Byłam pewna, iż mój ojciec to ideał – kochający mąż i wspaniały tata. Byłam jego jedyną córką. Rodzice bardzo mnie kochali, zawsze czułam się dla nich najważniejsza na świecie. Byłam grzecznym dzieckiem, dobrze się uczyłam, nie sprawiałam kłopotów. Mieliśmy piękną, zgraną rodzinę.
Tata z mamą pracowali, ja chodziłam do szkoły, a każde wakacje spędzaliśmy razem w górach albo nad morzem. Tata był moim wzorem – zadbany, czuły wobec mamy, zawsze gotowy pomóc w domu, pełen troski o nas. Nigdy nie widziałam, by był wobec mamy chłodny czy obojętny.
Myślałam wtedy, iż jeżeli kiedyś wyjdę za mąż, to tylko za kogoś podobnego do mojego taty. I tak się stało – na trzecim roku studiów poznałam Wiktora. Przypominał mi ojca – opiekuńczy, spokojny, dojrzały. Zaręczyliśmy się i zaczęli planować ślub.
Wtedy niespodziewanie zmarła moja mama. Położyła się wieczorem spać i już się nie obudziła. Nie wiedziałam, jak się pozbierać, ale wiedziałam, iż muszę być silna – dla taty. On też wydawał się niezwykle opanowany, nie uronił ani jednej łzy. Myślałam, iż po prostu trzyma się dla mnie.
Ale powód był inny. Okazało się, iż on… po prostu nie kochał mojej mamy. Dowiedziałam się tego później. Mój obraz idealnego ojca rozpadł się w jednej chwili. Z ideału został tylko człowiek, który przez lata żył w kłamstwie.
Nie minął choćby rok od śmierci mamy, gdy tata przyprowadził do naszego domu nową kobietę. Stał z nią w korytarzu i z uśmiechem przedstawiał ją jako „nową znajomą”. Stałam wtedy osłupiała. Zapytałam wprost: “Dlaczego to robisz?”. Wzruszył ramionami i powiedział: “Przecież to nie zdrada, twojej mamy już nie ma”.
Byłam w szoku. Kobieta była sporo młodsza od niego, udawała miłą i uśmiechała się sztucznie. Żeby nie wybuchnąć, zamknęłam się w swoim pokoju i nie wychodziłam. W głowie miałam tylko jedno: jak on mógł?! Jestem przekonana, iż zdradzał mamę z tą kobietą już wcześniej, a teraz tylko “oficjalnie” ją przyprowadził.
Znajomi też nie pochwalali jego zachowania, ale mu wybaczyli. Ja – nie. Od tamtej pory żyłam jakby obok. Gotowałam tylko dla siebie, zamykałam się w pokoju. Tata zdawał się nie zauważać mojego dystansu – był pochłonięty swoją partnerką.
Aż któregoś dnia ona zażądała… mojego pokoju. Chciała, bym oddała jej największy pokój w mieszkaniu. Odmówiłam. Powiedziałam, iż mieszkam tu od dwudziestu lat i nigdzie się nie ruszam. Wtedy usłyszałam: “Albo oddajesz pokój, albo się wyprowadzasz”. Najgorsze było to, iż mój tata nie powiedział ani słowa w mojej obronie. Spakowałam się i poszłam do Wiktora. Tata nie próbował mnie zatrzymać.
Po roku wzięliśmy z Wiktorem ślub – skromny, tylko w gronie najbliższych. Taty nie zaprosiłam. Przez cały ten rok nie zadzwonił, nie odezwał się, nie próbował mnie odnaleźć.
Aż nagle, po rozstaniu z tamtą kobietą, sam się odezwał. Chciał się pogodzić. Ale ja nie potrafiłam mu wybaczyć. Zdradził pamięć o mamie, wyrzekł się mnie dla jakiejś obcej kobiety, a teraz chce udawać, iż nic się nie stało?
Może i powinnam wybaczyć. Może kiedyś znajdę w sobie tę siłę. Ale dziś – nie umiem. Nie potrafię zapomnieć bólu, jaki mi zadał.