Zamiast Christiny Applegate obok Linda Cardellini mamy tu inne gwiazdy znanych sitcomów z lat 90., ale poza tym „Za fasadą” to pod wieloma względami rozrywka podobna do poprzedniego serialu Liz Feldman.
Dwa lata po zakończeniu „Już nie żyjesz” Liz Feldman wraca na Netfliksa z nowym projektem. Ośmioodcinkowa czarna komedia (widziałam przedpremierowo całość) to dowód, iż nie zmienia się recepty, która sprawdziła się poprzednio, bo i w „Za fasadą” („No „Good Deed”) mamy scenariusz celowo „podkręcony”, bez ambicji realizmu, ale za to z silnymi emocjami, wyrazistymi postaciami, ostrym humorem – a to wszystko w oparach tęsknoty za minionymi dekadami, trochę w klimacie „Gotowych na wszystko” i z gwiazdami seriali lat 90. na pierwszym planie.
Za fasadą – o czym jest serial twórczyni Już nie żyjesz?
W „Już nie żyjesz” mieliśmy Christinę Applegate, czyli Kelly ze „Świata według Bundych”, i Lindę Cardellini – Lindsay z „Luzaków i kujonów”. Druga z nich gra również w „Za fasadą”, jednak główne role dostali Lisa Kudrow, mająca na koncie wiele tytułów, ale kojarzona przede wszystkim z dziesięciu sezonów „Przyjaciół”, oraz Ray Romano, przez dziewięć sezonów grający w sitcomie „Wszyscy kochają Raymonda” i z nim utożsamiany, mimo iż stworzył potem na przykład rewelacyjne „Men of a Certain Age”.
I pewnie „Za fasadą” Netfliksa nie sprawi, iż te główne skojarzenia ulegną zmianie, ale niewątpliwe Feldman pozwala znanym aktorom wykazać się w rolach soczystych, a przy tym innych niż ich najbardziej znane kreacje. Lydia (Kudrow) i Paul (Romano) Morganowie to bowiem para, która pod pozorami udanego małżeństwa i dostatniego życia w stuletniej willi skrywa wiele sekretów i ogromną traumę. Sprzedaż domu – najlepiej zanim potencjalni kupcy zorientują się w różnych, wykraczających poza standard, „niedopowiedzeniach” właścicieli – ma stać się szansą na zostawienie przeszłości za sobą.
A iż willa w hiszpańskim stylu z lat 20. XX wieku jest naprawdę piękna, pośrednik nieruchomości, Greg (Matt Rogers, „Cieszę się razem z tobą”), gwałtownie zwabia chętnych na nowe życie w tej części Los Angeles. Oczekujący dziecka Carla (Teyonah Parris, „WandaVison”) i Dennis (O-T Fagbenle, „Opowieść podręcznej”) widzą się w tym wielkim domu, tyle iż sporo przed sobą wzajemnie ukrywają, co może utrudnić start w rodzinne życie.
Z kolei Leslie (Abbi Jacobson, „Broad City”) i Sarah (Poppy Liu, „Nierozłączne”) po nieudanych próbach powiększenia rodziny uznają, iż nie powinny z tego powodu rezygnować z wymarzonej nieruchomości – jednak Leslie zawodowym okiem dostrzega, iż coś z tą ofertą nie gra. A dom z zainteresowaniem oglądają także sąsiedzi Morganów z naprzeciwka: chwilowo bezrobotny aktor, JD (Luke Wilson, „Iluminacja”), i jego żona, Margo (Cardellini).
Za fasadą – Lisa Kudrow i Ray Romano zamiast Applegate
Jakby mało było samej rywalizacji o to, komu uda się willę kupić, Lydia zaczyna mieć wątpliwości, czy na pewno chce ją sprzedać, wszak tyle tu też dobrych wspomnień (serial pomysłowo przemyca przebłyski dobrych czasów, gdy Morganowie wiedli zwyczajne życie), podczas gdy Paul robi wszystko, by domknąć transakcję. Zwłaszcza iż z więzienia wyszedł właśnie Mikey (Denis Leary, „Wołanie o pomoc”), który zaczyna szantażować małżeństwo. I tak, tu też „za fasadą” sprawy są jeszcze bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać.
Zresztą polski tytuł, siłą rzeczy inny niż stanowiący część nieużywanej po polsku frazy oryginał (No good deed goes unpunished), świetnie chwyta sedno serialu. Za fasadą domu kryją się mroczne sekrety, ale też każda z par „za fasadą” szczęścia i sukcesu skrywa własne tajemnice, nieraz przed światem, nieraz przed członkami rodziny. A Feldman ze współscenarzyst(k)ami najczęściej rewelacyjnie rozgrywa kolejne zwroty akcji w tym zakresie, do samego finału nie pozwalając przewidzieć, co się stało, co się stanie i jak wiele pięter liczą te wszystkie pogmatwane wydarzenia i kłamstwa lub co najmniej przemilczenia.
