Zalia – Serce – recenzja albumu

popkulturowcy.pl 1 miesiąc temu

Zalia oddała fanom swoje Serce. Najnowsza płyta piosenkarki niewątpliwie ma potencjał na podbicie serc wielu nowych słuchaczy. Finezyjnym połączeniem delikatności i rasowego głosu, polska artystka ma szansę na podbicie rynku muzycznego.

Serce jest drugą solową płytą artystki. Album zawiera 11 utworów (w przypadku wersji fizycznej jest ich 12), z czego kilka z nich od pewnego czasu miało już status singli i można było się z nimi spotkać chociażby w rozgłośniach radiowych. Jak o utworach z płyty mówi Zalia, są to „wyrwane kartki z prywatnego pamiętnika, niewysłane nigdy listy – które razem tworzą konceptualną całość.” Dużo tu o miłości – głównie do drugiej osoby, jednak także ze spojrzeniem w głąb samej siebie.

Tematyka utworów jest do siebie zbliżona, jednak absolutnie się one nie nudzą. Choć nie jestem fanką krótkich utworów, to jednak w tym przypadku długość kawałków zdaje się być skrojona na miarę. Nie mogę wyzbyć się też wrażenia, iż nieco ponad pół godziny utworów Zalii to idealne zaproszenie nadchodzącej wiosny.

Zalia // Fot. Marcelina Królikowska

Płytę otwiera najkrótszy utwór – julia. Powolna ballada nakreśla lekko nastrój całego wydawnictwa. Sam tytuł piosenki nawiązuje do imienia wokalistki, wskazując na to, jak osobisty będzie to album. Spojrzenie na swoje młodsze „ja” Zalia podkreśla nostalgicznym charakterem utworu, niesionego delikatną gitarą akustyczną. Rozbrzmiewające po chwili znowu sam to chyba pierwsza piosenka Zalii, jaką kiedykolwiek usłyszałam. Jakiś czas później uświadczyłam bezbłędnego wokalu płynącego z tego utworu na żywo, podczas jednego z festiwali. To właśnie znowu sam utrzymuje mnie w przekonaniu, iż głos tej piosenkarki jest jednym z najbardziej charakternych wśród naszych rodzimych artystów.

Motyl wprowadza nieco weselszy nastrój. Na nagraniu pojawiają się gościnnie Piotr Zioła i Moo Latte – twórcy zgrabnie dopełniają piosenkę. Kawałek idealnie wpasowuje się w panującą aktualnie za oknem aurę; wydanie albumu idealnie zgrało się z nadejściem bardziej słonecznych miesięcy. Wydostań mnie z kolei najbardziej imponuje mi wokalnie. W jednym z wywiadów Zalia przyznaje, iż to właśnie ten utwór był dla niej najtrudniejszy emocjonalnie. Zdecydowanie można to wyczuć; zarówno w warstwie tekstowej, jak i melodyjnej. Głos Julii jest w refrenie tak surowy, iż można by zastanawiać się, czy nie rani on gardła śpiewającej. Niewątpliwie mocno podkręca to ból emocji, które wylewają się z tej pozycji.

Muszę przyznać – mam małą obsesję na punkcie utworu my. Wstęp jest tak oniryczny, iż momentalnie przenosi mnie on do jakiegoś lepszego miejsca. To jeden z tych kawałków, dzięki którym człowiek pragnie poczuć prawdziwą miłość. Ta piosenka zwyczajnie otula słuchacza ciepłem, dając minimalne poczucie komfortu i stabilności, które wynikają z prawdziwie udanej relacji kochających się ludzi.

Nie mam dla ciebie nic to natomiast intrygująca niespodzianka. Zaczyna się niepozornie, aby w refrenie totalnie rozwinąć skrzydła. Pojawiający się na nagraniu Piotr Rogucki świetnie tutaj współpracuje, podkręcając charakter piosenki. Co natomiast mogłabym powiedzieć o diamencie? Raczej jest to piosenka dobrze znana szerszej publice. Niejednokrotnie towarzyszyła mi ona w ostatnich miesiącach podczas samochodowych podróży. Lekki charakter utworu i chwytliwy refren po prostu idealnie pasują do radiowej ramówki.

S.o.s to kolejna piosenka, która powstała we współpracy z Moo Latte. Mile wycisza ona album po dwóch wcześniejszych utworach o zdecydowanie mocniejszym wydźwięku. Delikatniejszy jest również sam głos piosenkarki, czym ta udowadnia swoją wszechstronność. Kolejny jest falochron, będący focus trackiem Serca. Choć według Zalii właśnie ten utwór najlepiej definiuję płytę, to nie mogę się z nią zgodzić. Dla mnie na tle reszty utworów wypada dość przeciętnie; nie zwróciłabym większej uwagi, gdyby go zabrakło. Bez listu do niej natomiast tego wydawnictwa sobie nie wyobrażam. Raz jeszcze dostajemy w postaci tej piosenki świetny popowy utwór, który ciężko wybić sobie z głowy. Całość zamyka utwór o tym samym tytule, co płyta. Serce plusuje gitarowym solo (które mocno polecam usłyszeć na żywo).

Serce ma potencjał na zostanie najlepszym polskim albumem tego roku. Choć płyta jest krótka (co zwykle neguję), to usatysfakcjonowała mnie zupełnie i wiem, iż będę do niej wracać często. Po ostatnim koncercie Zalii w Poznaniu żartobliwie mówiłam znajomym, iż wokalistka bardzo przypomina mi z wyglądu Olivię Rodrigo. Mówiąc jednak zupełnie poważnie – zdolności wokalne Julii są równie imponujące i bez wątpienia zasługuje ona na tak wielkie uznanie, jak amerykańska gwiazda. jeżeli nie na arenie międzynarodowej, to chociaż w naszym kraju.

Z ogromną przyjemnością śledzę drogę Zalii, której kariera rozwija się z błyskawicznym tempie. Wokalistka aktualnie odbywa trasę koncertową po polskich miastach. Wiele koncertów zastało wyprzedanych, ale już teraz można zaopatrzyć się w bilety na Santander Letnie Brzmienia. W tym roku Zalia będzie częścią projektu Babie Lato, który będzie nieodłącznym elementem tej festiwalowej trasy.

Fot. główne: Marcelina Królikowska

Idź do oryginalnego materiału