Dźwięki wypełniły niemal wszystkie zakamarki budynku, muzycy mieli na sobie mundury policyjne, sprzęt do wspinaczki, stroje sportowe i kombinezon astronauty, a publiczność zamiast siedzieć na widowni, wędrowała po całym gmachu. Tak niecodzienne wydarzenie odbyło się w piątkowy wieczór (17 października) w Filharmonii Świętokrzyskiej.
Ten koncert był zapowiadany jako symfoniczny spektakl multimedialny. choćby stali bywalcy przyszli na to wydarzenie kierowani ogromną ciekawością.
– Chodzimy regularnie na koncerty, od lat, ale takiego wydarzenia sobie nie przypominam. Zwiedzałem filharmonię na początku, natomiast co to dziś będzie, to trudno choćby nazwać. Na razie widać zainteresowanie, nie ma takiego klasycznego gwaru, tylko jest skupienie – opisywał na początku jeden z melomanów.
Natomiast już po zakończeniu wydarzenia uczestnicy nie kryli zadowolenia.
– Bardzo mi się podobało. Taki trochę performance, bardzo pozytywne zaskoczenie. Dość nietypowe. Chodzimy i nie wiemy, czego się spodziewać. Patrzymy na postać, a ona nagle ożywa. Coś pięknego – mówili Sylwia i Damian.

Twórcą tego niezwykłego wydarzenia był Paweł Mykietyn – jeden z najciekawszych polskich kompozytorów, Jak mówi Jacek Rogala, dyrektor Filharmonii Świętokrzyskiej, jest to autor dwóch oper, wielu utworów symfonicznych, kameralnych, wokalnych oraz elektrycznych, od lat tworzący muzykę do spektakli teatralnych i filmów.
– Już rok po sukcesie w Paryżu, jeszcze w Akademii Muzycznej w Warszawie, kiedy w 1995 roku zwyciężył na Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów UNESCO w Paryżu w kategorii młodych kompozytorów, zaczął współpracować w Krzysztofem Warlikowskim i napisał muzykę aż do 28 jego spektakli. Współpracował też z Adamem Hanuszkiewiczem, Grzegorzem Jarzyną, a jeżeli chodzi o reżyserów filmowych, to m.in: z Andrzejem Wajdą, Jerzym Skolimowskim, Małgorzatą Szumowską, więc to postać bardzo interesująca – podkreśla. Skomponował muzykę także do filmu „IO” w reżyserii Jerzego Skolimowskiego, który był polskim kandydatem do Oscara.
Projekcja, która została pokazana w Kielcach miała premierę w Filharmonii Szczecińskiej w 2021 roku, a potem była prezentowana w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Jak wyjaśnił Paweł Mykietyn, do każdego z gmachów została odpowiednio dopasowana.
– Trzeba było zobaczyć, jak wygląda topografia kieleckiej filharmonii, porozmieszczać muzyków we właściwym miejscu, ustawić trasę, ponieważ publiczność nie siedzi na miejscu, tylko chodzi po wszystkich zakamarkach budynku. Muzycy są porozmieszczani po różnych miejscach. Było trochę nerwów – mówił przed koncertem.

Paweł Mykietyn przyznał, iż tworząc ten swoisty performance, chciał przełamać pewne konwencje, zwłaszcza, iż była ku temu okazja. Już sam nowoczesny gmach Filharmonii Szczecińskiej, wpisany w zabytkową architekturę, dawał ku temu pretekst.
– Napisałem ileś tam tradycyjnych, konwencjonalnych utworów, ale ponieważ premiera tej kompozycji zbiegła się z inauguracją festiwalu poświęconego designowi, stąd się wziął ten mój pomysł. Stwierdziłem, iż instrumenty muzyczne są bardzo interesujące dizajnersko – ich kształty, budowa, kolory, materiały, z których powstały, sprawiają, iż są bardzo ładnymi przedmiotami. I od tego przekonania właśnie wyszedłem, przygotowując tę kompozycję dla filharmonii w Szczecinie. Do tego wymyśliłem, żeby poprzebierać muzyków, żeby zburzyć nasze przyzwyczajenie, iż muzyk w filharmonii zawsze występuje we fraku – tłumaczył.
Kolejny koncert w Filharmonii Świętokrzyskiej, tym razem tradycyjny, ale połączony z wykładem na temat „Czy sztuczna inteligencja zastąpi muzyków?” – odbędzie się w piątek, 24 października.

















