Zapytaliśmy AI o najlepszą polską komedię wszech czasów. Nie miała wątpliwości

natemat.pl 1 tydzień temu
Jaki film sztuczna inteligencja uważa za najlepszą polską komedię w historii? Zadaliśmy to pytanie ChatGPT. Odpowiedź była krótka i raczej nikogo nie powinna zaskoczyć. Padło na kultowe dzieło Stanisława Barei.


"Jeśli miałbym wybrać jedną, postawiłbym na film "Miś" (1981) Stanisława Barei. To nie tylko świetna komedia, ale też genialna satyra na absurdy PRL-u, pełna kultowych cytatów, które do dziś są w użyciu. Bareja mistrzowsko uchwycił realia tamtych czasów, a humor wciąż bawi, mimo upływu lat" – napisał w odpowiedzi ChatGPT.

Nikt raczej nie powinien być zdziwiony tym wyborem. "Miś" ze Stanisławem Tymem ("Rejs") w podwójnej roli na okrągło jest emitowany w telewizji i w oczach wielu widzów ze starszych (a choćby młodszych) pokoleń jawi się jako dzieło kompletne.

Najlepsza polska komedia według AI: "Miś" Stanisława Barei


W kultowym "Misiu" Stanisław Tym wciela się w dwie główne role: Ryszarda Ochódzkiego, prezesa klubu sportowego Tęcza, który usiłuje zdobyć paszport i wyjechać do Londynu, oraz dobrodusznego węglarza Stanisława Palucha, który zostaje wciągnięty w intrygę Ochódzkiego.

To właśnie z tej komedii pochodzą słynne teksty: "Właśnie do ciebie dzwonię, gdyż niestety nie mogę z tobą rozmawiać"; "Przyszłem wcześniej, gdyż nie miałem co robić"; "Z twarzy podobny zupełnie do nikogo"; "Babciu! Ja będę za Heroda".

W obsadzie – oprócz Tyma – znaleźli się m.in. Christine Paul-Podlasky ("Job, czyli ostatnia szara komórka"), Krzysztof Kowalewski ("Brunet wieczorową porą"), Zofia Czerwińska ("Alternatywy 4"), Jerzy Turek ("Nie lubię poniedziałku") oraz Barbara Burska ("13 Posterunek").



Przypomnijmy, iż bogata filmografia Stanisława Barei nie kończy się na samym "Misiu". Warszawski reżyser, który uwielbiał bawić się gatunkami, stanął za kamerą takich hitów jak "Poszukiwany, poszukiwana" (1972), "Nie ma róży bez ognia" (1974), "Brunet wieczorową porą" (1976) i "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" (1978).

– Wyobraziłem sobie teorię szczęśliwego człowieka – o ile mój film zobaczy milion ludzi, to będzie dwa miliony szczęśliwogodzin. To więcej niż życie jednego człowieka. W ten sposób, kręcąc jeden film, stwarzałem jednego szczęśliwego człowieka od narodzin do śmierci – mówił Bareja po wyjściu "Misia" w rozmowie z Jackiem Fedorowiczowem w Polskim Radiu.

Idź do oryginalnego materiału