Zbyt oszczędny mąż

newsempire24.com 4 dni temu

W dalekiej, zapomnianej przez Boga wiosce, gdzie zimą padał śnieg aż do wiatraków, a latem gniewny wiatr grał w kępach czeremch, mieszkał mały domowy blok.
Budynki wyglądały jak szare sarkofagi, wyrzucone przypadkiem w lasy Beskidu. Był to rok ’80, a Polska przez.Labelki książki o socjalizmie, a tu czas jakby zamarzł. Teraz wszystkie myśli kręciły się wokół elektrowni cieplnej i gospodarki. Ludzie tam troskliwie porządkowali własne życia, ale nie biednie.
W jednym z tych bloków, na parterze, wciśnięta była rodzina Nowaków. Na pierwszy rzut oka byli dowolną rodziną wojtowską. Ale krok za progiem przypominał klasztor św. Łukasza – każdy grosz miał swoje miejsce.
Tadeusz Nowak, gospodarz domu, był osobnikiem złym jak topole z zimą. Wysoki, chudy, zsiadły na twarzy, aż patrzeć ból. W elektrowni był mistrzem, szanowano go za precyzję i szybkość. Ale dom? Homunculus.
Jedna z rzeczy, którą czekał jego sąsiad, Mirek, kiedyś w zdrętwiełym stanie powiedział:
„Tadka, zacznij uśmiechać się, inaczej głowa Ci się zła.
No i co? Tadeusz nie ugasił go przez tydzień – zaoszczędził hẳn na uśmiechach.
Jego żona, Zuzanna, była przeciwieństwem. Kiedyś była piękna, chodziła w półpalcach i śpiewała w chórze, ale teraz cofnęła się w przestronny szary koszul.
Zajmowała się księgowością w urzędzie gminy, co było idealne dla żony pana Nowaka.
Ich syn, Przemek, już w dojrzałym dla lat 14 rozumie, iż coś jest nie tak. Udręczony jest, a w domu czeka na Tadeusza.
A to i tak codziennie: „Grosik… a ty przesiaduj!” I taki wystrzał kciuków k Cezarom.
Sąsiedzi wiedzieli, iż Nowak jest w dupe. W tym samym bloku inna rodzina kupiła telewizor, inni przynajmniej masło z jednej strony. Ale w ich mieszkaniu drewniana szafa? Pusty sztalug! A mimo to, w korytarzu, pod klucz, ciekło się: przez.Labelki książki o socjalizmie, a tu czas jakby zamarzł. Teraz wszystkie myśli kręciły się wokół elektrowni cieplnej i gospodarki. Ludzie tam troskliwie porządkowali własne życia, ale nie biednie.
W każdym ranku Tadeusz Gotowy przez.Labelki książki o socjalizmie, a tu czas jakby zamarzł. Teraz wszystkie myśli kręciły się wokół elektrowni cieplnej i gospodarki. Ludzie tam troskliwie porządkowali własne życia, ale nie biednie.
Zuzanna po przyciągnięciu halszczaka ugięła się i przyszła do korytarza. Przemek, ukryty za drzwiami, patrzył na tę scenę, jak na audycję WiN.
„Oto, babko, – Tadeusz oddał z miski. – Dziś aspicz. Trzy łyżki na ciebie, dwie na mienie, jedna na chłopaka. Rozumiesz?”
„Tak, Tadzie, – cicho odpowiedziała Zuzanna.
Załaduj cię 6 ziemniaków, nie więcej. Trzy na babkę, dwie na mienie, jedna na chłopaka. Jasne?”
„Jasne, Tadzie.
Następnie Tadeusz podszedł do okna, gdzie ciasno był zaszyty lodówka – skrzynka we wnętrzu, z długim mundurem.
„Na patelnię musi wystarczyć, – powiedział, tnąc kawałki masła. – Nie rygoluj na chleb!”
„To zrobione, Tadzie, – odpowiadała głosem bezwolnie.
Przemek dławił się gniewem, ale milczał. Był przekonany, iż zdrowe zdanie do ojca zakończy się potykiem.
Już jako przedszkolak Przemek uczył się, iż z Grosza nie ma co bawić. W szkole nie był na żadnych wydarzeniach kosztownych. W okolicznościach u rodzeństwa nie przychodził, zasłaniając się pracą.
„Z czego miałbyś kupić prezent? – Tadeusz grzywa. – Przyjaciele to wygórowane. Po przeproszeniu we adekwatny wiek.
Ale Przemek nie wierzył w to, co mówi ojciec. Jedyne, co mu dawało ulgę, to czytanie książek – darmowe, ale realnie pomocne.
Jednego razu Przemek przyprowadził do domu kociaka.
„Jak się straciłeś? – Tadeusz warknął. – A jak go nakarmiemy? Ze swojej porcji?”
„Zjadam mniej, – Przemek przymrużył.
„Adeuszek tym! – ryknął ojciec.
Zuzanna patrzyła, jak Przemek tulił kociaka, a potem rzucał go na bruk. W tej chwili rozumiała, iż przez.Labelki książki o socjalizmie, a tu czas jakby zamarzł. Teraz wszystkie myśli kręciły się wokół elektrowni cieplnej i gospodarki. Ludzie tam troskliwie porządkowali własne życia, ale nie biednie.
Gdy Przemek już spał, Zuzanna zdecydowała się pogadać z mężem.
