Zaskakujące zakończenie

polregion.pl 9 godzin temu

No cóż, w czterdziestym czwartym roku życia muszę radykalnie zmienić swoje życie pakuję rzeczy do walizki, myśli Grażyna. Synowi powiem, kiedy znajdę nowe miejsce pracy. Dobrze, iż mama wciąż żyje, szkoda iż ojca już nie ma, odszedł wcześnie. Ojciec był dentystą, a ja podążam jego śladem.

Grażyna jest rozwiedziona. Rozwód przebiegł bez większych komplikacji, Artur był gotów na rozstanie, bo żona wielokrotnie go ostrzegała:

jeżeli nie porzucisz hazardu, rozwiodę się z tobą. Mam już dość twoich wydatków.

Obiecał rzucić ten nałóg, ale nie potrafił się powstrzymać. Z żoną spędzili dwadzieścia dwa lata, z czego dziesięć Artur żył w podobny sposób. Ma długi, a początkowo spłacała je żona.

Złotko, błagam, nie rozwodź się z Arturem, prosiła teściowa, może kiedyś odpuści gry. Ja też mam dość dawania mu pieniędzy. Nie mogę choćby odłożyć na czarny dzień.

Ja też mam dość, sił mi już nie ma odpowiedziała Grażyna teściowej, wnoszę pozew o rozwód i informuję, żeby nie było niespodzianek.

Grażyno, dokąd zamierzasz pójść? Gdzie będziesz mieszkać, wynajmiesz mieszkanie? To mieszkanie jest Artura i nie wyjedzie z niego.

Nie zamierzam wynajmować. Wyjeżdżam na stałe do innego miasta, nie powiem gdzie, bo Artur mógłby mnie tam gnębić. Zwolniłam się z pracy, dentysta jest potrzebny wszędzie, więc nie zniknę. Zawsze marzyłam o własnym gabinecie, ale jak wziąć pieniądze, skoro mąż przegrywa

Grażyna jedzie do mamy, do swojego dużego rodzinnego miasta. Po studiach chciała wrócić od razu, ale poślubiła Artura, który nie chciał wyjeżdżać, a już miał dwupokojowe mieszkanie odziedziczone po babci, która zamieszkała u rodziców.

Cześć, mamo przytula Grażyna matkę, przyjechałam na stałe, jak obiecałam.

Brawo, córko, mówiłam ci o tym dawno. Jesteś jeszcze młoda, przed tobą całe życie. Nikodem cię zrozumie, jest już dorosły, studiuje promienieje szczęściem była Helena, była pielęgniarka, niedawno przeszła na emeryturę.

Mamo, a pan Iwo Romanowicz, przez cały czas pracuje, czy już na emeryturze? pyta Grażyna pierwszego dnia po przyjeździe.

Pracuje, ma prywatną klinikę dentystyczną, już nie leczy, tylko zarządza. Myślałam o tym i przyjmie cię do swojego zespołu. Rozmawiałam z nim, gdy powiedziałaś, iż jedziesz na stałe.

Mamo, świetnie, iż się tak spieszysz. Tylko przyjaciel taty zawsze nas wspierał. Spotkałam go kiedyś na urlopie i od razu powiedział, iż zawsze mogę na niego liczyć. Dziś go odwiedzę.

Drugi rok Grażyny w zawodzie dentysty upływa spokojnie. Przyzwyczaiła się do miasta, swojego gabinetu w przychodni, ma stałych pacjentów. Syn Nikodem przyjeżdża na wakacje. euforia w domu rośnie, bo już dorosły i nie wyjeżdża do ojca.

Po wypuszczeniu kolejnej pacjentki Grażyna zwraca się do pielęgniarki Kasi:

Zaproś kolejnego.

Proszę wejść wychodzi z recepcji Kasia.

Grażyna rzuca pobieżne spojrzenie na mężczyznę w średnim wieku, którego nigdy wcześniej nie widziała musi to być nowy pacjent.

Czy sam się umówił, czy ktoś go polecił? zastanawia się, wskazując mu fotel.

Mężczyzna siada, twarz ma spokojną, niewzruszoną.

Otwórz usta mówi Grażyna, po badaniu stwierdza: Próchnica w prawym górnym trójdziestym trzeba usunąć ósemkę patrzy mu w oczy.

Proszę leczyć, usuwać odpowiada krótko przystojny mężczyzna.

Kasiu, przygotuj zastrzyk z anestetykiem mówi pielęgniarce i zwraca się do pacjenta zrobimy zastrzyk, nie poczujesz bólu.

Nie potrzebuję zastrzyku odrzekł gwałtownie.

Co nie potrzebujesz? nie rozumiała Grażyna.

Lepiej leczyć bez zastrzyku

Grażyna jest zdumiona i myśli: Jedno z dwóch, albo jest robotem, albo ma masochistyczne upodobanie do bólu. No dobra, wytrzymam mówi sobie i włącza wiertło.

