Zbigniew Gąsiorowski z tegoroczną nagrodą Marszałka dla Animatorów i Twórców Kultury. Wywiad z laureatem

brzeg24.pl 11 miesięcy temu

Zbigniew Gąsiorowski – mieszkaniec Lewina Brzeskiego, od przeszło 30 lat jest pracownikiem Miejsko-Gminnego Domu Kultury w Lewinie Brzeskim, pełniąc funkcję instruktora muzyki. Od zawsze związany z obszarem kulturowym, społecznym, twórczym. W ostatnim czasie pan Zbigniew został uhonorowany nagrodą Marszałka Województwa Opolskiego dla Animatorów i Twórców Kultury.

Od roku 1992, kiedy podjął pracę w Miejsko-Gminnym Domu Kultury w Lewinie Brzeskim, po dzień dzisiejszy jest wielkim animatorem kultury ludowej i kresowej. Aktywnie uczestniczy w życiu kulturalno-społeczno-integracyjnym Gminy Lewin Brzeski, nierzadko będąc konferansjerem imprez i swoistym kawalarzem. Nie pozostaje obojętnym na potrzeby ludzi starszych, organizując im spotkania i potańcówki, ale również prowadząc zespół śpiewaczy emerytów. Pan Zbyszek Gąsiorowski od wielu lat pełni funkcję Radnego Rady Miejskiej. Jego pasja w krzewieniu kultury wśród mieszkańców gminy oraz niezłomny trud w wychowaniu wielu młodych muzyków są godne podziwu, stąd cieszy fakt otrzymania tegorocznej Nagrody Marszałka Województwa Opolskiego dla Animatorów i Twórców Kultury. Poniżej publikujemy wywiad z laureatem nagrody.

Gratulacje z okazji zdobycia Nagrody Marszałka w dziedzinie kultury. Jakie to uczucie, być docenionym w taki wyjątkowy sposób za swoje osiągnięcia artystyczne?

Z. Gąsiorowski: Przyznam, iż to dla mnie ogromne zaskoczenie. Całe dorosłe życie pracuję na scenie, by wywołać uśmiech i euforia ludzi i dla mnie jest to działanie naturalne. Nie robię tego przecież dla nagród i medali. Tym bardziej cieszy to, iż moja aktywność została zauważona na poziomie województwa.

Może opowiedzieć Pan trochę więcej o swojej ścieżce artystycznej? Jak zaczęła się Pana pasja do kultury i sztuki?

Z. Gąsiorowski: Moja droga artystyczna to przede wszystkim muzyka. Muzyka, która sprawia, iż ludzie chcą wyjść z domu, pobyć razem, zaśpiewać, zatańczyć. Jestem dla nich jak magnes. Osoby, które prowadzę w grupach śpiewaczych potrzebują lidera rozumiejącego ich dobre strony i jeżeli się zdarzą, także te słabsze. Słucham tych, którzy potrzebują wsparcia i jestem otwarty na to co mają do powiedzenia. I każdemu trzeba dać szansę na wyjście na scenę. Osobiście także śpiewam, gram na różnych instrumentach, a – co dla niektórych może być zaskoczeniem – niektóre instrumenty naprawiam.

Jakie inspiracje kierowały Pana twórczością przez lata? Czy jest jakiś artysta, dzieło lub wydarzenie, które miało szczególny wpływ na Pana pracę?

Z. Gąsiorowski: Nie chciałbym mówić o inspiracji konkretnym artystą, a raczej o pewnym nurcie muzycznym, który towarzyszy mi przez całe życie. To nurt muzyki popularnej, przy której ludzie bawią się i radują. Poza tym w naszej gminie silne są związki z Kresami Wschodnimi. Dzisiejsi seniorzy to często potomkowie przesiedleńców, ich córki i synowie. Część z nich urodziła się na Wschodzie, a część zna tereny dawnej Polski z opowieści. Jednak – co niezwykle ważne – wschodnia tradycja, czyli obrzędy, kultura, muzyka jest w ich sercach, bo zadbali o to rodzice. Stąd Kapela Podwórkowa „Lewiniacy”, stąd Zespół „Ta joj”. Mieszkańcy gminy potrzebowali, i wydaje mi się przez cały czas potrzebują kontaktu ze swoją przeszłością. I to jest moja inspiracja.

Tworzenie w dziedzinie kultury może być wyzwaniem. Jak radził Pan sobie z trudnościami i przeciwnościami losu na swojej drodze artystycznej?

Z. Gąsiorowski: Z natury jestem człowiekiem niezwykle pogodnym. Potwierdzi to każdy, kto mnie spotkał i ze mną współpracował. Dla kogoś z takim usposobieniem, do tego w obszarze, który sprawia przyjemność, nie ma mowy o trudnościach. jeżeli jakieś sprawy wymagają większego zaangażowania, to widocznie tak musi być. Najważniejsza jest euforia odbiorców. Ona napędza nas do stałego działania.

