Za późno na powrót do byłej żony po 30 latach małżeństwa

twojacena.pl 1 tydzień temu

W małym miasteczku pod Poznaniem, gdzie stare domy skrywają wspomnienia przeszłości, moje życie w wieku 54 lat zamieniło się w pustkę, którą sam stworzyłem. Nazywam się Wojciech i straciłem wszystko: żonę, rodzinę, pracę. Po 30 latach małżeństwa z moją żoną Jadwigą odszedłem do młodszej kochanki, myśląc, iż znalazłem szczęście. Teraz jestem sam, bez rodziny, bez zajęcia i zdaję sobie sprawę, iż popełniłem nieodwracalny błąd.

Rodzina, która była moim domem

Poznałem Jadwigę, gdy mieliśmy kilka ponad 20 lat. Wzięliśmy ślub, urodziły nam się dwie córki, i byłem szczęśliwy, iż mogłem zapewnić rodzinie byt. Pracowałem jako kierowca, zarabiałem, a Jadwiga zajmowała się domem i wychowywała dzieci. Lubiłem, gdy była w domu, gdy panował spokój. Z czasem miłość przygasła. Myślałem, iż to normalne – szanowaliśmy się, żyliśmy w zgodzie, i mi to wystarczało. Aż pojawiła się Wioletta.

Trzy lata temu w barze spotkałem Wiolettę – miała 34 lata, ja 51. Była piękna, pełna życia, promienna. Przy niej znów poczułem się młody. Zaczęliśmy się spotykać, a niedługo została moją kochanką. Zakochałem się jak nastolatek, marząc o nowym życiu. Po dwóch miesiącach zrozumiałem, iż nie chcę wracać do Jadwigi, nie chcę kłamać. Uznałem, iż Wioletta to moje przeznaczenie, i szczerze wszystko wyznałem żonie.

Rozwód, który zniszczył wszystko

Jadwiga wysłuchała mnie spokojnie, bez łez, bez awantur. Pomyślałem, iż i ona już mnie nie miłuje, co ułatwiło rozwód. Teraz wiem, jak bardzo ją zraniłem. Sprzedaliśmy nasze mieszkanie, w którym żyliśmy dekady. Wioletta nalegała, bym nie zostawiał go Jadwidze, i się zgodziłem. Żona kupiła małe kawalerki, a ja nie pomogłem jej ani złotówką, ani wsparciem, choć wiedziałem, iż bez pracy jest jej ciężko. Wtedy mnie to nie obchodziło – byłem oślepiony Wiolettą.

Kupiliśmy z Wiolettą dwupokojowe mieszkanie za moje oszczędności. Córki, gdy dowiedziały się o rozwodzie, przestały ze mną rozmawiać, oskarżając o zdradę matki. Nie przywiązywałem do tego wagi – Wioletta była w ciąży, i z euforią wyczekiwałem narodzin syna. Myślałem, iż zaczynam nowe, lepsze życie.

Oszustwo, które otworzyło mi oczy

Syn się urodził, ale życie z Wiolettą stało się koszmarem. Ja pracowałem, sprzątałem, gotowałem, opiekowałem się dzieckiem, a ona żądała pieniędzy i znikała na całe noce. Wracała pijana, krzyczała, robiła awantury. W domu panował bałagan, brakowało jedzenia, a ja ledwo dawałem radę. Straciłem pracę – zasypiałem za kierownicą, byłem nerwowy, nie wyrabiałem się. Znajomi szeptali, iż syn nie jest do mnie podobny, ale nie wierzyłem.

Przez trzy lata żyłem w tym piekle. Mój brat, który nigdy nie lubił Wiolety, nalegał na test DNA. Wynik zniszczył wszystko – chłopiec nie był moim dzieckiem. Rozwiodłem się, a Wioletta odeszła bez słowa skruchy. Zostałem sam, bez pracy, z pustym mieszkaniem i złamanym sercem. Wtedy postanowiłem wrócić do Jadwigi, do tej, która przez 30 lat była moim domem.

Spóźniona skrucha

Kupiłem kwiaty, wino, tort i pojechałem do Jadwigi. Ale jej kawalerka była sprzedana. Nowa właścicielka dała mi adres, więc pojechałem tam, licząc, iż wszystko naprawię. Drzwi otworzył mężczyzna – jej nowy mąż, kolega z pracy. Jadwiga znalazła dobrą posadę, wyszła za mąż i była szczęśliwa. Później spotkałem ją w kawiarni i błagałem, by wróciła. Spojrzała na mnie z pogardą, odwróciła się i odeszła. Zrozumiałem, iż straciłem ją na zawsze.

Teraz mam 54 lata i nie mam nic. Córki nie chcą mnie znać, pracy brak, oszczędności się skończyły. Mieszkam w wynajemTeraz każdego ranka budzę się z tą samą myślą: gdybym tylko wtedy nie poszedł do tego baru, może moje życie wyglądałoby inaczej.

Idź do oryginalnego materiału