
Budda przez lata był jednym z topowych polskich youtuberów, który opierał swój content o tematykę motoryzacyjną. Wszystko jednak zawisło pod znakiem zapytania, gdy jesienią ubiegłego roku doszło do jego zatrzymania przez Centralne Biuro Śledcze. Tuż przed Bożym Narodzeniem Kamil L. wyszedł na wolność i do tej pory zdecydował się jedynie na powrót na Instagram. Właśnie pokazał tam wymowny kadr, który zdradza wszystko o jego obecnej popularności.
Sława Buddy wcale nie przemija?
Zatrzymanie Buddy i jego dziewczyny, Grażynki, odbiło się głośnym echem w polskich mediach i było szeroko omawiane przez kolejne miesiące. Gdy poinformowano o zastosowaniu wobec nich tymczasowego aresztu, wielu było wręcz pewnych, iż to przekreśli całkowicie medialną karierę pary. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia para wyszła na wolność i po kilku tygodniach ciszy oboje zaczęli wracać do aktywności w mediach społecznościowych.
Budda poniekąd zagościł również na nowo na YouTube, wypuszczając kolejną piosenkę, będącą jednocześnie swego rodzaju oświadczeniem. Mimo to część internautów nie wierzyła, iż uda mu się odbudować markę osobistą. Tymczasem Kamil L. dobitnie uciął spekulacje w tym temacie swoim najnowszym komunikatem. Za pośrednictwem InstaStory odpowiedział stanowczo na pytanie, „czy jego ktoś jeszcze ogląda”, pisząc:
''Tego Buddę to ktoś jeszcze w ogóle ogląda?'' 2 000 000 na IG STORY. Nikt nie ogląda. Dość ta motoryzacja mi się kilka. Ale musi niektórych boleć
Wygląda więc na to, iż mimo głośnej na cały kraj afery, Budda wciąż ma wokół siebie rzeszę fanów, którzy śledzą jego poczynania.
Zobacz także: To ona zastąpi Darię Ładochę w „Azja Express”? Chodzi o byłą gwiazdę TVP
Zatrzymanie Buddy i Grażynki
Przypomnijmy, iż w październiku 2024 roku Centralne Biuro Śledcze Policji (CBŚP) zatrzymało Kamila L., znanego jako „Budda”, oraz jego partnerkę Aleksandrę K., znaną w sieci jako „Grażynka”. Zatrzymanie miało miejsce w jednym z warszawskich hoteli, raptem kilkanaście godzin po zakończeniu kolejnej loterii influencera, będącej zwieńczeniem jego kariery na YouTube.
Budda usłyszał zarzuty kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było organizowanie nielegalnych gier hazardowych oraz wyłudzanie podatku VAT. Sąd zdecydował o tymczasowym areszcie dla pary do 11 stycznia 2025 roku. Jednak 23 grudnia 2024 roku prokuratura zmieniła środek zapobiegawczy na poręczenie majątkowe, wynoszące odpowiednio 2 miliony złotych dla Buddy i 1 milion złotych dla Grażynki, co pozwoliło im opuścić areszt przed świętami.
Budda wyśmiewa się z zatrzymania?
Od momentu wyjścia na wolność Budda zdążył już wrócić do stałej aktywności na Instagramie. Z początku jednak przemycał jedynie do sieci znikome treści, dając do zrozumienia, iż z dystansem podchodzi do całej sytuacji. Na swoim profil zamieścił m.in. opis „Psy szczekają, kiedy Pana nie ma na posesji”, odnosząc się w ten sposób do innych twórców, którzy podczas jego pobytu w areszcie, zaczęli ujawniać kontrowersyjne szczegóły z działalności youtubera. Pokazał też kilka ironicznych nagrań, naśmiewając się z samego zatrzymania czy zabezpieczenia samochodów.

Zobacz także: Joanna Opozda stawiła się w sądzie. Nie przyznaję się do winy