Zaskakująca zabawa gatunkami. Ten film dostarcza wielu emocji

film.interia.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Dwie pary spotykają się w wynajętej nad jeziorem chacie, która ma swoją mroczną tajemnicę. Jezioro, las i tajemniczy dom to banał do kwadratu w kinie grozy, ale reżyserka "Bone Lake" Mercedes Bryce Morgan inteligentnie myli tropy, bawi się gatunkami i ostatecznie zaskakuje. Ten film dostarcza po prostu sporo frajdy.


Diego (Marco Pigossi) i Sage (Maddie Hasson) zamierzają spędzić kilka dni w pięknej willi nad jeziorem. Bone Lake ma być dla nich odskocznią przed trudnym okresem w ich życiu. Diego porzuca właśnie pracę wykładowcy akademickiego i chce w końcu napisać długo odkładaną powieść. Sage wspiera partnera z całego serca, ale też portfela. To ona na czas pisania książki będzie ich utrzymywać. Wakacje nad jeziorem mają być przygotowaniem do nowego etapu związku. Szczególnie, iż Diego zamierza się partnerce oświadczyć o zachodzie słońca. Problem w tym, iż w domu zastają inną parę, której właściciel rzekomo miał przekazać klucze. Will (Alex Rose) i Cin (Andra Nachita) przekonują Diego i Sage, iż nie ma sensu spierać się o to, kto ma dom opuścić. Willa jest wielka i nie będą sobie wchodzić w drogę. A może choćby się zaprzyjaźnią? Reklama


"Bone Lake" balansuje między gatunkami. Mocna i zaskakująca pozycja na jesienny czas


Diego i Sage mają całą masę nieprzepracowanych problemów. On jest niespełnionym pisarzem. Ona ukrywa swoje liczne frustrację, wynikające z różnych aspektów ich związku. Naprzeciw siebie mają Willa i Cinę, którzy są wycięci z rolki na Instagramie. Piękni, bogaci, wyszczekani i ociekający seksapilem. Między dwiema parami zaczyna się dziwaczna gra. Najpierw polega ona na myszkowaniu w zamkniętych dla gości pokojach, które okazują się być miejscami dla fetyszystów i miłośników wywoływania duchów dzięki planszy Ouija. Potem gra zaczyna mieć wymiar psychologiczny i seksualny. Wszystko dzieje się nad tytułowym jeziorem z wieloma ukrytymi szkieletami. Większymi niż te w szafie obu par?


Napisany przez Joshue Friedlandera scenariusz balansuje między kilkoma gatunkami- od kina obyczajowego, przez klaustrofobiczny dreszczowiec, aż po klasyczny horror/slasher, ale w wydaniu groteskowym. Przez sporą część filmu dostajemy erotyczny thriller z podstępną pułapką w centrum, jaką jedna para zastawia na drugą. To przesądza o sukcesie "Bone Lake", który w odpowiednich momentach zaskakuje zmianą tonu i twistami akcji, które są niegłupie i dają sporo frajdy. Nie jest to poziom ironii Romana Polańskiego z "Gorzkich Godów" czy "Matni", bo ostatecznie Mercedes Bryce Morgan idzie w stronę krwawego finału, ale dzięki temu zadowoli jej film widzów wychowanych na "Martwym Złu" Sama Raimiego. Szczególnie w wersji serialowej.
Spore zaskoczenie w halloweenowym sezonie na horrory. Nie przegapcie tej skromnej propozycji, która całkiem sensowne rzeczy mówi też o problemach w każdym związku. Oby nikt nie musiał ich rozwiązywać... z piłą łańcuchową w rękach. To zostawmy parze znad jeziora Bone.
7/10
Zobacz też:
Szczere słowa legendy kina. Czy kiedyś zobaczymy go w polskim filmie?
Idź do oryginalnego materiału