Zagrał w kultowej świątecznej komedii. Od premiery widział ją tylko raz!

film.interia.pl 22 godzin temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Gdy twórcy najpopularniejszej świątecznej komedii przyszli do Daniela Sterna pod koniec lat 80., aktor odmówił przyjęcia roli jednego z włamywaczy ze względu na niskie zarobki. Po latach wspomina, iż cieszy się, iż zapytano go ponownie i mógł wziąć udział w projekcie. W niedawnym wywiadzie Stern przyznał, iż kultowego "Kevina semego w domu" widział zaledwie raz!


Daniel Stern "Kevina" widział raz!


Daniel Stern, który wcielił się w jednego z włamywaczy w kultowym świątecznym filmie "Kevin sam w domu", zaskoczył wyznaniem, iż od premiery w 1990 roku nigdy nie obejrzał filmu w całości.
W rozmowie z magazynem PEOPLE aktor przyznał: "Czasami trafiam na jakieś urywki w telewizji. Włączam i widzę siebie, jak upadam na zabawki albo coś równie absurdalnego." Choć unika oglądania swojego występu, zapewnia, iż pamięta każdą linijkę dialogu: "Scenariusz mam w małym palcu."


"Kiedy kończę film, dla mnie jest zamknięty. To nie znaczy, iż przestaje istnieć, ale twórczo mam to już za sobą," wyjaśnia. "Po premierze jestem już myślami przy kolejnym projekcie. Nie wracam do tego, co było, bo dla mnie to przeszłość. Zagrałem, nakręciłem, obejrzałem - wystarczy."Reklama


"Kevin sam w domu" to kultowa amerykańska komedia familijna w reżyserii Chrisa Columbusa, która zyskała status jednego z największych hitów lat 90. i zapoczątkowała popularną serię filmową. Pomysł na scenariusz wyszedł od Johna Hughesa. Inspirowany sukcesem "Wujaszka Bucka", postanowił napisać historię o psotnym chłopcu, który zostaje sam w domu. Z kolei Columbus, mimo wcześniejszych niepowodzeń reżyserskich, otrzymał propozycję pracy nad tym projektem.
Fabuła opowiada historię rodziny McCallisterów, którzy planują wyjazd na święta do Paryża. W wyniku porannego zamieszania ośmioletni Kevin zostaje przypadkowo zostawiony w domu, gdy reszta rodziny rusza na lotnisko. Początkowo cieszy się z wolności, jednak niedługo musi stawić czoła dwóm włamywaczom, Harry'emu i Marvowi, którzy chcą okraść jego dom. Kevin postanawia bronić swojej posiadłości, stosując skomplikowane pułapki.


"Kiedy film wychodzi, mija już rok i mimo iż jest świetny, to nie chcę wracać. Zrobiłem to. Nakręciłem go. Scenariusz był dobry. Ta scena poszła w tym kierunku. I obejrzę go raz i powiem, tak, to było fajne... Po prostu idę dalej" - mówi w wywiadzie.


Co Daniel Stern robi dziś?


Stern, dziś 67-letni artysta, zupełnie odciął się od blasku fleszy i dawnej kariery aktorskiej. Zamiast tego, prowadzi ranczo, zajmuje się hodowlą bydła i cytrusami oraz tworzy rzeźby z brązu. Decyzja o zejściu z hollywoodzkiej sceny była świadomym wyborem, który pozwolił Sternowi odnaleźć harmonię w życiu. Dzięki oszczędnościom, mógł pozwolić sobie na kupno domu i samochodów za gotówkę, co zapewniło mu finansową niezależność.
"Zarobiłem wystarczająco dużo pieniędzy i jestem dość oszczędny... [...] Zapytałem żony, ile pieniędzy musimy mieć, żeby żyć z odsetek i przestać martwić się o pracę. Powiedziała, iż już osiągnęliśmy ten cel" - przyznał.
Zobacz też: "Kevin" mógł nie powstać! Co skrywają kulisy kultowego filmu?
Idź do oryginalnego materiału