Daisy Edgar-Jones miała szczęście do "chłopaków internetu"
Daisy Edgar-Jones ma na swoim koncie imponującą listę ekranowych partnerów - od Paula Mescala po Jacoba Elordiego. W rozmowie z magazynem "Elle" aktorka zażartowała, iż pracowała już niemal ze wszystkimi "chłopakami internetu" i zostało jej tylko dwóch: Timothée Chalamet i Austin Butler.
Gwiazda "Normalnych ludzi" podkreśliła jednak, iż ma ogromne szczęście do współpracowników, którzy nigdy nie mieli problemu z tym, iż to ona była główną postacią w opowieści. "Każdy aktor, z którym pracowałam, niesamowicie mnie wspierał w roli głównej" - przyznała. Wspomniała tu m.in. Glena Powella ("Twisters"), Sebastiana Stana ("Fresh") i Harrisa Dickinsona ("Gdzie śpiewają raki"). "Myślę, iż dlatego odnieśli taki sukces, są tak kochani i tak dobrzy: iż są tak hojni i naprawdę służą historii, a nie sobie" - dodała.Reklama
Słowa Edgar-Jones potwierdził Dickinson, który w wywiadzie dla "Elle" podkreślił, iż praca z aktorką była czystą przyjemnością.
Edgar-Jones cieszy się, iż w kinie pojawia się coraz więcej historii z kobietami w centrum wydarzeń. Jak przyznała, zależy jej na postaciach z inicjatywą, które nie są definiowane przez relacje z mężczyznami. "Wiem, iż było wielkie zamieszanie, iż na końcu 'Twisters' nie było pocałunku. Ale bohaterka przeszła przez coś znacznie większego niż romantyczna podróż" - zaznaczyła.
Zobacz też: Polska produkcja zapiera dech. Zagrał rolę, o której trudno zapomnieć