Pana twórczość wpłynęła na wiele osób i przyczyniła się do kształtowania kultury. Czy jest jakiś projekt lub dzieło, z którego szczególnie jest Pan dumny?

Z. Gąsiorowski: Jako instruktor muzyczny mam kontakt ze wszystkimi pokoleniami. Niezwykłe są zajęcia z najmłodszymi, dla których dźwięki, ich połączenie, harmonia, są jak nieznane wody dla marynarza. Dzieci chłoną wszystkie wskazówki, brak im zahamowań, wstydu, co daje im przewagę. Część z tych dzieci dzisiaj występuje na scenie, już jako dorośli artyści. Cieszę się ogromnie również z pracy z seniorami. Tworzą oni zespół „Sami Swoi”. Grupa kilkunastu osób, którzy z racji wieku mają nieco więcej wolnego czasu, śpiewają na różnych uroczystościach, reprezentują gminę. Ich repertuar jest bardzo szeroki. To dla nas fantastyczna zabawa. Tworzymy jedną wielką społeczność, a ja do tego dokładam muzykę.

Jakie są Pana cele i plany na przyszłość w kontekście kultury? Czy możemy spodziewać się nowych projektów lub innowacyjnych pomysłów?

Z. Gąsiorowski: Świętej pamięci Krzysztof Krawczyk, nasz wspaniały artysta, śpiewał „…przemierzyłem cały świat, od Las Vegas po Krym…”. Ja w swojej drodze na scenie widziałem całą Polskę i Europę, bo na tym się skupiłem. Brałem udział w festiwalach – w Szwecji i Czechach, graliśmy na ważnych wydarzeniach, bawiłem ludzi na setkach, jeżeli nie tysiącach mniejszych imprez. Może nie powinienem tego mówić głośno, ale chyba jestem trochę zmęczony. Już włos nie czarny, a siwy. Może teraz sam chciałbym skorzystać z możliwości dobrej zabawy.

Kultura jest często narzędziem zmiany społeczeństwa. Czy ma Pan jakieś przesłanie lub cele społeczne, które stara się osiągnąć poprzez swoją twórczość?

Z. Gąsiorowski: Kultura jest pojęciem bardzo pojemnym. Zawiera się w nim nie tylko muzyka, ale twórczość w wielu obszarach i na różnych poziomach. Bez względu jednak na to, czym się zajmujemy, muzyką, malarstwem, literaturą, rzeźbiarstwem, naszą rolą jest uwrażliwiać. Artyści, ci wielcy i ci z lokalnego podwórka chcą zawsze coś powiedzieć odbiorcom. To co tworzymy to komunikat. Idealnie jest wtedy, gdy odbiorca potrafi zrozumieć nasz przekaz takim, jakim my go stworzymy. A środki wyrazu zależą już indywidualnie od nas. To na nas spoczywa obowiązek mówienia nie wprost, na pokazywaniu oczywistego w sposób nieoczywisty.

Czy może Pan podzielić się kilkoma radami dla młodych artystów i kreatywnych dusz, którzy chcieliby podążać Pana ścieżką?

Z. Gąsiorowski: Wierzyć w siebie, słuchać rad bardziej doświadczonych. Zdaję sobie sprawę z tego, iż młodzi teraz mają zupełnie inny start. Żyją w innym otoczeniu. Ich środowisko to internet i media społecznościowe. Jednak nic nie zastąpi im spotkania z mądrymi ludźmi, od których można się wiele nauczyć. Ja wiem, iż mogę brzmieć jak „leśny dziadek”, ale lepiej nie popełniać błędów, które już ktoś popełnił.

Jakie znaczenie ma dla Pana ta nagroda i jak myśli Pan, iż wpłynie na Pana dalszą pracę?

Z. Gąsiorowski: To niezwykłe, iż docenia się ludzi kultury z małych ośrodków. Jest nas w całej Polsce mnóstwo. To ludzie, którzy do swojej pracy podchodzą sercem, tworzą wokół siebie całe społeczności. Dzisiaj to ja zostałem nagrodzony, ale to wyraz uznania, dla wszystkich kto ze mną pracuje, bo przecież zawsze pracowałem w grupach. A czy dam z siebie jeszcze więcej? Każdego dnia.

Na koniec, czy jest coś, czym chciałby się Pan podzielić z ludźmi, którzy Pana wsparli w artystycznej podróży i którzy są teraz dumni z Pana sukcesu?

Z. Gąsiorowski: Chciałem podziękować za wsparcie, każdemu z Was z osobna i wszystkim razem. Na mojej drodze spotkałem wielu ludzi i nie sposób ich wszystkich wymienić. Ale wiem jedno, nie osiągnąłbym tego gdyby nie moja żona Dorota, a późnej także dzieci. To rodzina była zawsze inspiracją, by być lepszym i jeszcze lepszym. Zawsze we mnie wierzył i stawiał nowe zadania Artur Kotara, burmistrz Lewina Brzeskiego. Dziękuję mu za to, bo to motywowało do wytężonej pracy. A owoce niech Państwo sami ocenią.

Idź do oryginalnego materiału