Zapach moczu z nami zostanie na stałe. Miasto rozkłada ręce w przypadku placu przy dworcu PKP. Nic się nie da zrobić?

infokatowice.pl 8 godzin temu

Zapach moczu z nami zostanie na stałe. Miasto rozkłada ręce w przypadku placu przy dworcu PKP. Nic się nie da zrobić. Urząd Miasta Katowice jest bezradny w kwestii bezdomnych i osób, które traktują Plac Szewczyka jak toaletę. Katowice wczoraj zyskały spory rozgłos dzięki Filipowi Chajzerowi, który zamknął swój kebab. Nagrał filmik, w którym wprost mówił o pladze bezdomnych, którzy załatwiają się nie tylko na jego przyczepie, ale też obok. Na filmiku nagrał też mężczyznę, który w tym czasie postanowił pójść za potrzebą.

Kreuzberg Kraft Kebap od Filipa Chajzera w Katowicach działał od 1 lutego. Filip Chajzer jednoznacznie powiedział, dlaczego wyprowadza swój biznes z Katowic – i nie chodzi tutaj o konkurencję.

„Oprócz tego, iż to jest wszystko kibel, to jeszcze tu też się sra, proszę państwa. To jest właśnie to, jeżeli ktoś nas się pyta, dlaczego zwijamy się z Katowic – dlatego, iż tu tak śmierdzi, ale tak, iż niestety dalej tutaj biznesu prowadzić się nie dało” – mówi znany dziennikarz w mediach społecznościowych.

Chajzer napisał wprost: „Mimo tytanicznej pracy ochrony galerii i PKP kryzys bezdomności paraliżuje to miasto”.

Miasto natomiast umywa ręce od problemu.

„Zdecydowana większość Placu Szewczyka – w tym teren znajdujący się przy wejściu na dworzec i do galerii handlowej – nie są we władaniu miasta Katowice” – poinformowała nas Sandra Hajduk z Urzędu Miasta Katowice. Z tym, iż jak ktoś przyjeżdża do Katowic i wychodząc z dworca wita go silny zapach moczu, to raczej nie myśli o tym, iż na terenie należącym do Galerii Katowickiej i PKP czuć odór, tylko kojarzy ten fakt z Katowicami. Grube miliony złotych wydane na promocję w takim przypadku konfrontują się gwałtownie z szarą rzeczywistością.

Zresztą urząd ma możliwość zadziałania w tym temacie – wystarczy częściej patrolować ten teren przez Straż Miejską, która nie musi być oddelegowana tylko do zakładania blokad na koła każdemu, komu taką blokadę da się założyć.

Katowice mają problem z bezdomnymi

Katowice mają problem z bezdomnymi, ale trudno tutaj powiedzieć, żeby miasto siedziało z założonymi rękami i czekało na lepsze czasy. Urząd działa w tym temacie w naprawdę szerokim aspekcie.

Jak podaje magistrat, na początku 2024 roku w Katowicach zarejestrowano 676 osób korzystających ze świadczeń jako osoby w kryzysie bezdomności, a w ramach działań służb i pracowników socjalnych przeprowadzono ponad 400 interwencji terenowych.

W 2024 r. miasto finansowało 3 noclegownie dla mężczyzn prowadzone przez organizacje pozarządowe, oferujące łącznie 110 miejsc. Skorzystało z nich 336 osób. Koszt wsparcia w 2024 r. wyniósł prawie 1,4 mln zł, a w 2025 r. wyniesie blisko 1,5 mln zł.

Katowice oferują także:

  • 126 miejsc dla kobiet i kobiet z dziećmi w 4 schroniskach – koszt utrzymania schronisk w 2024 r. to ponad 2 mln zł,

  • 83 miejsca dla mężczyzn w schronisku przy ul. Krakowskiej – koszt utrzymania w 2024 r. to ponad 2,4 mln zł,

  • 50 miejsc w schronisku prowadzonym przez Caritas.

Miasto finansuje działania streetworkerów, którzy docierają do osób przebywających w przestrzeni publicznej – oferując podstawowe środki higieniczne, ciepłe napoje i rozmowę motywacyjną. W 2024 r. w trzech jadłodajniach w Katowicach codziennie wydawano ponad 390 ciepłych posiłków, a wsparcie dla tych placówek przekroczyło 300 tys. zł.

Podczas ogólnopolskiego badania liczby osób bezdomnych, przeprowadzonego w nocy z 28 na 29 lutego 2024 r., w Katowicach odnotowano 477 osób bezdomnych – z czego 334 przebywały w placówkach, a 143 w tzw. przestrzeni publicznej. To ponad 100 osób mniej niż w roku 2019.

Od początku 2025 roku do 5 maja pomocą objęto 297 osób.

Idź do oryginalnego materiału