Ze śmiercią mu do twarzy – graliśmy Ghoulem w "Fallout 76"

filmweb.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: plakat


Walton Goggins wprowadził modę na zombie. Ghul w jego wykonaniu był żywą (jakkolwiek to brzmi), intrygującą postacią, idealnie wpasowaną w tę dziwną, słodko-gorzką postapokalipsę, która niczego nie traktuje poważnie. Praktycznie wszystkie gry z serii "Fallout” odnotowały znaczny przyrost graczy pod wpływem serialu Amazona i trudno się temu dziwić. To jedna z niewielu adaptacji, która naprawdę ma wiele wspólnego z materiałem źródłowym, a jej fabuła mogłaby stać się zalążkiem niejednego questa.



Dlatego nie byłam zaskoczona, gdy podczas wydarzenia w londyńskiej siedzibie Bethesdy wszystko kręciło się wokół ghuli, włącznie z gościem z marketingu, który jakimś cudem wytrzymał pod silikonową maską kilka godzin i był bardzo przekonujący jako nieumarły. Spotkanie związane było z nadchodzącą aktualizacją gry, która jest jednocześnie zapowiedzią 19. sezonu, zaplanowanego na grudzień tego roku.



Największe emocje wzbudziła oczywiście opcja przeistoczenia bohatera w ghula. Zostaje ona odblokowana na 50. poziomie postaci i stanie się realna na początku 2025 roku. Zmiana wyglądu jest możliwa do ustalenia w osobnym edytorze postaci; wszak wiadomo, iż skóra reaguje na radiację na wiele różnych sposobów.



Może i stracimy nieco na ogładzie i trudno będzie śpiewać w chórze, ale za to zyskamy odporność na promieniowanie. Co więcej, każdy wchłonięty przez nas rad będzie nas leczyć i odblokowywać dodatkowe zdolności. Oczywiście, nie oznacza to, iż ghul będzie niezniszczalny, bo w świecie "Fallouta” nic takie nie jest. Ponadto odmienione postacie staną przed wyzwaniem postępującego dziczenia.



To całkiem interesująca mechanika, która spodoba się głównie osobom niestroniącym od walki wręcz. Jak się można domyślić, siła i zręczność znacząco wzrosną, a nasza postać stanie się bliska straszliwym feral ghulom. Na szczęście, możemy zaopatrzyć się w tabletki umożliwiające zachowanie poczytalności, zabezpieczające przed przeistoczeniem się w ferala. Mimo iż koncepcja owego leku pojawiła się dopiero w serialu, sam pomysł na wprowadzenie postaci ghula narodził się w głowach projektantów jeszcze przed opracowaniem koncepcji serialu.



Co ważne, nie możemy ot tak wybrać sobie w menu, iż chcemy grać ghulem – do tego trzeba ukończyć szereg zadań. Lubię to rozwiązanie w MMO, bo wymaga zagłębienia się w świat gry. W misji poznajemy też od razu dwie różne postawy wobec bycia ghoulem: jedna jest empatyczna, wręcz entuzjastyczna wobec nowej natury, podczas gdy druga pełna sceptycyzmu. Nie dane mi było wprawdzie zbyt długo pograć w misje związane z ghulem, ale domyślam się, iż reprezentujące owe dwa punkty widzenia postacie odegrają dużą rolę w kreowaniu nowej tożsamości gracza.
Mimo iż możliwość grania ghulem jest niezwykle kusząca, to w mojej ocenie stajemy się nim odrobinę za szybko. Podczas hands-onu zajęło mi to niecałą godzinę. Zaczyna się, jak wiele nowych zadań, od momentu gdy nasz Pip-Boy wykrywa tajemniczy sygnał. kilka myśląc, wyruszamy na ratunek osobie, która jest ranna i potrzebuje pomocy medycznej. W kurorcie Whitesprings oddajemy ją w ręce lekarzy, którzy jednak mają pewne wątpliwości co do jej stanu. Nie chcę Wam zdradzać zbyt wiele, bo niestety, owa misja jest dość krótka.



Oczywiście, status ghula wpływa na to, jak jesteśmy postrzegani przez innych mieszkańców Zachodniej Wirginii. Nie możemy sobie ot tak wparować na teren Bractwa Stali, bo ci wielbiciele pancerzy wspomaganych poczęstują nas ołowiem, a dopiero potem będą zadawać pytania. Ghoul, co oczywiste, ma też wiele niedostępnych śmiertelnikom zdolności. W istocie, dostajemy zupełnie nowy zestaw profitów, dla każdej statystyki S.P.E.C.I.A.L. Odblokowane zostaną też zupełnie nowe misje związane z naszym wyjątkowym statusem. Ciekawą opcją będzie np. możliwość ukrywania swojej natury.

Nie da się tylko oszukać zdziczałych ghuli, bo te będą nas atakować bez względu na nasz poziom zdziczenia. Trochę szkoda, myślałam, iż może przynajmniej nasz zapach ich oszuka. Najwyraźniej dawno przekroczyli cienką granicę między człowiekiem a bestią.



Szkoda, iż nie ma tu wyraźniejszych nawiązań do serialu, aczkolwiek nie powinno to dziwić, wszak akcja tego drugiego toczy się w 2296, czyli po wydarzeniach znanych ze wszystkich gier wideo. Ale wyobraźcie sobie możliwość spotkania Lucy albo Maximusa, nie wspominając o uwielbianym przez widzów Ghulu…

Na koniec dodam, iż jakkolwiek interesująca wydaje się możliwość konsumowania świeżuteńkich radów, to nie jest to zmiana na zawsze. Twórcy "Fallouta" wzięli pod uwagę, iż niektórym nie przypadnie do gustu granie ghulem, więc można się z tego całkowicie wyleczyć (ale tylko raz na grę bezpłatnie). W końcu "Fallout 76” to nie jest hardcore’owa gra. Myślę, iż największy problem będą miały osoby, które nie przepadają za walką wręcz. Albo takie, które lubią gładką skórę i burzę loków na głowie.
Idź do oryginalnego materiału