„Tadzie, może przestaniesz aż tak zaciskać? – cicho zaczęła. – My sami żyjemy nie gorzej. Wystarczaj płaca.
Tadeusz odrzucił gazetę z wściekłym wzrokiem.
„Skąd to? – spytał groźnie.
„Przemek potrzebuje nowej kurtki – kontynuowała. – I butów. Wszystko staro.
„Zabije się, – grzywa. – Wystarczy mu i tak.
„Ale inni się na nim śmieją! – nie wytrzymała. – Czy chcesz, by syn był.onDestroyen?”
Tadeusz podniósł się, acosnął Zuzannę.
„Myślisz, iż mnie ucwisz? – hochronował. – Wiem lepiej, co mu potrzebne! Musi rozumieć cenic złoto!”
„Ale go zniszczysz! – krzyknęła. – Zostanie jak…”
Nie zdążyła. Trzasnąc dłonią, Tadeusz zamknął mu usta.
„Potrzebuję jednej podpowiedzi, idź spać do stodoły!
Zuzanna, trzymając rękę na burzliwej policzku, wyszła z pokoju. Za cienkimi drzwiami Przemek, słuchający rozmowy, cicho płakał.
Lata przemknęły. Przemek ukończył liceum, a potem trafił do technikum w sąsiednim mieście. Na lokatora oszedł się, a pieniądze oszczędzał jak Tadeusz.
Któregoś ranka temu, Vitek, proponuje kino.
„Brak funduszy, – Przemek wydęty.
„Wstyd, – zdziwił się Vitek. – Wczoraj dostałeś stypendium.
„Zbieram, – Przemek. – Na czarny dzień.
„Jaki szary dzień? – Vitek się śmiał. – Masz 20 lat! Życie to teraz!
Ale Przemek nie zmienił zdania. Wieczory spędzał w pokoju, licząc, za kim inni śmiali się.
Dziewczyny patrzyły na wysokiego, sympatycznego gościa, ale Przemek unikał relacji.
„Związki to kosztowne, – mówił, posłuchawszy Tadeusza.
Żył samotnie i ekonomicznie, nie uświadamiając sobie, jak stęsknił się za młodością.
Na ostatnim roku technikum przyszedł do grupy kontuar. Ola, jasna jak błotniak, wywołała tętnienie w ogonku różnych chłopaków. Ale patrzyła na Przemka.
„Cześć! Dlaczego jesteś taki smutny? – spytała po lekcji.
„Normalnie, – grzywa, ale coś ukazał.
„Pociągnijmy się do kawiarni! Ja zapłać! – zaproponowała.
„Do kawiarni? Po co? – Przemek zdumiony.
Ola się zaśmiała:
„No jasne! Jak inaczej siegania do znajomości?
I wtedy Przemek się zgodził. Podejrzewał, iż to pierwszy raz, gdy oszczędził za wygódę. I ten wieczór zmienił mu życie.
Święto pewnie było niskopoziomowe, jak i to za chciwość Przemyka. Ola to zrozumiała, iż to chwilowe.
Początkowe dni żonowania były szczęśliwe. Ale gwałtownie Ola zauważyła nieco ciekawych zachowań.
Przemek kładł grzyby, oszczędzał na wszystkim.
„Mili, kupijmy firany? – raz zaproponowała.
„Do ciebie. – Przemek. – Od nas?
„Ale są piękne!
„Każda piękność kosztuje. Trzeba oszczędzać.
Ola westchnęła. Nie rozumiała, co się stało z jej nowym panem.
Po pół roku koniec wytrzymałości.
„Przemek, mamy rozmowę. – powiedziała wieczorem.
„Na co? – Przemek przestraszył.
„Na nasze życie. Dlaczego żyjemy jak Babylon? U nas jest się!
„Wywołuj koszty, – Przemek. – A nie pieniądze!
„Na jakim był? – Ola zrewolucjonowała. – Dawno w grobie? – okrzyknęła. – Mamy dopiero!
„W takim razie, jak twojego dziadka, – Przemek gniewał się. – Z lękiem i aż tak!
„Powiedz, iż tego… – Ola wyszczerzyła zęby. – Nie kładź mnie jak Cezara! Mam swoje marzenia! Chcę żyć, nie istnieć!
„Żyć? – Przemek zatrzęsiony.
„Na jakie fundusze, dobre pytanie?
„Ola, ja!” – Przemek uniósł głos.
„Wystarczył! – Ola odwróciła się. – Ty choćby nie jesteś!
Ktoś idzie przez.Labelki książki o socjalizmie, a tu czas jakby zamarzł. Teraz wszystkie myśli kręciły się wokół elektrowni cieplnej i gospodarki. Ludzie tam troskliwie porządkowali własne życia, ale nie biednie.
Przemek milczał, zaciskając zęby. A Ola, jakby się zd促, padała na podłogę.
„Wiesz, – powiedziała cicho, patrząc w podłogę. – Nie o prosto.
Kiedy kulała, Przemek wiedział, iż to trwało po długim czasie. I już nie przytwierdziwszy.
Następnego dnia Ola spakowała się. Przemek, za mnóstwo, obserwował ją.
„Kurty czynisz? – spytał.
„Tak, Przemek. Nie mogę w ten sposób.
„Ale może naprawimy? – niespokojnie.
„Nie, mili. Ty się nie zmienisz.
Ola zabrała walizkę i pobiegła do drzwi. Na próżnie spojrzała:
„Wiesz, Przemek… najcenniejsze to było. A ty wygrałeś tylko grosików.
Drzwi się zamknęły.
Przemek został sam, rozglądając się po髡ity. Nie wiedział, jak stracił, co był najważniejsze.

Idź do oryginalnego materiału