Zakłócona harmonia [FELIETON OGÓRKA]

angora24.pl 6 godzin temu

Kiedy kilka lat wstecz poznałem kompozytorkę muzyki współczesnej o mocno feministycznych przekonaniach, zaznaczyła od razu, iż jest kompozytorem. Co oznaczało: kompozytorem pełnowymiarowym i pełnoprawnym, pełną gębą, a nie należącym tylko do ograniczonej płcią podgrupy.

Żadnego z jej utworów nie udało mi się wysłuchać do końca, a niektórych choćby zacząć, tak dalece była to atonalna muzyka. Dla mojego niewprawnego ucha – wstyd się przyznać – same popiskiwania. Mimo to ani przez chwilę nie miałem wątpliwości, iż jest to prawdziwa sztuka wysoka, tak też oceniana przez znawców. Tyle iż nie ma ich wielu.

Wywiązał się między nami rodzaj nieoczekiwanej przyjaźni. „Kompozytorka współczesna”, jak ją w żartach nazywałem, mimo już dość późnego wieku była maksymalnie ekscentryczna, przefarbowywała swoje włosy od zieleni po lilaróż, co w ogóle nie przeszkadzało jej staroświeckiej elegancji i pewnej dostojności. W Nowym Jorku, gdzie mieszkała, nie wzbudzało to żadnego zdziwienia. Jej polszczyzna była nienaganna i zawsze zwracała się do mnie per „pan”, co w Ameryce brzmiało niemal arystokratycznie.

Idź do oryginalnego materiału