Zakazany hymn PRLu był wielkim hitem lat 70. Nie spodziewasz się, o jaką piosenkę chodzi

viva.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: AKPA


To był wielki hit PRL, sam autor tekstu, Bogdan Olewicz, nazwał piosenkę „darem kosmitów”. Przebój „Julia i Ja” od lat fascynuje słuchaczy swoim klimatem i tajemniczym tekstem. Piosenka wykonana przez Zdzisławę Sośnicką stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów artystki. W PRL-u nie wolno było jej grać w Polskim Radio. Nie zgadniesz, dlaczego!

„Julia i Ja” - dwie zakazane kobiety w kosmosie

Piosenka „Julia i Ja” powstała w końcu lat 70. Tekst napisał znany autor Bogdan Olewicz, muzykę Marcel Trojan z popularnego wówczas zespołu Partita. „Gdy odjechał Wielki Wóz, zrobiło mi się żal / Wszyscy pojechali już / na Mleczną Drogę, na bal / A Julia i Ja przez całą noc szykujemy cudów moc…”, śpiewała Zdzisława Sośnicka, która miała już w swoim dorobku dużo przebojów. Była wielką gwiazdą, nosiła wspaniałe kreacje, wszyscy fascynowali się zmianami jej fryzur i koloru włosów – z ciemnego na blond, makijażem. Piosenka miała dziwny, tajemniczy tekst, który opowiadał o dwóch kobietach żyjących w kosmosie. Na odległej planecie spełniają one życzenia ludzi w zamian za „kropelkę krwi”. Może to dwie wampirzyce, a może kosmiczne wróżki.

W utworze pojawiają się odniesienia do elementów magicznych i kosmicznych, takich jak „dom ze złota na jednej z gwiazd” czy „klamka ze szkła, co sama gra”. Niektórzy interpretują te metafory jako odniesienia do ukrytych pragnień i emocji, które w czasach PRL-u nie mogły być wyrażane wprost. Sam autor nazywał tę piosenkę „bajką dla dorosłych”. Jedni widzieli w tym poetycki opis dwóch przyjaciółek, inni kosmiczną planetę Lesbos i opowieść o dwóch kochankach.

Czytaj także: Po długim czasie przerwała milczenie, tak dziś wygląda Zdzisława Sośnicka. Zmieniła się nie do poznania

View oEmbed on the source website

Przebój z (nie)dwuznacznym podtekstem

Jak pisał Krzysztof Tomasik na portalu queer.pl: „To nie tylko jeden z największych przebojów Sośnickiej, ale też piosenka szczególnie dobrze poddająca się erotycznym interpretacjom. Może być zarówno opowieścią o parze lesbijek (już sam tytuł jest znaczący), albo lesbijek-wampirek („zapłatą będzie nam kropelka twojej krwi...”), ale także zachętą do trójkąta. Każdy może sam uznać, czym są szykowane przez całą noc „cuda”, a także o co chodzi w zdaniu: „jaki byłby jutro świat, gdyby nie Julia i ja”.

Przed laty, w PRL, taki odbiór nie byłby mile widziany. Tematyka homoseksualna była silnym tabu. Mąż Zdzisławy Sośnickiej i jej menedżer Jerzy Bajer usłyszał, iż piosenka nie będzie grana w Polskim Radio. To było jak wyrok, tym bardziej, iż wtedy nie istniało wiele stacji radiowych. Tylko kilka programów Polskiego Radia. Sama Zdzisława Sośnicka wspominała to tak: „Ja uważam, iż to była recenzja, której mi nie powiedziano wprost. Dopiero po pewnym czasie powiedziano to mojemu menadżerowi, iż ta piosenka nie będzie w Polskim Radiu nadawana, ponieważ to jest piosenka o lesbijkach. Konsternacja moja i mojego menadżera, czyli mojego męża [Jerzego Bajera], była nieprawdopodobna. Wtedy obudziło się coś takiego we mnie, iż ja postanowiłam walczyć: jak można tak powiedzieć o tej piosence, skoro nic o tym nie świadczy, a choćby gdyby, to co! (...). W ten sposób znalazłam się w Studio 2 w Telewizji Polskiej, bardzo znanym w tamtym czasie (...). Pokazałam tę piosenkę Mariuszowi Walterowi i on się zapalił, żeby zrobić cały recital”, opowiadała piosenkarka w programie „Kultowe rozmowy”. Sośnicka, chociaż była zaskoczona takim odbiorem piosenki, nie ukrywała, iż cieszy ją uznanie, jakim darzy ją społeczność LGBT.

Czytaj także: Zdzisława Sośnicka poznała Jerzego Bajera, gdy miała 18 lat. „Mąż mnie ukształtował i nauczył życia”

Bogdan Olewicz: to był dar od kosmitów

Sam Bogdan Olewicz nazywał piosenkę darem kosmitów. Jak opowiadał, inspiracja pojawiła się podczas jego spotkania z kompozytorem Wojciechem Trzcińskim. Obaj zobaczyli na niebie grę złocistych kul „(...)bardzo wysoko, może w stratosferze, odbywał się zadziwiający taniec złotych kul, z tej odległości - punkcików. Przybliżały się do siebie i oddalały, wymijały. Nie były meteorytami, bo nie spadały. Wreszcie zniknęły. Wróciłem do domu, a kiedy obudziłem się nazajutrz, <przyszedł> do mnie tekst. Napisałem go w pół godziny i uważam, iż jest to dar kosmitów”. Zdaniem samego autora, piosenka opowiada o tym, iż na jakiejś planecie mieszka Julia i jej koleżanki, które są dobrymi wróżkami, spełniają ludziom dobre życzenia. [...]”

„Julia i Ja” wzrusza do dzisiaj

Tak czy inaczej, „Julia i Ja” stała się wielkim przebojem. Do dzisiaj – a minęło ponad 40 lat - to jedna z najbardziej lubianych piosenek Zdzisławy Sośnickiej. Nastrojowa, pełna uroku, klimatyczna. Jej tajemniczy tekst, który pozwala domyślać się różnych rzeczy i otwiera pole dla wyobraźni, jest jej ogromnym atutem. Gdy piosenkarka zaśpiewała ją na festiwalu w Opolu w końcu lat 90., ubrana w złotą kreację, po pierwszych taktach muzyki rozległy się ogromne brawa. Zdzisława Sośnicka pozostała także jedną z ulubionych gwiazd środowiska LGBT, miedzy innymi na portalu queer.pl jest kultywowana pamięć o piosenkarce, która dzisiaj bardzo rzadko występuje i jest przede wszystkim legendą naszej estrady.

Czytaj także: Wyśpiewali wielki hit, łączyła ich wyjątkowa relacja. Zdzisława Sośnicka wspomina przyjaciela

Idź do oryginalnego materiału