- Mieszko! Tak będziesz siedział przy kompie cały dzień?! – pierwsza zmiana i młody od 12:30 jest w domu.
- Tak.
- A może jakieś lekcje masz do odrobienia?
- Nie. Nie zadają już lekcji. Dziś dostałem piątkę z informatyki.
- A może jakiś sprawdzian? A może jakaś poprawa sprawdzianu? Coś tam z historii ostatnio chyba nie poszło?
- Nie.
- Czekaj, czekaj. Zróbmy ten plakat na polski, który miałeś donieść do połowy marca!
Zasiedliśmy z Mieszkiem do zaległych projektów i pyk! Mignęło dwie godziny! To był latawiec z trzema symbolami z „W Pustyni i w puszczy”, list do autora oraz plakat reklamujący książkę wraz z metryczką. Miałam w domu piasek z SAHARY, który wiele lat przytachałam z Tunezji (w plastikowej butelce w walizce), więc go użyliśmy. Btw. kolega młodego przyklejając SIERŚĆ wielbłąda włożył do woreczka sierść swojego kota, więc zrobiliśmy LEPIEJ. Przy okazji odkryłam, iż Mieszko nie używa zawijasa przy pisowni litery Ę oraz nie potrafi napisać znaku zapytania. Łatwy ten projekt nie był, inne miałam plany na dziś, ale zrobione!