Pacjent drażni ją trochę. Nie grimasy nie robi, gdy wiertło penetruje ząb. Po wypełnieniu leku pyta współczująco:

Czy boli?

Nie odpowiada spokojnie, choć Grażyna wie, iż to bardzo bolesne.

Spotkamy się pojutrze, założymy wypełnienie wstaje, Kasia patrzy mu za nimi z zainteresowaniem.

Co za twardy facet szepcze po zamknięciu drzwi Grażyna. Taki odważny, bez zastrzyku

Myślę, iż jest hipokrytą odparła udaje, iż znosi ból, bo wstydzi się przyznać, iż go odczuwa. Gdybyś bała się, powiedz to szczerze, przyznaj się boli, nie musisz udawać twardziela.

Wiesz, Grażyno, wydaje mi się, iż się w niej zakochał. Patrzy na ciebie nie jako lekarz, ale jako kobietę żartuje Kasia z uśmiechem. Może udaje zimnego, żeby zaimponować.

Ojej, Kasia, naprawdę masz wyobraźnię śmieje się Grażyna.

Nic takiego, po prostu zauważyłam, iż nie miałeś szans, jeżeli nie pokażesz prawdziwych uczuć mówi pielęgniarka. Lubię mężczyzn, którzy są wrażliwi i szczerzy. Ten jest jak terminator.

W wyznaczonym dniu pacjent przychodzi punktualnie pod koniec zmiany. Kasia wita go jak starego znajomego.

Proszę wejść, Proszek Antoni.

Grażyna przywitała się krótko.

Dzień dobry, usiądź. Dziś założymy wypełnienie.

Pracowała przy jego zębie długo, a Proszek znosił to z godnością.

Czy było boli? zapytała ponownie Grażyna.

Nie odpowiedział krótko.

Pewnie kłamiesz pomyślała, przygotowując kompozyt.

Kiedy wszystko było gotowe, Proszek wstał, spojrzał w oczy Grażynie i powiedział:

Dziękuję To chyba mój ostatni pacjent na dziś, mogę podwieźć do domu.

Nie, dziękuję, sama dojadę. Czy chcesz umówić się na kolejną wizytę?

Tak, zapisz mnie.

Czy jest wolny termin w sobotę?

Kasia przegląda kalendarz i mówi:

Tak, o dziewiątej rano, później już wszystko zajęte.

Pasuje ci dziewiąta rano? pyta pacjent.

Będę, pojawię się pojutrze o dziewiątej odpowiedział zdecydowanie.

Grażyna lubi jeździć w soboty do pracy. Kursy są puste, nie ma korków, bo wielu ma wolne. Po przyjeździe otwiera swój gabinet, nie spieszy się, ma jeszcze czas, zakłada biały fartuch, parzy kawę i siada przy oknie.

Wokół było widać, iż Proszek nerwuje się, spaceruje po korytarzu, siada na ławce, wstaje i znowu chodzi. Jego wyraz twarzy różni się od tego w fotelu.

Co się z nim stało, iż dziś wydaje się taki niepewny? Nagle odczuwa emocje pomyślała Grażyna.

Po wypiciu kawy i odłożeniu kubka, otworzyła okno i zawołała:

Proszeku, możesz wejść! odwrócił się zdziwiony.

Jak? Jest dopiero dziewiąta?

Co tam, obaj tu jesteśmy, po co czekać? uśmiechnęła się i zamknęła okno.

Proszek wszedł, przyznał:

Nie jestem jeszcze gotowy zarumienił się, Grażyna była zaskoczona.

Czy naprawdę nie jesteś gotowy? zapytała.

Nie, bo boję się Boję się dentystów, więc przed wizytą się przygotowuję.

Dlaczego więc odmówiłeś zastrzyku?

Boję się igieł bardziej niż bólu wyznał.

To prawda, wielu się boi, ale postaram się zrobić to delikatnie, prawie bez bólu.

Proszek wyglądał blado, po zastrzyku Grażyna spojrzała na niego z ciepłym uśmiechem, on odwzajemnił. Zabieg zakończył się gwałtownie i pomyślnie.

W poniedziałek rano Proszek spacerował przy klinice z bukietem kwiatów, spoglądając na zegarek. Koledzy lekarze patrzyli z ciekawością, zastanawiając się, kto dostał taki prezent.

Grażyna podeszła i uśmiechnęła się, a on podał bukiet:

Dzień dobry, to dla ciebie. Zrozumiałem, iż igła nie była tak straszna. Dziękuję i zapraszam na kolację, jeżeli masz ochotę.

Och, to miłe! Nie mam nic przeciwko odpowiedział Proszek, uśmiechając się szeroko.

Dziękuję, zadzwonię, mam twój numer, już nie mogę się doczekać wieczoru.

Randka przebiegła wspaniale, a Grażyna pomyślała, iż Kasia miała rację Proszek rzeczywiście jest wspaniałym, emocjonalnym mężczyzną.

Idź do oryginalnego materiału