ZATRACENI W SOBIE - K.M. DYGA | ROMANS | RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

stylowamisja.blogspot.com 2 lat temu


Pierwszy tom trylogii rozbudza wyobraźnię. Ta historia was zaskoczy.

Romans biurowy "Zatraceni w sobie" to debiut K.M. Dygi. Książka premierę będzie miała już 13.10.2021. Jest to pierwszy tom serii, która w założeniu ma posiadać trzy książki. A najważniejsze? Ten debiut jest zaskakująco dobry i wciągnie was do swojego świata na dłuższą chwilę.

Posada asystentki prezesa to szansa Idy na lepsze jutro. Przyjdzie jej jednak stoczyć walkę nie tylko z bezlitosnym światem korporacji, ale i z największym przeciwnikiem, jakim okazuje się jej serce, tak bardzo podatne na przystojnego i charyzmatycznego prezesa. Kiedy wydaje się, iż los sam pcha ich ku sobie, drobna z pozoru tajemnica Idy uruchamia lawinę zdarzeń prowadzących do tragedii. Przybita wyjeżdża na delegację do Tokio, gdzie jej uczucia po raz kolejny zostaną poddane próbie.

Kiedy prezes Konrad po skończonej rozmowie kwalifikacyjnej z Idą, zabrał ją na zakupy, pomyślałam iż ta historia będzie jak jedna z wielu. Przewidywalna jak makaron w zupce chińskiej i ciągnąca się w nieskończoność. Oczyma wyobraźni już widziałam całe strony scen łóżkowych nie prowadzących do niczego, a potem kłótnie powracające kochanków.

Pomyliłam się!

To, co otrzymałam w tej książce zaskoczyło mnie niczym orientalna kuchnia. Było nieco słodkie z ostrą nutą. Zaskakujące w smaku, zachwycające i oddziałujące na kubki smakowe. Ta historia może i jest napisana wg schematu: bogaty biznesmen poznaje zwykłą dziewczynę i zatrudnia ją u siebie, ale w dalszej części nie ma nic wspólnego z innymi książkami. Rewelacyjnie poprowadzona fabuła i interesujące zwroty akcji pobudzają czytelnika, co zdecydowanie oddziałuje na wyobraźnię. Zagrożenia z jakimi mierzą się bohaterowie i relacje międzyludzkie pokazane w romansie "Zatraceni w sobie" są tak "żywe", iż w pewnym momencie wydaje nam się, iż jesteśmy realnymi uczestnikami tej historii. Jestem naprawdę zachwycona i podziwiam autorkę, iż jej pierwsza książka jest tak przemyślana.

Nawet nie wiedziałam, iż tak bardzo potrzebuję w chwili obecnej takiej książki. Lekkiej i trudnej zarazem. W pełni mnie satysfakcjonującej. A najlepsze, iż to nie koniec historii, bo autorka ma w planach kolejne dwie części. W ciemno mogę stwierdzić, iż pragnę mieć tą trylogię na półce i polecać ją moim znajomym.

Co mi się najbardziej podobało w debiucie K.M. Dygi?

Jeśli spodziewacie się tu scen łóżkowych to was zaskoczę. Nie ma ani jednej. Jest za to wspaniała atmosfera erotycznego napięcia, która aż kipi z treści. Moment pocałunku bohaterów był dla mnie bardziej erotycznym doznaniem, niż kilka stron łóżkowych Laury i Massima w "365 dni" Blanki Lipińskiej. Trzeba mieć talent, by w tak subtelny sposób rozbudzić wyobraźnię czytelnika jednym pocałunkiem.

Tokio...

Wątek Tokio mógłby dla mnie trwać w nieskończoność. Był niesamowicie interesujący i intrygujący, a tajemnicza postać, która się tam pojawia (nie będę wam psuć zabawy) uff... ta postać jest naprawdę gorąca. Mam nadzieję, iż będzie jej więcej, bo ja na pewno będę jej wyczekiwać.

Czy polecam romans "Zatraceni w sobie"

Wydaje mi się, iż czuć w tej recenzji moje pozytywne nastawienie do książki i emocje, jakich mi dostarczyła i nie będzie żadną tajemnicą, iż książka zyskuje ode mnie najwyższą notę 10/10. Zresztą widziałam już kilka podobnych ocen. Mam wrażenie, iż po 13stym października zrobi się głośno o tej pozycji.

Okładka

Chciałabym zwrócić uwagę na okładkę. Trochę szkoda, bo nie wyróżnia się na tle innych i nie oddaje genialnej treści. Moim zdaniem jest trochę "nijaka". Największym plusem jest kolorystyka w odcieniach różu.

Idź do oryginalnego materiału