Bywa, iż dopiero na życiowym zakręcie przychodzi refleksja, której nie sposób było usłyszeć w pędzie codzienności. Olaf Lubaszenko – aktor, reżyser, człowiek z bagażem doświadczeń – mówi dziś o mroku, który potrafi dopaść każdego. W szczerej rozmowie opowiada o latach samotności, odkupieniu win, sportowej ucieczce od frustracji, a także o trudnej walce z własną niemocą. Nie ma tu tanich usprawiedliwień ani frazesów – jest za to emocjonalna wiwisekcja, która porusza i daje do myślenia. Dla młodych – cenna przestroga. Dla tych, którzy też kiedyś się pogubili – słowa otuchy.
Olaf Lubaszenko o walce z własną niemocą i odkupieniu win. Wywiad VIVA!
– Uwięziony na wyspie, dokonał Pan analizy swojego życia?
Uciekłem w piłkę nożną. Codziennie o godzinie 17 były mecze. Muszę przyznać, iż to był najlepszy futbol, jaki grałem w życiu, bo byłem tak naładowany frustracją i złością, iż każdy chciał mnie mieć w swojej drużynie (śmiech).
– Wyobrażam Pana sobie… Gadacz próbuje odkupić winy z przeszłości. Można?
Gadacz nie pogodził się z tym, co robił złego w życiu. W nim to tkwi niczym jakieś pęknięcie. I to mi się podoba. Ludzie, którzy nie radzą sobie zbyt łatwo ze swoimi grzechami, są ciekawsi, pod tym względem mój bohater był mi bliski. Mrok z przeszłości, który nas dopada, znamy z własnego życia. Myślę, iż na jakimś poziomie każdy człowiek to zna. Każdy ma rzecz, której się wstydzi. Czy można odkupić winy z przeszłości? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Zależy od punktu widzenia postaci, osoby, człowieka. Ktoś może robić wszystko, żeby odkupić winy, poświęcać temu całe swoje życie, czas, uwagę, a to wciąż będzie niewystarczające dla drugiej strony. Ale wtedy człowiek ma przynajmniej poczucie, iż się starał, i to mu daje jakieś oczyszczenie. Może być odwrotnie. Ktoś myśli, iż odkupił swoje winy, iż zadośćuczynił drugiej osobie, ale to – jak uczy literatura, życie i film – często nie działa. I wraca…
– Ma Pan jakieś winy do odkupienia?
Całą masę, pani Beato. Głównie z lat 90., kiedy żyłem tak, jakby jutra miało nie być.
– Udało się Panu coś odpokutować?
Staram się.
– Jakiś przykład?
Pani Beato, przykładu nie będzie…
[...]

– Poddał się Pan kiedyś w życiu?
Na wiele lat, ale nie dlatego, iż przypadek o wszystkim decyduje. Tylko dlatego, iż zabrakło mi siły, żeby walczyć. 2008, 2009, 2010 – lata paskudne w moim życiu, a w Polsce już coraz lepsze. Paradoks. Dziwne uczucie, kiedy nie masz siły…
– Upokarzające?
Paraliżujące. Upokarzające jest to, iż widzimy, jak bardzo zmienia się nasze ciało, jak bardzo jesteśmy nie w formie, a jednak musimy istnieć między ludźmi. Nie tylko złośliwe teksty, nie tylko znaczące szepty, wystarczą spojrzenia, żeby poczuć się upokorzonym. Ale nie chciałbym wracać do tamtych wspomnień, zwłaszcza iż mam to ze sobą przegadane, przepracowane. Natomiast poczucie, iż już nie masz siły, żeby walczyć, jest zaskakujące. Pierwszego dnia myślisz, iż jesteś w gorszej formie. Drugiego: Jeszcze muszę odespać, wygrzać się w łóżku. Po tygodniu: Może jednak pójdę do lekarza? A może mi przejdzie? Mija miesiąc i już wiesz, że…
– …to jest coś poważnego.
Pamiętam swoje zdziwienie: Jak to?! Przecież ja byłem takim aktywnym, rozrywkowym chłopakiem, tak lubiłem towarzystwo. Gdzie to się podziało?! No gdzieś się podziało. Być może suma pewnych rzeczy w życiu jest wartością zamkniętą, podobnie jak ilość szarych komórek. o ile człowiek je katuje i niszczy, w końcu się wyczerpią. Ilość wyjść, spotkań z ludźmi, imprez też może być sumą ograniczoną. Każdy ma swój „abonament”. Dlatego – jako człowiek z pewnym doświadczeniem – sugeruję młodszym, żeby jednak nie pożerać życia. Wbrew opiniom, iż trzeba być na nie zachłannym: brać, brać, brać. Wszystko, wszędzie, naraz. Gdy bierze się za dużo, próg oczekiwań się zmienia, bo coraz wyżej musimy podnosić tę podstępną poprzeczkę. Więc na waszym miejscu, drodzy młodzi czytelnicy VIVY!, planowałbym życie na 80 lat, a nie na 27. Życie to jest jednak przedsięwzięcie długofalowe.
Rozmawiała: Beata Nowicka
Całość rozmowy – tylko w najnowszym numerze magazynu VIVA!, dostępnym przez dwa tygodnie od czwartku, 22 maja.
