zespół T.Love. Muniek Staszczyk pożegnał dawnego kolegę we wzruszającym wpisie w mediach społecznościowych:
Był świetnym muzykiem, fotografem, człowiekiem wielu talentów i moim przyjacielem. Niech Bóg ma Cię w swojej opiece. Żegnaj, Kochany Koniu.
Do pożegnania dołączyło wielu fanów i znajomych artysty.
Po zakończeniu działalności T.Love w 1989 roku Śliwczyński wycofał się z branży muzycznej i poświęcił się fotografii, z której utrzymywał się przez kolejne dekady. Choć rzadko wracał na scenę, zdarzało się, iż pojawiał się przy okazji wydarzeń związanych z zespołem.
W 2018 roku T.Love zagrał na wernisażu jego wystawy, a sam „Koń” wystąpił wtedy u boku dawnych kolegów.
Choć w ostatnich latach Jacek „Koń” Śliwczyński mógł być kojarzony bardziej jako fotograf, to dawniej zajmował się on muzyką i był jedną z kluczowych postaci dla wczesnej historii grupy, działającej jeszcze w początkach lat 80. jako T.Love Alternative. Basista dołączył do składu formacji w 1982 roku i pozostał jej częścią przez kolejne siedem lat. To właśnie Śliwczyński gra na basie na trzech pierwszych albumach koncertowych T.Love: Nasz Bubelon, Chamy idą oraz Miejscowi – live. Muzyk brał także udział w nagraniach pierwszego pełnoprawnego studyjnego debiutu grupy, czyli wydanej w 1989 roku płyty Wychowanie.
Co prawda Jacek „Koń” Śliwczyński nie brał udziału w reaktywacji T.Love po powrocie Muńka Staszczyka z Wielkiej Brytanii, pozostawał jednak z dawnymi kolegami w przyjacielskich stosunkach, a sam skupił się na zawodzie fotografa. Bywało, iż dawny zespół grał na wernisażach artysty – jak w 2018 roku, kiedy to miała miejsca wystawa zdjęć kapeli, autorstwa właśnie Śliwczyńskiego, który choćby wystąpił u boku kolegów.