Ziemia obiecana

klubkonikowwiatrembujanych.blogspot.com 1 tydzień temu
Nie miałam pojęcia, iż reymontowski język był tak żywy. Jego bohaterowie pochodzą z 1899 roku, a mówią prawie jak ludzie nam współcześni. Nieliczne archaizmy nie zakłócają odbioru tego, jak bardzo realne są postaci z tej książki. Sprzeczają się, przekomarzają, drażnią, przekonują, zalecają się, plotkują. Bywają weseli, zniechęceni, namiętni, smutni. To nie przemowy w stylu Wilde'a czy moralizatorstwo Dickensa. To realizm, choć i mocna krytyka wczesnego, polskiego kapitalizmu. Dodajmy do tego umiłowanie szczegółów, wielowątkowość bez chaosu, mocne zarysowanie głównych postaci. Przy tym postacie te mogłyby zaistnieć i dziś, choć w dużo większym stopniu męskie niż kobiece. Kobiet na wyłącznym utrzymaniu mężów czy kochanków jest chyba dużo mniej niż te 126 lat temu.

Info dla osób niewidomych: okładka obu tomów utrzymana jest w stylu secesyjnym. Imiona i nazwisko autora, tytuł książki i nazwa wydawnictwa wymalowane są na czarno i wkomponowane w zielono-fioletowo-fuksjową, płynącą ramkę. Wszystko to jest bardzo wyraziste, umieszczone na białym tle.

Widać, iż okładka była naprawiana i wzmacniana przez kogoś z biblioteki lub introligatora, co nie dziwi, zważywszy na wydanie z 1987 roku, gdy brakowało papieru dobrej jakości.

Ilustracje wewnątrz malowane są chyba tuszem, a przedstawiają głównie różne łódzkie budynki. Osoby i przedmioty codziennego użytku pojawiają się dopiero w drugim tomie, a i to sporadycznie. Hanna Stańska ma tu dość specyficzny, dekoracyjny styl rysowania.
Idź do oryginalnego materiału