Za fasadą – czarna komedia Netfliksa pełna sekretów
Nie jest jednak „Za fasadą” produkcją bez wad. O ile wątki Morganów oraz JD i Margo dostają dużo miejsca, ciekawie się przeplatają, a czasem, zwłaszcza w przypadku tych pierwszych, wychodzą poza czarną komedią i pokazują coś więcej na temat życiowych kryzysów i bycia razem, o tyle nie można tego powiedzieć o pozostałych dwóch rodzinach, o których serial czasem na dłużej „zapomina”.
Leslie i Sarah jednak wypadają w swoim ograniczonym czasie ekranowym świetnie, mają dobrą chemię, udane dialogi, trochę są odpowiednikiem widowni, próbując odkryć, o co w tym wszystkim chodzi. choćby ich krótkie interakcje, nie tylko ze sobą nawzajem, ale też z Morganami, sporo wnoszą, bo poza tym, iż bawią, przypominają, iż to serial również o momentach autentycznego porozumienia z drugim człowiekiem i o tym, jak losy jednych ludzi wpływają na losy innych.
Carla, Dennis i jego matka (Anna Maria Horsford, „Pose”) to inna sytuacja. Ich sekretom na tle tego, co fundują nam główne dwie pary, brakuje pazura, adekwatnie rola tej rodziny sprowadza się do tego, iż chce ona kupić najważniejszy dla serialu dom, jest też parę rozmów z Morganami, mających stać się życiową lekcją – ale poza tym to małżeństwo głównie żyje gdzieś poza resztą wątków. I chociaż każdy z ich problemów (życie z teściową czy bez, sekrety zawodowe i finansowe, „docieranie się” w związku, który zbyt gwałtownie przeszedł różne etapy) mógłby być interesujący, to zwyczajnie nie jest, a zabiera czas, który chętniej spędziłabym z Lydią, Paulem, Margo i JD.
Przy czym nie przy każdej z tych postaci chodzi o czas spędzony z kimś, kto wzbudza sympatię, bo ile wysoce nieidealnym Morganom się kibicuje, w dużej mierze dzięki ciepłym, melancholijnym rolom Kudrow i Romano, ale i błyskotliwym dialogom, o tyle Margo ogląda się z fascynacją stopniem możliwych manipulacji. Zwłaszcza iż Cardellini ewidentnie świetnie się bawi rolą, w której może pokazać inne oblicze niż w poprzednim serialu Feldman. Wilson gra z kolei postać, jaką często zdarza mu się grywać, ale losy JD dają twórcom „Za fasadą” okazję pośmiania się z przemysłu serialowego, co wypada całkiem celnie.
Za fasadą – czy warto oglądać serial Netfliksa?
To serial, przy którym prawie każde dodatkowe zdanie byłoby już spoilerem, ale właśnie ze względu na zaskakujące zwroty akcji i świetne dialogi się „Za fasadą” po prostu pochłania. Momentami – mimo innych scenerii, postaci, fabuły – miałam wrażenie, iż wciąż oglądam „Już nie żyjesz„, bo i tam różne niezbyt mądre posunięcia bohaterek i bohaterów czy absurdalne scenariuszowe pomysły nie przeszkadzały w dobrej zabawie. Przy czym ja chyba choćby lepiej bawiłam się właśnie przy „Za fasadą”, bo chociaż nie było tu kobiecej przyjaźni siły i feministycznej siły, kluczowych dla tamtej historii, Morganowie pozwolili mi o tym gwałtownie zapomnieć, a nowszy serial wydał mi się spójniejszy (oprócz wspomnianego nadmiaru wątków o co najmniej jeden).
Nie będę pewnie o „Za fasadą” długo myśleć, bo to poza kilkoma głębszymi momentami czysta rozrywka, jednak oparta na ciągłym skutecznym zaskakiwaniu, napisana dowcipnie, w wielu przypadkach fantastycznie zagrana (i nie można nie wspomnieć choć na koniec o Lindzie Lavin z „Alice” na dalszym planie). Na dodatek w przeciwieństwie do „Jak nie żyjesz” mamy do czynienia z zamkniętą historią – ewentualne ciągi dalsze pewnie w jakiejś formie mogłyby nastąpić, ale tym razem Feldman odpuszcza sobie cliffhangery – a pod całym czarnym humorem sporo tu jednak nieoczywistej wiary w ludzkie relacje. Mimo drobnych narzekań polecam więc na szybki, bardzo wciągający seans, bo jak robić rozrywkowe seriale, to właśnie tak.