Byłam wtedy jeszcze uczennicą, ale moja starsza siostra miała już dwadzieścia lat. Nie były to puste przechwałki: faktycznie mieli pieniądze.
Moi rodzice prowadzili małą firmę, która przynosiła stały dochód. Nie odkładali też swojego pomysłu na później. W miesiąc kupili mojej siostrze mieszkanie: ładną kawalerkę w nowym budynku. Siostra błagała rodziców o remont i wyposażenie, na co oni marudzili, ale regularnie dawali jej pieniądze.
Siostra miała cudowne mieszkanie, a ja marzyłam o własnym. Rodzice obiecali, iż na dwudzieste urodziny dostanę mieszkanie. Wydawało mi się wtedy, iż pięć lat to bardzo, bardzo długo, ale czas leciał.
Nie zamierzali jednak dać mi mieszkania, ponieważ pożałowali decyzji o kupnie mieszkania siostrze. Zanim moja siostra dostała własne mieszkanie, mieszkała z rodzicami, ale potem wyprowadziła się i zaczęła szaleć. Rzuciła studia i przestała chodzić do szkoły, bo zawsze miała gości.
Moja siostra generalnie prowadziła burzliwe życie osobiste, choć nie było ku temu żadnych przesłanek. Rodzice co jakiś czas urządzali jej scenki edukacyjne, ale efekt nie trwał długo. W rezultacie moja siostra rzuciła studia i zaczęła pracować, ale to się nie udało, a ona nie miała inteligencji i wykształcenia, aby prowadzić rodzinny biznes. Od czasu do czasu błagała matkę o pieniądze, mówiąc, iż nie wypłacono jej pensji. Jej ulubioną wymówką było to, iż zapłaciła rachunki za media i kupiła artykuły spożywcze, i tyle: nie ma pieniędzy.
Teraz rodzice twierdzą, iż popełnili błąd z najstarszą córką, iż kupili nieruchomość za bezcen, ale drugi raz tego błędu nie popełnią. Nikogo nie obchodzi, iż już pracuję, choć też studiuję, i nie mam takiego charakteru jak siostra, o czym rodzice wiedzą.
Słucham, jak mówią o tym, iż do wszystkiego trzeba dojść samemu, iż tylko wtedy się to doceni, i jestem zła. Gdyby nikomu nic nie dali, przyjęłabym to spokojnie, ale moja siostra jest właścicielką nieruchomości. Mimo wszystkich swoich problemów dostaje pieniądze, a moi rodzice przestali mi je dawać, gdy tylko znalazłam pracę.
Myślę, iż jeżeli zacznę się tak zachowywać, jak moja siostra, po prostu wyrzucą mnie za drzwi bez żadnych pytań. Nie mam dokąd pójść, nie mogę wynająć mieszkania z mojej pensji, ponieważ studiuję w pełnym wymiarze godzin, a moja praca na pół etatu jest tylko po to, żeby przetrwać, można powiedzieć. Myślę o przeniesieniu się na uniwersytet w niepełnym wymiarze godzin, znalezieniu pracy na pełny etat i wyprowadzeniu się z domu moich rodziców do wynajętego mieszkania. Wyjaśnili mi już, iż nic więcej dla mnie nie zrobią.