Zakè – Low Harmonies

nowamuzyka.pl 1 dzień temu

Zach Frizzell wygląda jak prawdziwy metalowiec zza oceanu: długie włosy, gęsta broda, na głowie wełniana czapka, ramiona pełne tatuaży. Nic w tym dziwnego: wszak zaczynał od gry na perkusji w grindcore’owej formacji Anapparatus, która wydała w pierwszej dekadzie XXI wieku dwie płyty. Z czasem ekstremalne łojenie na bębnach przestało mu wystarczać i trafił do grupy Pillars, która grała instrumentalną wersję post-rocka, spotykając się z dużym uznaniem słuchaczy i krytyków. To nie był jednak koniec jego dźwiękowych poszukiwań. Pod koniec minionej dekady Frizzell odkrył dla siebie elektronikę – a konkretnie jej najbardziej medytacyjną wersję.

W 2018 roku muzyk z Indianapolis powołał do życia wytwórnię Past Inside Present i rozpoczął mozolne budowanie wokół niej międzynarodowej społeczności artystów, tworzących ambient i drony. Siedem lat później można stwierdzić, iż udało mu się to w pełni: w katalogu jego tłoczni (i jej licznych sub-labeli) można znaleźć płyty producentów z wszystkich stron świata. Są wśród nich takie tuzy swego gatunku, jak ASC, Bvdb, Will Bolton, James Bernard czy Benoit Pioulard. Frizzell sam zaczął też tworzyć podobną muzykę jako zakè i do dziś ma już w swym dorobku kilkadziesiąt albumów. Wypracował na nich wyjątkowy styl, którego przykładem jest jego najnowszy krążek – „Low Harmonies”.

Na godzinny zestaw składają się trzy długie utwory. „Part 1” wyłania się z ciszy w postaci narastającego dronu, płynącego wolnym i wręcz niezmiennym strumieniem. Minimalistyczny charakter kompozycji nie zakłóca choćby łagodny pochód głębokiego basu i wycofane w tło świetliste klawisze. W „Part 2” nisko zawieszone brzmienia nabierają wręcz dubowego tonu, a efekt ten potęgują metaliczne stuki i pogłosy. Wraz z „Part 3” dron staje się wycofany i ma wręcz organowe brzmienie, a z tła na pierwszy plan wysuwają się industrialne efekty. Wszystko to zanurzone jest od początku do końca w dyskretnie modulowanym szumie analogowej taśmy.

Taka jest właśnie muzyka: skrajnie oszczędna, płynąca powoli, o majestatycznym tonie. Nic dziwnego, iż wywołuje u słuchacza specyficzną reakcję: słuchając jej, w pewnym momencie wyłączamy się i koncentrujemy na czymś innym, a ona przez cały czas trwa i trwa. „Low Harmonies” działa dokładnie w ten sposób, wywołując momentami wrażenie, iż wykraczmy poza czas. Czyż nie takie były fundamentalne założenia ambientu i dronów? Amerykański producent realizuje je na swój własny sposób, ale jego muzyka wywołuje takie same reakcje, jak kiedyś kompozycje Briana Eno czy Tony’ego Conrada.

Affin 2025

Idź do oryginalnego materiału