Jednakże na budowach – jak powszechnie wiadomo – plany często się zmieniają. Hillary Clinton, rywalka Trumpa z wyborów prezydenckich z 2016 r., oburzona alarmowała naród amerykański na X (dawniej Twitterze): „Biały Dom to nie jest jego prywatny dom. To jest wasz dom. I on go wam niszczy”.
Takich głosów jest w Ameryce wiele. Jednakże Karoline Leavitt, rzeczniczka Białego Domu, twierdzi, iż oburzenie jest sztuczne i niepotrzebne. „Wielu prezydentów marzyło o sali balowej, ale dopiero obecny, nasz naczelny budowniczy, postanowił te marzenia zrealizować!” – wyjaśniała. Sam Trump pozostało bardziej kategoryczny i zarzeka się, iż „od 150 lat każdy amerykański prezydent chciał sali balowej w Białym Domu, ale przede mną żaden nie miał pojęcia, jak ją zbudować”.
Prezydenccy historycy nie potwierdzają tej śmiałej tezy. Ale jest niezaprzeczalnym faktem, iż Trump osobiście jest wielkim entuzjastą i zapalonym budowniczym sal balowych. Można choćby zaryzykować twierdzenie, iż jest to jego największa życiowa pasja. W tym sensie przebudowa Białego Domu nie jest kaprysem, tylko spełnieniem marzeń.





